2013/04/19

{08} A Chance of Overtime, Say, My Place at Nine


D:
Hej, misie x
Rozdział jest krótki, mało się w nim dzieje i wrzucam go z opóźnieniem. Cóż, przykro mi. Do końca serii została tylko jedna część, a ja nie umiem znaleźć żadnej nowej. Przejrzałam wszystkie bookmarki na moim AO3 (a tytułów mam tam obecnie niemal osiemset) i znalazłam jednego Ziama, który ewentualnie może by się nadał. Co się dzieje na tym świecie…
Nie mam pojęcia, co zrobię, jak nie znajdę serii w ciągu tygodnia, a estrella nie raczy mi do tego czasu odpisać. Chyba nawet nie chcę o tym myśleć.
Jeśli chcecie porozmawiać, zapraszam tutaj.

Część 8.
Louis nie jest nawet w stanie powstrzymać lekkiego podskoku w swoim kroku w drodze po schodach na trzecie piętro do mieszkania. Wchodzi i znajduje Nialla przeżuwającego chipsy i grającego na Nintendo. – Hej – mówi Niall przez ramię na dźwięk otwierania drzwi, nie odrywając spojrzenia od gry.
- Nie masz tego wystarczająco w pracy, Nialler? – pyta Louis, mrucząc do siebie, kiedy wiesza płaszcz i otrzepuje spodnie. – Musisz grać też w domu?
- W pracy nie mogę grać – mówi Niall, pauzując grę i odwracając się do Louisa; jego zakłopotany wyraz twarzy zmienia się na jego widok. – Cholera, znam ten wygląd, to wygląd właśnie zaliczyłem, draniu.
- Wcale nie – protestuje Louis, mimo że nie potrafi powstrzymać głupiego uśmiechu wyjawiającego prawdę.
- Tak – mówi uparcie Niall – wcale tak, mieszkam z tobą wystarczająco długo, żeby wszędzie rozpoznać ten wygląd. – Krzywi się. – Słyszałem wystarczająco, żeby go poznać. Gadaj, Tommo.
Louis doskakuje do kanapy, by usiąść obok Nialla. – Cóż, jeśli musisz wiedzieć – zaczyna – właściwie nie zaliczyłem, ale pewien pan Styles i ja zdecydowanie zapoznaliśmy się w intymny sposób podczas przebiegu naszej regularnie zaplanowanej porannej rozmowy.
Oczy Nialla się rozszerzają. – Wcale nie.
- Wcale tak – mówi Louis, dumnie kiwając głową.
Niall sięga ręką i klepie go po plecach. – Cóż, gratuluję ci życia – mówi. – I tak prawdopodobnie ma dziewięćdziesiąt lat i jestem niemal pewien, że złapałeś rzeżączkę przez telefon.
- Zamknij się – mówi Louis. – On nie ma dziewięćdziesięciu lat, żaden dziewięćdziesięciolatek nie dotrzymałby takiego tempa.
- Nie chcę tego słuchać – mówi Niall, krzywiąc się.
- Nosi slipki, na wypadek gdybyś się zastanawiał.
- To dużo więcej niż chcę wiedzieć.
- Niebieskie.
- Wracam do grania – mówi Niall, a kiedy podnosi kontroler, Louis jest pewien, że chłopak jest zazdrosny lub sekretnie zaintrygowany. Lub możliwie oba.
-
- Dzień dobry, kasa biletowa Centrum Sztuk Scenicznych Cowella – mówi wesoło Louis w środowy poranek – z tej strony Louis, w czym mogę pomóc?
- Co masz na sobie, Lou? – mruczy głos Nialla z drugiego końca linii, a Louis prawie się rozłącza. – Lepiej, żeby było to coś seksownego, na wypadek, gdyby zadzwonił Harry. Paul wie, że płaci ci tu za pracę w seks-telefonie?
- Żadnych osobistych telefonów, pamiętaj – odpowiada Louis z ustami wygiętymi w coś pomiędzy uśmieszkiem a grymasem. – Nie wolno mi.
- Racja, zapomniałem – mówi Niall – robią tu wyjątki jedynie dla bratnich dusz – w tle słychać hałas i Louis wnioskuje, że Niall albo dzwoni z zaplecza, albo z przerwy na papierosa na zewnątrz – i dziewięćdziesięciolatków.
- Po raz ostatni mówię, że on nie ma dziewięćdziesięciu lat – mówi Louis z rozdrażnieniem. – Teraz mów czego chcesz, zanim naprawdę zaczną po mnie wrzeszczeć.
- Nic ważnego – mówi Niall. – Kończę dziś wcześniej i zastanawiałem się, kiedy wrócisz i czy mam kupić jakieś słodycze dla dzieci od cukierek albo psikus po drodze do domu.
- Mieszkamy na trzecim piętrze w bloku na przedmieściach – mówi Louis – chcesz mieć wymówkę, żeby zjeść je wszystkie zanim dojdziesz do domu. – Oboje wiedzą, że to prawda.
- Całkiem możliwe – mówi Niall, a dźwięk przejeżdżającego samochodu mówi Louisowi, że to przerwa na papierosa. – Chcesz zamiast tego jakieś jedzenie na wynos?
Dźwięk połączenia na drugiej linii przerywa jego odpowiedź. – Muszę iść – mówi. – Napiszę ci później, czy będę w domu na kolację, czy nie, dobrze?
- Co za różnica. – Louis słyszy, jak Niall zaczyna mówić, ale rozłącza się, zanim Niall kończy.
- Dzień dobry, kasa biletowa Centrum Sztuk Scenicznych Cowella – mówi tak wesoło jak za pierwszym razem – z tej strony Louis, w czym mogę pomóc?
- Um – zaczyna z wahaniem głos Harry’ego – hej.
- Cóż, witaj, przystojniaku – mówi Louis – myślałem, że unikasz mnie po poniedziałku, jest już kwadrans po dziesiątej.
- Chciałem tylko powiedzieć – mówi Harry, a w jego głosie jest coś, co niepokoi Louisa – że prawdopodobnie powinieneś zapisać bilety na ich nazwiska do will call, wiesz? Kompletnie o tym zapomniałem.
Dołek znika z brzucha Louisa, mimo że to, co mówi Harry, ma sens; po prostu nie oczekiwał dotarcia do końca ich małej gry, nie kłopotał się myśleniem o tym aż do teraz. – Racja, pewnie – mówi. – Podasz mi ich nazwiska? Powinienem je już znać, ale podaj jeszcze raz.
- Chyba nie podawałem ci ich wcześniej – mówi Harry, a jego głos jest… oziębły? Odległy? Przerażony? I Louis myśli och, świetnie, spieprzyłem z tym całym seksem, cholera.
- Och, okej – mówi Louis, usiłując brzmieć tak normalnie i wesoło jak zwykle. – Cóż, mam długopis, więc może podasz mi je teraz?
- Liam Payne i Zayn Malik – mówi Harry i nie oferuje nic więcej, gdy Louis zapisuje nazwiska w notesie.
- Fantastycznie – mówi Louis – bilety będą czekały już na nich w will call, kiedy dotrą.
- Dobrze – mówi Harry, a Louis zastanawia się, kiedy wrócili do jednowyrazowych odpowiedzi.
- Będę pracował w ten wieczór w budce will call, więc jeśli będą potrzebować czegokolwiek poza biletami, mogą mnie tam znaleźć – mówi Louis z nadzieją, że Harry zrozumie wskazówkę, że nie tylko Liam i Zayn mogą go tam znaleźć w razie potrzeby.
- Doskonale – mówi Harry, a Louis chce wyrzucić telefon lub cofnąć się do poniedziałku, jeśli Harry ma zamiar tak zachowywać się po telefonicznym seksie. Może cofnąć się o miesiąc, bo Niall prawdopodobnie ma rację i Harry jest jednym z tych Harrych z dziewczyną na swoim zdjęciu profilowym na Facebooku i teraz panikuje przez bycie gejem.
- Nie zawahaj się zadzwonić, jeśli jest coś jeszcze, co mogę dla ciebie zrobić – mówi Louis i po wypłynięciu z jego ust brzmi to jak błaganie.
- Dobrze – mówi Harry. – Um, cześć.
- Dobrze, cześć – mówi Louis, wzdychając, kiedy odkłada słuchawkę, bo wydaje się, że Eleanor jednak miała rację z tą katastrofą.

8 komentarzy:

  1. Świetny, początek i ta rozmowa z Niallem fajna ♥
    A potem rozmowa z Harrym...
    Ja już chcę ostatni żeby wszystko wiedzieć jak to się skończy czy Lou i Harry się spotkają a jak tak to co się stanie więc z niecierpliwością czekam, i mam nadzieję że Estrella odpisze :)
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykonujesz kawał świetnej roboty, ale co ja mogę poradzić na to, że i tak mi mało... To już prawie koniec? Kiedy to zleciało? Jakoś wyjątkowo szybko... Może to dlatego, że tylko tą jedna historię miałaś na warsztacie... Mam nadzieję, że jednak uda ci się znaleźć coś ciekawego, bo na co ja będę czekała jak nie na kolejne rozdziały na tym blogu?
    Co się stało z Harrym? Rzeczywiście coś jest nie tak? Kurcze, już nie mogę się doczekać ostatniego fragmentu. Mam nadzieję, że Louis jednak zachowa uśmiech dla Stylesa...
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @Katestylees

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz? Prawie koniec? Nieeee,.. ten fic byl boski ^^
    Co Harry'emu odwala? Tak sie speszyl? Mam nadzieje, ze w ostatnim rozdziale nas nie zawiedzie.
    Awww, Niall i Lou tacy slodcy ;3 cudni :D
    @1DWixx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + sorry, musiałam - sięgnęłam do oryginału <3 awww, jak słodko *,*

      Usuń
  4. WSTAWIŁAŚ TEN ROZDZIAŁ W MOJE URODZINY!! TO NAJLEPSZY PREZENT 4EVER! DZIĘKUJĘ CI! ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski rozdział!! Tylko ta rizmiwa z Harry'm.. co mu odwliło? Szkoda że już końcówka.. Czekam na rozdział! ;DD

    OdpowiedzUsuń
  6. uhuhu przedostatni rozdział to : D Ciekawa jestem kolejnego tłumaczenia :P

    OdpowiedzUsuń