D:
Hej, misie x
Wiem, wiem, rozdział jest później i znów
JWB. Nie martwcie się, zaczynam w piątek ferie i może znajdę trochę czasu.
Zapraszam na siódmy rozdział SOWK :)
Pytania tutaj.
Rozdział
7.
Liam usilnie próbuje się zbytnio nie
podekscytować, kiedy przychodzi do pracy kolejnego ranka. Louis mógł nawet nie
zauważyć jego liściku, wie o tym, a nawet jeśli zauważył, jest mała szansa, że
dało się go odczytać. To nie ma znaczenia. Ma znaczenie to, że nie wie, jak
Louis go przyjmie, ale coś mówi mu, że wszystko przebiegnie dobrze i to mu
zdecydowanie wystarcza. Muffiny są zrobione i jeden leży na ladzie, gotowy dla
Louisa wraz z herbatą.
Powinien być w każdej minucie, Liam wie.
Louis zawsze był całkiem punktualny i Liam dotychczas nie pomylił się co do
czasu, w którym chłopak przychodził. Herbata nigdy nie jest zimna i muffin
zawsze jest delikatny, i może to powinno być nieco przerażające, ale Liam się
tym nie martwi, bo nawet Harry jedynie się uśmiecha i kręci głową. Nie ma
żadnego droczenia się ani szturchania, tylko mrugnięcie jednym okiem.
Harry powiedziałby mu, gdyby jego
zauroczenie zaczęło wymykać się spod kontroli. Powiedziałby. Nie ma
wątpliwości, że jego przyjaciel pozwoliłby mu się zakochać tak bardzo, że nie
byłoby odwrotu. Jeśli Harry nie spyta go, czy może przyjąć zamówienie Louisa
tego dnia, Liam nadal będzie czekał cały ranek, by przyjąć je samemu.
Przypomina sobie, że oczywiście nie musi
czekać. Louis będzie tutaj za chwilę w swojej drodze do pracy i będzie się
uśmiechał jak zwykle. Za chwilę będzie rozmawiał z Liamem, mimo że będzie to
tylko kilka słów. To wystarczy, prawda? Kilka słów jest lepsze niż nic.
Tylko że tego dnia, po raz pierwszy,
herbata wystyga. Liam zerka na zegarek co jakiś czas, by zauważyć, że jest
nieco później niż sądził i nadal nie ma nigdzie znaku Louisa. Wyrzuca herbatę,
mówiąc sobie, że to nic takiego. Louis po prostu się spóźnia. Będzie potem, na
pewno. Nie mógłby odpuścić sobie śniadania, prawda?
(Harry zdecydowanie by z tego żartował. Jesteś pewien, że po prostu nie chcesz, żeby
odpuścił sobie ciebie? Więc zatrzymuje to dla siebie, nawet gdy Harry pyta
go, czy Louis już był i posyła mu to spojrzenie, które mówi, że może się trochę
martwi.)
Liam zrobił nawet drugą herbatę. Jeśli
Louis się spóźnia, nie będzie chciał na nią czekać. Jeśli będzie trochę za
zimna, Louis będzie mógł obwiniać za to Liama. Może podać mu wodę w
temperaturze pokojowej. Liam nie będzie miał nic przeciwko. Po prostu naprawdę
chce, żeby Louis przyszedł w najbliższym czasie.
Umyślnie ignoruje Harry’ego mówiącego mu,
żeby poszedł sprawdzić piekarniki, ponieważ wie dokładnie, dlaczego go o to
prosi. Harry chce dać Louisowi reprymendę, kiedy tylko wejdzie, za to, że Liam
czekał na niego i ekscytował się na darmo. Liam nie chce stracić możliwości
zapobiegnięcia temu. Nie ekscytował się na darmo. Tak właściwie, to w ogóle się
nie ekscytował.
Co? Nie
ekscytował się.
Harry ponownie go pogania, przypominając
mu, że to jego kolej, by sprawdzić wszystko, co się piecze. Liam podnosi wzrok,
uśmiecha się i żartuje o tym, że zawsze jest jego kolej, tylko po to, by
zauważyć bardzo znajomą postać szybko przechodzącą obok sklepu.
Louis ma spuszczoną głowę i ręce schowane
w kieszeniach. Nawet nie podnosi wzroku, przechodząc obok i wydaje się bardziej
skulić, mimo że na zewnątrz nie może być aż tak zimno i nie ma powodu, żeby tak
uporczywie wpatrywał się w ziemię.
Po prostu jest spóźniony. Nie ma czasu,
by wejść i coś kupić. To nie ma nic wspólnego z tym, co Liam powiedział lub
zrobił w ciągu ostatnich kilku dni, w ogóle. To właśnie Liam sobie wmawia, mimo
że Harry ucisza się przy nim i nie mówi już nic o piekarnikach. To nie przez
niego. To nie dlatego, że odstraszył Louisa.
Coś mówi mu jednak, że chodzi o to. Jakaś
mała jego część szepcze mu o tym, że odstraszył Louisa. Był zbyt bezpośredni.
Wierszyk był zbyt niedorzeczny. Louis sądzi teraz, że Liam jest nienormalny.
Nigdy nie tego nie naprawi ani nie zapewni Louisa, że to wszystko było żartem.
I może naprawdę tym razem się zapędził. Harry nie powiedział mu, ponieważ nie
wiedział o liścikach; Liama nikt nie ostrzegł, że było to niedorzeczne i
głupie, i całkowicie niewłaściwe.
- Li? – napomyka Harry, układając rękę na
jego ramieniu. – Wszystko w porządku?
Liam tępo kiwa głową, odkładając muffina do
witryny i odwracając się. – Chyba jednak sprawdzę te piekarniki. Nie martw się
tym. – Drzwi wyglądają niesamowicie zachęcająco, prowadząc do wyjścia i pustej
alejki, w której może usiąść i zaczerpnąć oddechu. Klienci i wypieki mogą iść w
cholerę; Liam potrzebuje oddechu.
- Nie, nie. – Harry ciągnie go z
powrotem, wpychając coś w jego ręce. Liam spogląda w dół, by zauważyć herbatę,
którą zrobił Louisowi z małą uśmiechniętą buźką narysowaną na pokrywce. – Ty się
tym nie martw. Idź do domu i zrób sobie przerwę, dobrze? Wszystko mam tu pod
kontrolą. Jeśli będę potrzebował pomocy, zadzwonię do Zayna.
Liam wzdycha. – Nie, Harry. Wszystko w
porządku, naprawdę. W ogóle się mną nie martw. Jestem w stanie sprawdzić co z
chlebem bez załamywania się. – Wewnątrz krzyczy, że nie jest w stanie. Wie, że
Harry i tak mu nie uwierzy i to prawdopodobnie dobrze. Nie powinno go to tak
bardzo kłopotać. Z Louisem ledwo ze sobą rozmawiali, więc fakt, że wpływa to na
niego w ten sposób, sprawia, że wygląda tylko bardziej żałośnie.
Co w ogóle zainteresowało Louisa? Liam
jest tylko głupim piekarzem z mąką na nosie i sokiem z jagód na palcach.
Harry nie odpuści tak łatwo. Właściwie,
Liam jest nawet wdzięczny. – Liam, idź do
domu.
Robi to, co zostaje mu powiedzenie. Idzie
do domu z herbatą w rękach, od czasu do czasu ciągnąc łyka i mówiąc sobie, że
wcale nie pije herbaty Louisa. Louis nie przyszedł dziś do sklepu; nie ma
herbaty. Ta herbata należy do Liama i powinien był wziąć też muffina, bo
właściwie jest trochę głodny. (Tak naprawdę nie jest. Jedynie myśli, że jest,
bo lepiej myśleć o tym, niż o czymkolwiek innym.)
Dociera do domu i jedynym, co udaje mu
się zrobić, jest dokończenie herbaty i wpatrywanie się w dwie karteczki na
ladzie. Liam rozważa wyrzucenie ich i prawie to robi, zgniatając je i
podchodząc do kosza, zanim mały głos w jego głowie przypomina mu, że może on był jedynie spóźniony. Z
pewnością robi wielką aferę o nic.
Zamyka drzwi i nie otwiera ich, kiedy
przychodzą Zayn i Harry. Błagają go, żeby poszedł z nimi do klubu, obiecując,
że jeśli musi tak być, pójdą do innego i obiecując, że będzie mógł popatrzeć
jak będą zbijać Louisa na miazgę, ale Liam nie ustępuje. Zostaje przy ladzie w
swojej kuchni i patrz na liściki, które odmawiają zrobienia czegokolwiek i
obserwuje swój telefon, który odmawia samodzielnego napisania akceptowalnej
wiadomości.
Ma już około trzydziestu wersji
roboczych, kiedy Harry i Zayn odpuszczają. Są to beznadziejne próby upewnienia
się, że nie odstraszył Louisa bez odstraszania Louisa tak czy inaczej. To
skomplikowane i trudne, i Liam zastanawia się, dlaczego jego życie nie może po
prostu być łatwe i chociaż raz podpowiedzieć mu, co ma napisać.
Hej,
Lou. Nie było cię dziś w piekarni. Zastanawiałem się- Zbyt aroganckie. Louis doskonale wie, że
nie było go dziś w piekarni i Liam nie ma konkretnego powodu, by zastanawiać
się nad tego przyczyną.
Hej,
Lou. Tylko ostrzegam, że Harry i Zayn są nieco wściekli- Okej, nie. Liam usuwa to przed dokończeniem
pisania ostatniego wyrazu, krzywiąc się ze świadomością, że w ogóle o tym
pomyślał. Jeśli Louis jeszcze nie przepadł, to zdecydowanie załatwiłoby sprawę.
Hej,
Lou. Może powinien
zacząć bardziej formalnie. Może powinien użyć pełnego imienia Louisa. Jest
wiele rzeczy, które mógłby zrobić, ale nie wie, która zadziałałaby najlepiej i
to wszystko jest tak skomplikowane, że nie zauważa, jak długo się nad tym
zastanawiał, aż spogląda na zegarek i uświadamia sobie, że za dwie godziny
będzie musiał wstawać.
Będzie dobrze, jeśli w ogóle prześpi się
tej nocy. Bezmyślnie wlecze się do łóżka, zostawiając telefon i liściki na
stole. To nigdy nie był dobry pomysł i może nie powinien tyle myśleć. W tym
stanie będzie jutro wyglądał, jakby nigdy nie wychodził jeszcze na światło
dzienne. To będzie długi dzień i Liam już jest tego pewien.
Alarm włącza się zbyt wcześnie i Liam
prawie dzwoni, by poprosić o dzień wolnego, ale nie chce za bardzo martwić
Harry’ego, więc idzie. Siada z przodu, bo Harry nie ufałby mu dziś na zapleczu.
Zayn obserwuje go ze stolika przy drzwiach na wszelki wypadek, gdyby musiał
wejść na zmianę zamiast niego i bawić się w piekarza przez jeszcze jeden dzień.
Liam chwieje się na stopach i stara się mieć otwarte oczy, i nie zauważa, że
zapomniał o wcześniejszym przygotowaniu herbaty i muffina, dopóki Louis już nie
wchodzi.
- Kurwa – mamrocze pod nosem Liam,
szukając czegokolwiek, co będzie w stanie mu pomóc. Naprawdę przydałaby mu się jakaś
kawa.
jak zwykle zajebiste ;d Kocham cię za te tłumaczenia ;) ohh to Lou będzie musiał poczekać sobie na muffina i herbatkę, Więc może teraz się wszystko ruszy nie o mały kroczek tylko o jeden wielgachny ;d
OdpowiedzUsuńBiedny Liam. :c Louis, miales tam przyjsc!
OdpowiedzUsuńAwwh, oni sa tacy slodcy. A Liam to juz wszystko przebija, jest taki cholernie niesmialy i wrecz zabija slodycza. :D
Dziekuje jak zwykle za tlumaczenie, czekam na kolejne. Kocham!
<3 xxxxx
@LouLightMyWorld c:
Biedny Liam. Jeżeli będzie się tak o wszystko zamartwiał, niedługo osiwieje ze stresu. Może nie wiedział, że Louis zaspał do pracy i dlatego ominął piekarnię, ale dlaczego od razu przyszło mu do głowy, że chłopak ma go dosyć? Przecież tak naprawdę między nimi nic nie ma. Raz wymienili dosłownie kilka słów, przesłali dwa liściki i... cały czas nie mogę uwierzyć w to, że żaden nie zadzwonił. Okej, poprawka: nie dodzwonił się. Skoro Louis dał mu swój numer, to chyba jasne, że chce, aby Liam do niego zadzwonił bądź napisał. Jezu. CHŁOPCY. Czasami naprawdę głupiutcy. Ale o ile mogę jeszcze zrozumieć Liasia, bo w końcu on jest tym niepijącym, cichym chłopakiem, tak zachowanie Lou kompletnie mnie dziwi. To już siódmy rozdział (tym razem dwa razy sprawdziłam, żeby znowu się nie pomylić^^), a oni ledwo mogą na siebie spojrzeć. Co to będzie,gdy przyjdzie im się pocałować :O
OdpowiedzUsuńO ile kiedykolwiek przyjdzie. Ale przyjdzie, co nie? W końcu to Lilo, musi ostatecznie do czegoś między nimi dojść. Dobrze, że przynajmniej są już w sobie zauroczeni:)
Czekam na ósemkę (7+1=...8! yea, uff, jeszcze umiem dodawać) i pozdrawiam Cię gorąco:3
.... owwww... dzieje się ... czekam :)
OdpowiedzUsuńuuuwielbiam<3
OdpowiedzUsuńdobrze, że Liam jednak przyszedł do pracy :) bo w innym przypadku, Louis mógłby pomyśleć, że Liam nie chce go widywać.. a przecież każdy wie, że Liam tylko tego pragnie :) ale faktycznie, chłopcy mogliby się w końcu jakoś ośmielić i wykonać jakiś kolejny krok w ich nieistniejącym jeszcze związku ^^
OdpowiedzUsuńświetne tłumaczenie, za co Ci dziękuję! ;**
czekałabym nawet tydzień na następną część, więc nie przejmuj się tym, że rozdział dodałaś później.. rozumiem, każdy ma życie prywatne i normalne, że mogą się pojawić jakieś problemy..
Pozdrawiam i życzę weny, jak i również chwili wytchnienia :) xx
@JLS_GotMyLove
Czesc. Troche zajelo mi przeczytanie calego bloga, ale dotarlam tu. I chce Ci powiedziec, ze jestem Twoja fanka (pewnie nie ja jedna) No i coz... Dziekuje Ci, za te wszystkie tlumaczenia. I dziekuje, ze wkladasz tyle serca i staran, by wyszlo idealnie. I wychodzi. Dziekuje tez za czas poswiecany. No i po prostu dziekuje, ze jestes.xxx
OdpowiedzUsuńAle mi sprawiłaś prezent na urodziny :) Dziękuję. Wspaniałe tłumaczenie - zresztą jak zawsze. Uwielbiam czytać opowiadania, które wybierasz, bo one zawsze mają w sobie coś specjalnego...
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały...
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego :)
świetne. Liam jest taki uroczy. Biedaczek, pomyślał, że zrobił coś żle względem Lou. Oni są przecudowni.
OdpowiedzUsuńLiam ty nam tu osiwiejesz z tego stresu, Louis cię normalnie nie rozpozna xD A tak bardziej do rzeczy to zupełnie cię rozumiem, często tak jak ty roztrząsam każdy maleńki znak nadając mu niebotyczną wagę. W sumie to nie było do rzecz, jestem tak zmęczona, że bredzę... Dziękuję xxx
OdpowiedzUsuńLiam za bardzo się przejmuje. Chociaż nie dziwie mu się, pewnie przeżywałabym gorzej niż on. Ciekawi mnie, jakie wytłumaczenie ma Lou? I czy wgl będzie się tłumaczył? Trochę dziwna ta ich znajomość, ale zakochać można się zawsze i wszędzie :) Thank you K. x
OdpowiedzUsuńomnomnom, cudo! *.*
OdpowiedzUsuńZe tez Liam pierwszy raz nie przygotowal muffina i herbaty c;
Ogolnie rozdzial swietny, tylko taki zal byl na sercu, ze Liam tak cierpi, ale bedzie dobrze, prawda? Musi byc... Mam nadzieje, ze Harry i Zayn nie wpadna na pomysl zrobienia cos Louisowi.
W takim razie jak zaczynasz za niecaly tydzien ferie, to zycze udanych i mam nadzieje, ze znajdziesz jakies fajne tlumaczenie. Ja niestety mam teraz ostatni tydzien ferii, ehhh ;c
Awwwwwwwwwwww. Dzięki temu tłumaczeniu polubiłam Lilo!
OdpowiedzUsuń