D:
Cześć, misie x
Od razu chciałam podziękować za wszystkie
miłe rzeczy, które napisałyście po ostatniej notce przed rozdziałem, naprawdę
to doceniam :)
Nie byłam pewna, czy zdążę dziś to
przetłumaczyć, ale stwierdziłam, że specjalnie dla was odejmę sobie kilka
godzin snu, żeby wrzucić tłumaczenie w terminie. Tym bardziej, że ten rozdział
powinien wam się spodobać… ;) Tłumaczenie tego co prawda było okropne i
niesamowicie niezręczne, śmiałam się jak głupia co chwilę, ale cóż, jakoś to
wyszło.
No nic, bierzcie się za czytanie!
Jeśli chcecie o coś spytać/porozmawiać,
zapraszam tutaj.
Część
7.
Początek tygodnia zapowiada się szalenie,
zostaje tylko kilka dni do premiery Phantom,
więc Louis upewnia się, by przyjść do pracy o wczesnym poniedziałkowym poranku,
zatrzymując się, by pomachać Danielle przez drzwi studia tańca i idąc wyżej do
swojego biura. Nie jest pewien kiedy zaczął oczekiwać przychodzenia do pracy,
ale zauważa, że pomrukuje z radością, zapisując w notatniku wiadomości ze
skrzynki z weekendu, następnie wpisując numer Harry’ego z pamięci.
- Dzień dobry, słońce – mówi, kiedy Harry
odbiera – nie oczekiwałam, że odbierzesz, myślałem, że będziesz już w pracy. Chyba
że wagarujesz, czekając na mój telefon, mylę się?
- Nie do końca – odpowiada Harry ochrypłym
głosem – dziś idę na południe, zamieniłem się zmianami.
- Aww – mówi Louis do telefonu – czy w
takim razie obudziłem małego Harry’ego? – Jęk i dźwięk wydmuchiwania nosa w
chusteczkę potwierdza jego przypuszczenia. – Cóż – mówi – dzwoniłem, żeby
upewnić się, że przekażesz Liamowi i Zaynowi, że otwieramy o siódmej
trzydzieści, żeby wiedzieli, o której przyjść, jeśli chcieliby zjeść wcześniej
kolację. – Wyciąga się na krześle, naprężając ramię, by zamknąć drzwi do biura.
– Jak przebiega wielka niespodzianka?
- Całkiem dobrze – mówi Harry. – Wydaje mi
się, że Liam przewrócił oczyma na Webbera i w ogóle, ale próbował to ukryć.
- Jestem pewien, że mimo wszystko cię za
to kochają – mówi Louis, bo wie, że to prawda, mimo że nie zna Liama i Zayna.
- Tak – mówi Harry. – Czekaj sekundę, muszę
przełożyć koszulkę przez głowę, odłożę telefon. – Louis usiłuje nie wić się na
krześle na myśl o Harrym zdejmującym koszulkę, ale jego krzesło i tak lekko
chwieje się na kółkach.
- Czy chcesz mi przez to powiedzieć, że wspaniały
Harry Styles jest bez koszulki w mojej obecności? – pyta Louis nieco uwodzicielskim
głosem dla dobrego efektu. – Cóż, czuję się wyróżniony na tę myśl, naprawdę.
- Naprawdę jesteś dziwny, prawda? –
żartuje Harry. – Ale, um. Tak.
- Tak? – pyta Louis, bo to bardzo, bardzo
odnosi się do jego zainteresowań. Jego ponownie wzbudzonych zainteresowań.
- Znaczy… to prawdopodobnie niezręczne,
jesteś w pracy i… nieważne – mówi, a Louis uwielbia, kiedy Harry jest tak
wytrącony z równowagi, przypomina mu to o początku ich telefonicznych zalotów. –
Powiem Liamowi i Zaynowi o otwarciu, jestem pewien, że będą chcieli iść
najpierw na kolację.
Louis przełyka ślinę i zgaduje, że to
teraz albo nigdy, biorąc pod uwagę, że przedstawienie jest już za niecały
tydzień. – Czy to musi być niezręczne?
- Czy… czy co musi być niezręczne? –
Głośne przełykanie śliny Harry’ego jest słyszalne nawet przez telefon.
- Mówię tylko – zaczyna Louis, zaniżając
głos, żeby nie było go słychać w większym biurze i mając nadzieję, że Paul nie przechodzi
obok właśnie w tym momencie – że nie ma niczego złego w byciu bez koszulki,
prawda?
- Oczywiście, że nie – wyjąkuje Harry. –
Znaczy, częściej jestem bez koszulki niż w kosuzlce, szczerze mówiąc… znaczy…
- Och nie, nie pozwalam – mówi Louis, uśmiechając się i
odjeżdżając na krześle od drzwi. – Nie możesz mnie tak z tym zostawić, prawda?
Kontynuuj, proszę, Harry Stylesie.
- Kontynuować? – pyta Harry. – W sensie…
jakby, mam mówić ci, co mam teraz na sobie?
- Jeśli chcesz? – pyta Louis, usiłując
mówić ochrypłym głosem, który prawdopodobnie brzmi na zmordowany, bo zaczyna mu
się już ciężko oddychać w tym zamkniętym, cholernym biurze.
- Ja… cóż, w porządku – mówi Harry,
wzdychając, jakby nie był w stanie do końca stwierdzić, czy to dobry pomysł,
czy nie, ale dodaje – Znaczy… teraz, kiedy koszulka jest na ziemi, jestem
jedynie w slipkach – co oznacza, że zdecydował się błądzić po stronie
kontynuowania.
- Mmm – mówi Louis, desperacko usiłując
wyobrazić sobie ten widok, nawet nie wiedząc, od czego zacząć, ale ciesząc się
tym i tak. – Jakiego koloru?
- Um. Niebieskie? – pyta Harry, brzmiąc
na tak zdenerwowanego, jak pierwszego dnia, kiedy rozmawiali.
- Dobrze – mówi Louis ledwo słyszalnie,
dostając paranoi na myśl, że ktoś na zewnątrz może słyszeć, jak ta rozmowa
przybrała, cóż, taki obrót.
- Dobrze? – powtarza Harry.
I dlatego, że Louis nigdy nie był z tych,
którzy się od czegoś powstrzymują, mamrocze – Tak, ale lepiej, gdybyś ich nie
miał, wiesz…
Na to Harry bierze nieprzyzwoity płytki
wdech.
- Ja, um – mówi, po czym zatrzymuje się,
a Louis musi nieco poprawić się na siedzeniu na to, co przychodzi później –
zgaduję, że również nie miałbym nic przeciwko.
- Dobrze wiedzieć – mamrocze Louis,
prostując się na dźwięk kroków za drzwiami. Zatrzymuje się, aż dźwięk cichnie,
po czy dodaje – Jako że żaden z nas nie miałby nic przeciwko, może chciałbyś mi
powiedzieć, czemu jeszcze nie miałbyś nic przeciwko?
- Och – mówi Harry, mimo że jest to
raczej zwyczajne skomlenie, nie słowo, a Louis przygryza wargę. – Znaczy. Nie
miałbym nic przeciwko… Jeśli chciałbyś… Znaczy…
- Chciałbym? – pyta Louis i tak trudno
jest mówić cicho, tak trudno jest nie móc widzieć teraz Harry’ego na swoim
łóżku w samych slipkach, nie wiedzieć, jak w ogóle wygląda ten widok, tak
trudno nie przycisnąć teraz ręki do swojego krocza.
- Chciałbyś, wiesz – mówi Harry tak
niskim głosem, że to jedynie nieco więcej niż gruchotanie – dołączyć do mnie. W
nieposiadaniu wielu ubrań na sobie.
- Kurwa – szepcze Louis, cicho, nisko
gwiżdżąc. – Ja też nie miałbym nic przeciwko, no nie powiem.
- Mógłbym w tym pomóc – kontynuuje Harry –
gdybyś chciał. Jestem bardzo chętny, żeby ci dogodzić, jeśli jeszcze się nie
domyśliłeś.
- Mógłbyś to zrobić – mówi Louis, patrząc
na klamkę, usiłując jednym uchem dosłyszeć nawet najcichszy krok. –
Zdecydowanie mógłbyś to zrobić, mów dalej.
- Um – mamrocze Harry – cóż, najpierw
musiałbym wiedzieć, co masz na sobie.
Louis ponownie spogląda na drzwi, oblicza
swoje szanse i sięga, by zamknąć je na klucz. – Fioletowa koszula na guziki,
obcisłe spodnie, nie mam podkoszulka – mamrocze, odsuwając się jak najdalej od
drzwi w kąt biura i w końcu przyciskając dłoń do miejsca przechodzącego przez
jego ciało napięcia.
- Chciałbyś, żebym je dla ciebie odpiął? –
pyta Harry, a jego głos jest zaskakująco pewny jak na niego, jakby robił już
coś takiego wcześniej, a myśl o tym doprowadza Louisa do obłędu. – Zrobiłbym to
powoli, wiesz. Po jednym.
- Tak – syczy Louis – mógłbyś to zrobić,
tak.
- Po jednym – powtarza Harry – aż nie
zostałby już żaden. A potem co bym zrobił?
- Kurwa – mówi ponownie Louis – zawsze jest
jeszcze jeden guzik, z którym mógłbyś mi pomóc, wiesz? Nie tylko w koszuli są
guziki.
- Masz rację – mówi Harry. – Z tym też
mógłbym pomóc.
- Chciałbym, żebyś pomógł – szepcze Louis.
- Ja też bym chciał. – Głos Harry’ego
jest teraz tylko odrobinę głośniejszy.
Louis powstrzymuje jęk, zaciskając usta,
ale wie, że Harry jest w stanie go usłyszeć.
Harry nic nie mówi.
Obaj nic nie mówią.
A Louis po raz pierwszy nie wie, co z tym
zrobić.
- Um – mówi Harry po minucie. –
Prawdopodobnie powinienem… Mam do załatwienia kilka rzeczy przed pracą, więc
prawdopodobnie powinienem iść.
- Ja też – zgadza się Louis, nadal wijąc
się na krześle. – Powinienem… Muszę oddzwonić na kilka telefonów.
- Prawdopodobnie powinieneś to zrobić –
mówi Harry, a jego głos jest nieco dziwny. – Jesteś w pracy i w ogóle.
- Tak – mówi Louis i, cholera, miał
rację, mówiąc, że Harry jest złośliwcem, bo w tej chwili jego erekcja napiera na
spodnie, a twarz musi mieć setki odcieni czerwieni. – Prawdopodobnie powinienem.
- Powinieneś – mówi Harry. – Ja powinienem
iść.
- Tak – mówi Louis, po czym dodaje na
przekór wszystkiemu, bo to właśnie robili to dej pory – daj mi znać, jeśli
będziesz miał jeszcze jakieś pytania przed przedstawieniem w piątek, dobrze?
- Dobrze – jest wszystkim, co mówi Harry,
zanim się rozłącza.
Louis otwiera drzwi, z ledwością
nasłuchując kroków i udaje się do toalet na piątym piętrze tak szybko, jak jest
w stanie w desperackiej, ewidentnej próbie nie wpadnięcia na nikogo po drodze.
No Haaarryyy, ty chuju! Jak, kurwa, mogles tak zakonczyc rozmowe?! Ugh... -.-
OdpowiedzUsuńAle ajsjsbjdka, goraca bylo! *u*
Dziekuje za tlumaczenie. :) Czekam na kolejny rozdzial. c:
xxxxx
@LouLightMyWorld
Aż mi się głupio zrobiło, że przeze mnie musiałaś zarwać sen, ale rozdział jest wyjątkowy! Kurcze, cieszę się, że wybrałaś akurat to tłumaczenie, bo jest AWESOME! Teraz to ja nie zasnę, bo będę się starała nie zajrzeć do oryginału, ale też nie chcę kaleczyć tego opowiadania, moim beznadziejnym językiem, więc kulturalnie poczekam na kolejny rozdział! Gorąco Cię pozdrawiam i całuję! ;*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPomyślmy jeśli Harry i Louis już działają tak na siebie (bo coś myślę że Harry po drugiej stronie telefonu też miał nie mały problem) to co będzie jak w końcu się spotkają, coś czuję że będą fajerwerki ♥
A tak wracając do rozdziału to biedny Lou musiał pędzić do łazienki ze swoim problemikiem :P
Czekam na nowy rozdział zajebiście tłumaczonego FF ♥
@TeleDul
Harry jest nieczuły! Szkoda mi Louisa ;(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i dziękuję, bardzo dziękuje za tłumaczenie :)
ee hahaha dlaczego Harry jest nieczuły ? Wtf .___. #lol
UsuńOd początku wiedziałam, że to się przerodzi w sex telefon XD LARRY <33
OdpowiedzUsuńUhg.. Harry jak mogłeś zostawić biednego Louisa z takim problemem samego?! No nie wątpie że ty też masz problem ale mniejsza o to. Srasznie dziękuję za tłumaczenie i za to że poświęcasz na to swój czas. Czekam na kolejny! ;33
OdpowiedzUsuńHarry! Zostawiłeś Lou z problemikiem w spodniach, no wiesz co?! Ale zdaje mi się, że po prostu sam nie wytrzymałeś i musiałeś iść do łazienki, żeby sobie ulżyć XD. A jeśli tak, to zachowałeś się bardzo nie ładnie nie pomagając bliźniemu! Ehh, chętnie posłuchałabym waszego sex telefonu :c.. No ale nie ważne xD. Czekam na następny ♥!
OdpowiedzUsuńwcale ciągle się nie szczerzyłam xDDD :) i dziękuję za przetłumaczenie jesteś boska :))
OdpowiedzUsuńBoże, nie sądziłam, że wiecznie mrukliwy i niepewny swego Harry może doprowadzic Lou do takiego, a nie innego stanu i jeszcze go zostawic, aby ten sam musiał sobie z owym stanem radzic! Jednak on też pewnie miał nie mały problem.
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie się doczekałam (prawie) sextelefonu, awwwwwwwwwwwwwwwwwwww! No, a przynajmniej czegoś, co mogło się zaliczac jako gręwstępnąprzeztelefon.
Ładnie przetłumaczone. :) Xx
Chyba powinnam wziąć przykład z Louisa i zmienić moje podejście do pracy ;) Z pewnością zaoszczędziłoby mi to wielu nerwów ;) Uwielbiam tą dwójkę, a twoje tłumaczenia mogłabym czytać non stop :) Jak zwykle świetna robota.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
@KateStylees
Dziękuję ci, że odebrałaś sobie cenne godziny snu, żeby go dla nas przetłumaczyć. Co prawda mogłam go przeczytać i tak dopiero dzisiaj, ale to i tak baaardzo miło z twojej strony ;) Notka jest bardzo dobra, ummm... i ten nieomal sexphone... Muszę przyznać, że to było gorące :D To fajne, że relacje Lou i Harry'ego zacieśniają się coraz bardziej poza typowe kontakty pracownik-klient. Chociaż to było do przewidzenia. Jeśli chodzi o tłumaczenie to w kilku miejscach troszkę zgrzytało lub brzmiało niezręczne, ale tak to już jest z tłumaczeniami: jeśli chcesz oddać dosłownie może to brzmieć dziwnie. Poza tym czas teraźniejszy jest dziwny w opowiadaniach, szczególnie tłumaczonych, więc jesteś w stu procentach usprawiedliwiona :) Nie możemy od kogoś żądać perfekcji, gdy sami idealni nie jesteśmy. Dziękuję BARDZO xxxx
OdpowiedzUsuńHahahha, nie wierzę! Część niesamowita, podoba mi się w jaki sposób rozmawiają o takich rzeczach. Ja jestem bardzo zboczona i jak już zaczynają się tematy z podtekstami seksualnymi to zazwyczaj mówię o wszystkim prosto z mostu, bez wstydu. Natomiast w ACoOSMPaN to jest takie trochę słodkie, trochę wstydliwe, niepewne... I właśnie chyba to nadaje charakteru temu ff.
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki K, jesteś kochana xx
Nie wiem czy się w to bawisz, czy nie - a jeśli nie, to nie musisz odpowiadać, ale chcę tylko poinformować, że zostałaś nominowana do Liebster. ; ) Więcej informacji na www.wanilia-story.blogspot.com
OdpowiedzUsuńOMG, nie skomentowałam chyba czterech poprzednich rozdziałów. Boże, przepraszam, wybacz .__. Jestem zapominalskim leniwcem. Najpierw coś przeczytam i potem zapomnę skomentować. Jeszcze raz przepraszam.
OdpowiedzUsuńTy się śmiałaś jak tłumaczyłaś, a ja się śmiałam jak czytałam. No po prostu, odhggwjwajg! Oni są tu tacy, słodcy, jak nigdzie indziej. I ten Lou sfrustrowany seksualnie, i ten Harry który kończy rozmowę zamiast mu pomóc! Mogło być tak gorąco, a tu lipa. Mogę się założyć że Styles po rozłączeniu się, poszedł śladem Lou i zrobił sobie dobrze xd.
Nie musisz zarywać nocy, aby tłumaczyć na czas kolejne rozdziały. Normalni czytelnicy rozumieją, że nie jesteś maszyną i też musisz spać, spotykać się z ludźmi, uczyć się itd.
Pozdrawiam i wytrwale czekam na kolejny!
http://wantyourhelp.blogspot.com/