2013/04/15

{07} A Chance of Overtime, Say, My Place at Nine


D:
Cześć, misie x
Od razu chciałam podziękować za wszystkie miłe rzeczy, które napisałyście po ostatniej notce przed rozdziałem, naprawdę to doceniam :)
Nie byłam pewna, czy zdążę dziś to przetłumaczyć, ale stwierdziłam, że specjalnie dla was odejmę sobie kilka godzin snu, żeby wrzucić tłumaczenie w terminie. Tym bardziej, że ten rozdział powinien wam się spodobać… ;) Tłumaczenie tego co prawda było okropne i niesamowicie niezręczne, śmiałam się jak głupia co chwilę, ale cóż, jakoś to wyszło.
No nic, bierzcie się za czytanie!
Jeśli chcecie o coś spytać/porozmawiać, zapraszam tutaj.

Część 7.
Początek tygodnia zapowiada się szalenie, zostaje tylko kilka dni do premiery Phantom, więc Louis upewnia się, by przyjść do pracy o wczesnym poniedziałkowym poranku, zatrzymując się, by pomachać Danielle przez drzwi studia tańca i idąc wyżej do swojego biura. Nie jest pewien kiedy zaczął oczekiwać przychodzenia do pracy, ale zauważa, że pomrukuje z radością, zapisując w notatniku wiadomości ze skrzynki z weekendu, następnie wpisując numer Harry’ego z pamięci.
- Dzień dobry, słońce – mówi, kiedy Harry odbiera – nie oczekiwałam, że odbierzesz, myślałem, że będziesz już w pracy. Chyba że wagarujesz, czekając na mój telefon, mylę się?
- Nie do końca – odpowiada Harry ochrypłym głosem – dziś idę na południe, zamieniłem się zmianami.
- Aww – mówi Louis do telefonu – czy w takim razie obudziłem małego Harry’ego? – Jęk i dźwięk wydmuchiwania nosa w chusteczkę potwierdza jego przypuszczenia. – Cóż – mówi – dzwoniłem, żeby upewnić się, że przekażesz Liamowi i Zaynowi, że otwieramy o siódmej trzydzieści, żeby wiedzieli, o której przyjść, jeśli chcieliby zjeść wcześniej kolację. – Wyciąga się na krześle, naprężając ramię, by zamknąć drzwi do biura. – Jak przebiega wielka niespodzianka?
- Całkiem dobrze – mówi Harry. – Wydaje mi się, że Liam przewrócił oczyma na Webbera i w ogóle, ale próbował to ukryć.
- Jestem pewien, że mimo wszystko cię za to kochają – mówi Louis, bo wie, że to prawda, mimo że nie zna Liama i Zayna.
- Tak – mówi Harry. – Czekaj sekundę, muszę przełożyć koszulkę przez głowę, odłożę telefon. – Louis usiłuje nie wić się na krześle na myśl o Harrym zdejmującym koszulkę, ale jego krzesło i tak lekko chwieje się na kółkach.
- Czy chcesz mi przez to powiedzieć, że wspaniały Harry Styles jest bez koszulki w mojej obecności? – pyta Louis nieco uwodzicielskim głosem dla dobrego efektu. – Cóż, czuję się wyróżniony na tę myśl, naprawdę.
- Naprawdę jesteś dziwny, prawda? – żartuje Harry. – Ale, um. Tak.
- Tak? – pyta Louis, bo to bardzo, bardzo odnosi się do jego zainteresowań. Jego ponownie wzbudzonych zainteresowań.
- Znaczy… to prawdopodobnie niezręczne, jesteś w pracy i… nieważne – mówi, a Louis uwielbia, kiedy Harry jest tak wytrącony z równowagi, przypomina mu to o początku ich telefonicznych zalotów. – Powiem Liamowi i Zaynowi o otwarciu, jestem pewien, że będą chcieli iść najpierw na kolację.
Louis przełyka ślinę i zgaduje, że to teraz albo nigdy, biorąc pod uwagę, że przedstawienie jest już za niecały tydzień. – Czy to musi być niezręczne?
- Czy… czy co musi być niezręczne? – Głośne przełykanie śliny Harry’ego jest słyszalne nawet przez telefon.
- Mówię tylko – zaczyna Louis, zaniżając głos, żeby nie było go słychać w większym biurze i mając nadzieję, że Paul nie przechodzi obok właśnie w tym momencie – że nie ma niczego złego w byciu bez koszulki, prawda?
- Oczywiście, że nie – wyjąkuje Harry. – Znaczy, częściej jestem bez koszulki niż w kosuzlce, szczerze mówiąc… znaczy…
- Och nie,  nie pozwalam – mówi Louis, uśmiechając się i odjeżdżając na krześle od drzwi. – Nie możesz mnie tak z tym zostawić, prawda? Kontynuuj, proszę, Harry Stylesie.
- Kontynuować? – pyta Harry. – W sensie… jakby, mam mówić ci, co mam teraz na sobie?
- Jeśli chcesz? – pyta Louis, usiłując mówić ochrypłym głosem, który prawdopodobnie brzmi na zmordowany, bo zaczyna mu się już ciężko oddychać w tym zamkniętym, cholernym biurze.
- Ja… cóż, w porządku – mówi Harry, wzdychając, jakby nie był w stanie do końca stwierdzić, czy to dobry pomysł, czy nie, ale dodaje – Znaczy… teraz, kiedy koszulka jest na ziemi, jestem jedynie w slipkach – co oznacza, że zdecydował się błądzić po stronie kontynuowania.
- Mmm – mówi Louis, desperacko usiłując wyobrazić sobie ten widok, nawet nie wiedząc, od czego zacząć, ale ciesząc się tym i tak. – Jakiego koloru?
- Um. Niebieskie? – pyta Harry, brzmiąc na tak zdenerwowanego, jak pierwszego dnia, kiedy rozmawiali.
- Dobrze – mówi Louis ledwo słyszalnie, dostając paranoi na myśl, że ktoś na zewnątrz może słyszeć, jak ta rozmowa przybrała, cóż, taki obrót.
- Dobrze? – powtarza Harry.
I dlatego, że Louis nigdy nie był z tych, którzy się od czegoś powstrzymują, mamrocze – Tak, ale lepiej, gdybyś ich nie miał, wiesz…
Na to Harry bierze nieprzyzwoity płytki wdech.
- Ja, um – mówi, po czym zatrzymuje się, a Louis musi nieco poprawić się na siedzeniu na to, co przychodzi później – zgaduję, że również nie miałbym nic przeciwko.
- Dobrze wiedzieć – mamrocze Louis, prostując się na dźwięk kroków za drzwiami. Zatrzymuje się, aż dźwięk cichnie, po czy dodaje – Jako że żaden z nas nie miałby nic przeciwko, może chciałbyś mi powiedzieć, czemu jeszcze nie miałbyś nic przeciwko?
- Och – mówi Harry, mimo że jest to raczej zwyczajne skomlenie, nie słowo, a Louis przygryza wargę. – Znaczy. Nie miałbym nic przeciwko… Jeśli chciałbyś… Znaczy…
- Chciałbym? – pyta Louis i tak trudno jest mówić cicho, tak trudno jest nie móc widzieć teraz Harry’ego na swoim łóżku w samych slipkach, nie wiedzieć, jak w ogóle wygląda ten widok, tak trudno nie przycisnąć teraz ręki do swojego krocza.
- Chciałbyś, wiesz – mówi Harry tak niskim głosem, że to jedynie nieco więcej niż gruchotanie – dołączyć do mnie. W nieposiadaniu wielu ubrań na sobie.
- Kurwa – szepcze Louis, cicho, nisko gwiżdżąc. – Ja też nie miałbym nic przeciwko, no nie powiem.
- Mógłbym w tym pomóc – kontynuuje Harry – gdybyś chciał. Jestem bardzo chętny, żeby ci dogodzić, jeśli jeszcze się nie domyśliłeś.
- Mógłbyś to zrobić – mówi Louis, patrząc na klamkę, usiłując jednym uchem dosłyszeć nawet najcichszy krok. – Zdecydowanie mógłbyś to zrobić, mów dalej.
- Um – mamrocze Harry – cóż, najpierw musiałbym wiedzieć, co masz na sobie.
Louis ponownie spogląda na drzwi, oblicza swoje szanse i sięga, by zamknąć je na klucz. – Fioletowa koszula na guziki, obcisłe spodnie, nie mam podkoszulka – mamrocze, odsuwając się jak najdalej od drzwi w kąt biura i w końcu przyciskając dłoń do miejsca przechodzącego przez jego ciało napięcia.
- Chciałbyś, żebym je dla ciebie odpiął? – pyta Harry, a jego głos jest zaskakująco pewny jak na niego, jakby robił już coś takiego wcześniej, a myśl o tym doprowadza Louisa do obłędu. – Zrobiłbym to powoli, wiesz. Po jednym.
- Tak – syczy Louis – mógłbyś to zrobić, tak.
- Po jednym – powtarza Harry – aż nie zostałby już żaden. A potem co bym zrobił?
- Kurwa – mówi ponownie Louis – zawsze jest jeszcze jeden guzik, z którym mógłbyś mi pomóc, wiesz? Nie tylko w koszuli są guziki.
- Masz rację – mówi Harry. – Z tym też mógłbym pomóc.
- Chciałbym, żebyś pomógł – szepcze Louis.
- Ja też bym chciał. – Głos Harry’ego jest teraz tylko odrobinę głośniejszy.
Louis powstrzymuje jęk, zaciskając usta, ale wie, że Harry jest w stanie go usłyszeć.
Harry nic nie mówi.
Obaj nic nie mówią.
A Louis po raz pierwszy nie wie, co z tym zrobić.
- Um – mówi Harry po minucie. – Prawdopodobnie powinienem… Mam do załatwienia kilka rzeczy przed pracą, więc prawdopodobnie powinienem iść.
- Ja też – zgadza się Louis, nadal wijąc się na krześle. – Powinienem… Muszę oddzwonić na kilka telefonów.
- Prawdopodobnie powinieneś to zrobić – mówi Harry, a jego głos jest nieco dziwny. – Jesteś w pracy i w ogóle.
- Tak – mówi Louis i, cholera, miał rację, mówiąc, że Harry jest złośliwcem, bo w tej chwili jego erekcja napiera na spodnie, a twarz musi mieć setki odcieni czerwieni. – Prawdopodobnie powinienem.
- Powinieneś – mówi Harry. – Ja powinienem iść.
- Tak – mówi Louis, po czym dodaje na przekór wszystkiemu, bo to właśnie robili to dej pory – daj mi znać, jeśli będziesz miał jeszcze jakieś pytania przed przedstawieniem w piątek, dobrze?
- Dobrze – jest wszystkim, co mówi Harry, zanim się rozłącza.
Louis otwiera drzwi, z ledwością nasłuchując kroków i udaje się do toalet na piątym piętrze tak szybko, jak jest w stanie w desperackiej, ewidentnej próbie nie wpadnięcia na nikogo po drodze. 

15 komentarzy:

  1. No Haaarryyy, ty chuju! Jak, kurwa, mogles tak zakonczyc rozmowe?! Ugh... -.-
    Ale ajsjsbjdka, goraca bylo! *u*
    Dziekuje za tlumaczenie. :) Czekam na kolejny rozdzial. c:
    xxxxx
    @LouLightMyWorld

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się głupio zrobiło, że przeze mnie musiałaś zarwać sen, ale rozdział jest wyjątkowy! Kurcze, cieszę się, że wybrałaś akurat to tłumaczenie, bo jest AWESOME! Teraz to ja nie zasnę, bo będę się starała nie zajrzeć do oryginału, ale też nie chcę kaleczyć tego opowiadania, moim beznadziejnym językiem, więc kulturalnie poczekam na kolejny rozdział! Gorąco Cię pozdrawiam i całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział :D
    Pomyślmy jeśli Harry i Louis już działają tak na siebie (bo coś myślę że Harry po drugiej stronie telefonu też miał nie mały problem) to co będzie jak w końcu się spotkają, coś czuję że będą fajerwerki ♥
    A tak wracając do rozdziału to biedny Lou musiał pędzić do łazienki ze swoim problemikiem :P
    Czekam na nowy rozdział zajebiście tłumaczonego FF ♥
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  4. Harry jest nieczuły! Szkoda mi Louisa ;(
    Czekam na kolejny rozdział i dziękuję, bardzo dziękuje za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ee hahaha dlaczego Harry jest nieczuły ? Wtf .___. #lol

      Usuń
  5. Od początku wiedziałam, że to się przerodzi w sex telefon XD LARRY <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Uhg.. Harry jak mogłeś zostawić biednego Louisa z takim problemem samego?! No nie wątpie że ty też masz problem ale mniejsza o to. Srasznie dziękuję za tłumaczenie i za to że poświęcasz na to swój czas. Czekam na kolejny! ;33

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry! Zostawiłeś Lou z problemikiem w spodniach, no wiesz co?! Ale zdaje mi się, że po prostu sam nie wytrzymałeś i musiałeś iść do łazienki, żeby sobie ulżyć XD. A jeśli tak, to zachowałeś się bardzo nie ładnie nie pomagając bliźniemu! Ehh, chętnie posłuchałabym waszego sex telefonu :c.. No ale nie ważne xD. Czekam na następny ♥!

    OdpowiedzUsuń
  8. wcale ciągle się nie szczerzyłam xDDD :) i dziękuję za przetłumaczenie jesteś boska :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże, nie sądziłam, że wiecznie mrukliwy i niepewny swego Harry może doprowadzic Lou do takiego, a nie innego stanu i jeszcze go zostawic, aby ten sam musiał sobie z owym stanem radzic! Jednak on też pewnie miał nie mały problem.
    No, nareszcie się doczekałam (prawie) sextelefonu, awwwwwwwwwwwwwwwwwwww! No, a przynajmniej czegoś, co mogło się zaliczac jako gręwstępnąprzeztelefon.
    Ładnie przetłumaczone. :) Xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba powinnam wziąć przykład z Louisa i zmienić moje podejście do pracy ;) Z pewnością zaoszczędziłoby mi to wielu nerwów ;) Uwielbiam tą dwójkę, a twoje tłumaczenia mogłabym czytać non stop :) Jak zwykle świetna robota.
    Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)

    @KateStylees

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję ci, że odebrałaś sobie cenne godziny snu, żeby go dla nas przetłumaczyć. Co prawda mogłam go przeczytać i tak dopiero dzisiaj, ale to i tak baaardzo miło z twojej strony ;) Notka jest bardzo dobra, ummm... i ten nieomal sexphone... Muszę przyznać, że to było gorące :D To fajne, że relacje Lou i Harry'ego zacieśniają się coraz bardziej poza typowe kontakty pracownik-klient. Chociaż to było do przewidzenia. Jeśli chodzi o tłumaczenie to w kilku miejscach troszkę zgrzytało lub brzmiało niezręczne, ale tak to już jest z tłumaczeniami: jeśli chcesz oddać dosłownie może to brzmieć dziwnie. Poza tym czas teraźniejszy jest dziwny w opowiadaniach, szczególnie tłumaczonych, więc jesteś w stu procentach usprawiedliwiona :) Nie możemy od kogoś żądać perfekcji, gdy sami idealni nie jesteśmy. Dziękuję BARDZO xxxx

    OdpowiedzUsuń
  12. Hahahha, nie wierzę! Część niesamowita, podoba mi się w jaki sposób rozmawiają o takich rzeczach. Ja jestem bardzo zboczona i jak już zaczynają się tematy z podtekstami seksualnymi to zazwyczaj mówię o wszystkim prosto z mostu, bez wstydu. Natomiast w ACoOSMPaN to jest takie trochę słodkie, trochę wstydliwe, niepewne... I właśnie chyba to nadaje charakteru temu ff.
    Wielkie dzięki K, jesteś kochana xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem czy się w to bawisz, czy nie - a jeśli nie, to nie musisz odpowiadać, ale chcę tylko poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster. ; ) Więcej informacji na www.wanilia-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG, nie skomentowałam chyba czterech poprzednich rozdziałów. Boże, przepraszam, wybacz .__. Jestem zapominalskim leniwcem. Najpierw coś przeczytam i potem zapomnę skomentować. Jeszcze raz przepraszam.

    Ty się śmiałaś jak tłumaczyłaś, a ja się śmiałam jak czytałam. No po prostu, odhggwjwajg! Oni są tu tacy, słodcy, jak nigdzie indziej. I ten Lou sfrustrowany seksualnie, i ten Harry który kończy rozmowę zamiast mu pomóc! Mogło być tak gorąco, a tu lipa. Mogę się założyć że Styles po rozłączeniu się, poszedł śladem Lou i zrobił sobie dobrze xd.

    Nie musisz zarywać nocy, aby tłumaczyć na czas kolejne rozdziały. Normalni czytelnicy rozumieją, że nie jesteś maszyną i też musisz spać, spotykać się z ludźmi, uczyć się itd.

    Pozdrawiam i wytrwale czekam na kolejny!

    http://wantyourhelp.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń