D:
Hej, misie x
Rozdział jest krótki, mało się w nim
dzieje i wrzucam go z opóźnieniem. Cóż, przykro mi. Do końca serii została
tylko jedna część, a ja nie umiem znaleźć żadnej nowej. Przejrzałam wszystkie
bookmarki na moim AO3 (a tytułów mam tam obecnie niemal osiemset) i znalazłam jednego Ziama, który ewentualnie może by się nadał.
Co się dzieje na tym świecie…
Nie mam pojęcia, co zrobię, jak nie
znajdę serii w ciągu tygodnia, a estrella nie raczy mi do tego czasu odpisać.
Chyba nawet nie chcę o tym myśleć.
Jeśli chcecie porozmawiać, zapraszam
tutaj.
Część
8.
Louis nie jest nawet w stanie powstrzymać
lekkiego podskoku w swoim kroku w drodze po schodach na trzecie piętro do
mieszkania. Wchodzi i znajduje Nialla przeżuwającego chipsy i grającego na
Nintendo. – Hej – mówi Niall przez ramię na dźwięk otwierania drzwi, nie
odrywając spojrzenia od gry.
- Nie masz tego wystarczająco w pracy,
Nialler? – pyta Louis, mrucząc do siebie, kiedy wiesza płaszcz i otrzepuje
spodnie. – Musisz grać też w domu?
- W pracy nie mogę grać – mówi Niall,
pauzując grę i odwracając się do Louisa; jego zakłopotany wyraz twarzy zmienia
się na jego widok. – Cholera, znam ten wygląd, to wygląd właśnie zaliczyłem, draniu.
- Wcale nie – protestuje Louis, mimo że
nie potrafi powstrzymać głupiego uśmiechu wyjawiającego prawdę.
- Tak – mówi uparcie Niall – wcale tak, mieszkam
z tobą wystarczająco długo, żeby wszędzie rozpoznać ten wygląd. – Krzywi się. –
Słyszałem wystarczająco, żeby go poznać. Gadaj, Tommo.
Louis doskakuje do kanapy, by usiąść obok
Nialla. – Cóż, jeśli musisz wiedzieć – zaczyna – właściwie nie zaliczyłem, ale
pewien pan Styles i ja zdecydowanie zapoznaliśmy się w intymny sposób podczas
przebiegu naszej regularnie zaplanowanej porannej rozmowy.
Oczy Nialla się rozszerzają. – Wcale nie.
- Wcale tak – mówi Louis, dumnie kiwając
głową.
Niall sięga ręką i klepie go po plecach. –
Cóż, gratuluję ci życia – mówi. – I tak prawdopodobnie ma dziewięćdziesiąt lat
i jestem niemal pewien, że złapałeś rzeżączkę przez telefon.
- Zamknij się – mówi Louis. – On nie ma
dziewięćdziesięciu lat, żaden dziewięćdziesięciolatek nie dotrzymałby takiego
tempa.
- Nie chcę tego słuchać – mówi Niall,
krzywiąc się.
- Nosi slipki, na wypadek gdybyś się
zastanawiał.
- To dużo więcej niż chcę wiedzieć.
- Niebieskie.
- Wracam do grania – mówi Niall, a kiedy podnosi
kontroler, Louis jest pewien, że chłopak jest zazdrosny lub sekretnie
zaintrygowany. Lub możliwie oba.
-
- Dzień dobry, kasa biletowa Centrum
Sztuk Scenicznych Cowella – mówi wesoło Louis w środowy poranek – z tej strony
Louis, w czym mogę pomóc?
- Co masz na sobie, Lou? – mruczy głos
Nialla z drugiego końca linii, a Louis prawie się rozłącza. – Lepiej, żeby było
to coś seksownego, na wypadek, gdyby zadzwonił Harry. Paul wie, że płaci ci tu
za pracę w seks-telefonie?
- Żadnych osobistych telefonów, pamiętaj –
odpowiada Louis z ustami wygiętymi w coś pomiędzy uśmieszkiem a grymasem. – Nie
wolno mi.
- Racja, zapomniałem – mówi Niall – robią
tu wyjątki jedynie dla bratnich dusz – w tle słychać hałas i Louis wnioskuje,
że Niall albo dzwoni z zaplecza, albo z przerwy na papierosa na zewnątrz – i dziewięćdziesięciolatków.
- Po raz ostatni mówię, że on nie ma dziewięćdziesięciu
lat – mówi Louis z rozdrażnieniem. – Teraz mów czego chcesz, zanim naprawdę
zaczną po mnie wrzeszczeć.
- Nic ważnego – mówi Niall. – Kończę dziś
wcześniej i zastanawiałem się, kiedy wrócisz i czy mam kupić jakieś słodycze
dla dzieci od cukierek albo psikus po
drodze do domu.
- Mieszkamy na trzecim piętrze w bloku na
przedmieściach – mówi Louis – chcesz mieć wymówkę, żeby zjeść je wszystkie
zanim dojdziesz do domu. – Oboje wiedzą, że to prawda.
- Całkiem możliwe – mówi Niall, a dźwięk
przejeżdżającego samochodu mówi Louisowi, że to przerwa na papierosa. – Chcesz zamiast
tego jakieś jedzenie na wynos?
Dźwięk połączenia na drugiej linii
przerywa jego odpowiedź. – Muszę iść – mówi. – Napiszę ci później, czy będę w
domu na kolację, czy nie, dobrze?
- Co za różnica. – Louis słyszy, jak
Niall zaczyna mówić, ale rozłącza się, zanim Niall kończy.
- Dzień dobry, kasa biletowa Centrum
Sztuk Scenicznych Cowella – mówi tak wesoło jak za pierwszym razem – z tej
strony Louis, w czym mogę pomóc?
- Um – zaczyna z wahaniem głos Harry’ego –
hej.
- Cóż, witaj, przystojniaku – mówi Louis –
myślałem, że unikasz mnie po poniedziałku, jest już kwadrans po dziesiątej.
- Chciałem tylko powiedzieć – mówi Harry,
a w jego głosie jest coś, co niepokoi Louisa – że prawdopodobnie powinieneś
zapisać bilety na ich nazwiska do will call, wiesz? Kompletnie o tym
zapomniałem.
Dołek znika z brzucha Louisa, mimo że to,
co mówi Harry, ma sens; po prostu nie oczekiwał dotarcia do końca ich małej
gry, nie kłopotał się myśleniem o tym aż do teraz. – Racja, pewnie – mówi. –
Podasz mi ich nazwiska? Powinienem je już znać, ale podaj jeszcze raz.
- Chyba nie podawałem ci ich wcześniej –
mówi Harry, a jego głos jest… oziębły? Odległy? Przerażony? I Louis myśli och, świetnie, spieprzyłem z tym całym
seksem, cholera.
- Och, okej – mówi Louis, usiłując
brzmieć tak normalnie i wesoło jak zwykle. – Cóż, mam długopis, więc może
podasz mi je teraz?
- Liam Payne i Zayn Malik – mówi Harry i
nie oferuje nic więcej, gdy Louis zapisuje nazwiska w notesie.
- Fantastycznie – mówi Louis – bilety
będą czekały już na nich w will call, kiedy dotrą.
- Dobrze – mówi Harry, a Louis zastanawia
się, kiedy wrócili do jednowyrazowych odpowiedzi.
- Będę pracował w ten wieczór w budce
will call, więc jeśli będą potrzebować czegokolwiek poza biletami, mogą mnie tam
znaleźć – mówi Louis z nadzieją, że Harry zrozumie wskazówkę, że nie tylko Liam
i Zayn mogą go tam znaleźć w razie potrzeby.
- Doskonale – mówi Harry, a Louis chce
wyrzucić telefon lub cofnąć się do poniedziałku, jeśli Harry ma zamiar tak
zachowywać się po telefonicznym seksie. Może cofnąć się o miesiąc, bo Niall
prawdopodobnie ma rację i Harry jest jednym z tych Harrych z dziewczyną na
swoim zdjęciu profilowym na Facebooku i teraz panikuje przez bycie gejem.
- Nie zawahaj się zadzwonić, jeśli jest
coś jeszcze, co mogę dla ciebie zrobić – mówi Louis i po wypłynięciu z jego ust
brzmi to jak błaganie.
- Dobrze – mówi Harry. – Um, cześć.
- Dobrze, cześć – mówi Louis, wzdychając,
kiedy odkłada słuchawkę, bo wydaje się, że Eleanor jednak miała rację z tą
katastrofą.
Świetny, początek i ta rozmowa z Niallem fajna ♥
OdpowiedzUsuńA potem rozmowa z Harrym...
Ja już chcę ostatni żeby wszystko wiedzieć jak to się skończy czy Lou i Harry się spotkają a jak tak to co się stanie więc z niecierpliwością czekam, i mam nadzieję że Estrella odpisze :)
@TeleDul
Wykonujesz kawał świetnej roboty, ale co ja mogę poradzić na to, że i tak mi mało... To już prawie koniec? Kiedy to zleciało? Jakoś wyjątkowo szybko... Może to dlatego, że tylko tą jedna historię miałaś na warsztacie... Mam nadzieję, że jednak uda ci się znaleźć coś ciekawego, bo na co ja będę czekała jak nie na kolejne rozdziały na tym blogu?
OdpowiedzUsuńCo się stało z Harrym? Rzeczywiście coś jest nie tak? Kurcze, już nie mogę się doczekać ostatniego fragmentu. Mam nadzieję, że Louis jednak zachowa uśmiech dla Stylesa...
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@Katestylees
Juz? Prawie koniec? Nieeee,.. ten fic byl boski ^^
OdpowiedzUsuńCo Harry'emu odwala? Tak sie speszyl? Mam nadzieje, ze w ostatnim rozdziale nas nie zawiedzie.
Awww, Niall i Lou tacy slodcy ;3 cudni :D
@1DWixx
+ sorry, musiałam - sięgnęłam do oryginału <3 awww, jak słodko *,*
UsuńWSTAWIŁAŚ TEN ROZDZIAŁ W MOJE URODZINY!! TO NAJLEPSZY PREZENT 4EVER! DZIĘKUJĘ CI! ♥♥
OdpowiedzUsuńbooski :) czekam ;)
OdpowiedzUsuńBoski rozdział!! Tylko ta rizmiwa z Harry'm.. co mu odwliło? Szkoda że już końcówka.. Czekam na rozdział! ;DD
OdpowiedzUsuńuhuhu przedostatni rozdział to : D Ciekawa jestem kolejnego tłumaczenia :P
OdpowiedzUsuń