D:
Tak, wiem, znów Narry. To nie tak, że mam
słabość to tego pairingu, po prostu ostatnio wszystkie dobre ficki są właśnie o
nich.
Ach, tak, wiem, miałam wrzucić to w dwóch
częściach, ale pomyślałam, że zrobię wam małą niespodziankę (co kosztowało mnie
kilka godzin dodatkowej roboty, spanie na okienku między lekcjami i ponad
dwanaście kubków kawy, o herbacie i zszarganych nerwach mojego wiecznie chcącego
się przytulać kota już nie wspominając). No i mam drugą niespodziankę, ale to
dopiero szóstego grudnia. Taki, wiecie, prezent jakby. Jestem wam to winna,
widziałyście ostatnio statystykę? Matko boska.
+
Pamiętacie tornowy długopis? Tak, ten, który umarł i potem zmartwychwstał. Otóż
ostatnio ponownie umarł. Miałam jeszcze drugi, HWY’owy i SOWKowy. Dziś również
umarł. Niech spoczywają w pokoju.
Louis i Harry mieszkali ze sobą nieco
ponad rok. Poznali się w dzień rozpoczęcia dziewiątej klasy, kiedy mijali się w
korytarzach w dzień wprowadzki. Na początku nie przywiązywali do siebie
większej wagi, ale po kilku wspólnych niezręcznych wycieczkach w górę i w dół
schodów – oboje taszczący torby i walizki pełne większej ilości pasty do zębów,
niż kiedykolwiek będą potrzebowali – Louis uznał, że rozsądnym będzie od
grzecznych kiwnięć głową i mamrotania ‘hej’ przejść do odbywania prawdziwej rozmowy.
Oboje chłopcy szybko uświadomili sobie,
że łączyło ich praktycznie wszystko i podjęli wspólną decyzję o zostaniu
najlepszymi przyjaciółmi. Zostali przydzieleni do tej samej części akademika -
pokój Louisa znajdował się trzy drzwi od
tego Harry’ego – i spędzali większość czasu wspólnie, grając w gry video,
jedząc niezdrowe jedzenie i knując nowe sposoby denerwowania współlokatora
Harry’ego, Liama, który naprawdę nie miał nic przeciwko, ponieważ uznawał to
wszystko za dobą zabawę i nigdy nie narzekał na Louisa okupującego ich pokój,
nawet kiedy próbował się uczyć.
Po rozpoczęciu drugiego semestru, kiedy
Louis spędzał praktycznie każdą noc u Liama i Harry’ego, ponieważ jego
współlokator zdecydował się znaleźć sobie dziewczynę i naprawdę nie obchodziło
ich, czy Louis znajdował się w pokoju, czy nie – obaj chłopcy zdecydowali, że
sensowne dla nich będzie jedynie znalezienie zamieszkania poza kampusem. Miało
to być tańsze i wydawało się być stosownie dorosłym rozwiązaniem. Louis również
bredził o tym, jak do ich własnego mieszkania będzie mógł zapraszać Eleanor,
kiedykolwiek i na jak długo będzie chciał, nie musząc martwić się o
zastraszającego nadzorcę akademika.
Harry nie miał nic przeciwko, ponieważ
nawet lubił Eleanor. Chodziła z nimi do szkoły i nawet dzieliła kilka zajęć z
Harrym. Odkrył w przeciągu pierwszych dziesięciu minut ich spotkania, że była
słodka i czarująca, i dowcipna w sposób, w jaki bajecznie komplementował ją
Louis i po prostu nie mógł się z nią nie zaprzyjaźnić.
Niedługo po tym Louis przybiegł do
Harry’ego w korytarzu, łapiąc go, kiedy ten akurat miał iść na test z
angielskiego, krzycząc o tym, że znalazł mieszkanie z dwoma sypialniami, kuchnią, salonem i półtorej
łazienki – wszystkimi rzeczami, które tworzyły normalny dom, ale i tak pozostawiały
Louisa w całkowitym zdenerwowaniu – i o tym, że jest idealne, ponieważ znajduje
się piętnaście minut drogi od szkoły i jest wystarczająco tanie dla ich dwojga,
więc było ich na nie bezproblemowo stać.
Tego weekendu wspólnie poszli je
obejrzeć. Było małe i nieco zniszczone, i wciśnięte pomiędzy dwa większe domy,
co sprawiało, że wyglądało na jeszcze mniejsze i bardziej obskurne, niż było
naprawdę, ale i tak je przyjęli, płacąc właścicielce – słodkiej, jeśli nawet
nie nieco szalonej, starszej pani – pieniądze za pierwszy miesiąc i zaczęli
przeprowadzkę z pomocą Liama i obietnicą piwa i pizzy, kiedy już skończą.
Mieszkanie z Louisem nie było do końca
takie, jak wyobrażał je sobie Harry. Żaden z nich nie miał zamiłowania do
robienia rzeczy, jak sprzątanie, odbieranie poczty, czy wyrzucanie śmieci, ale
dali radę, mimo że czasami doprowadzało ich to do szału. Harry często klęczał,
szorując wannę, ponieważ nawet on nie był w stanie znieść takiego poziomu odrażenia, lub zbierał rzeczy po przejściu Louisa
jak trąba powietrzna przez kuchnię, kiedy ten spieszył się na zajęcia – ale nie
miał nic przeciwko. Taki właśnie był Lou, szalony, czarowny i zawsze w ruchu.
Harry stwierdził, że to nawet dla niego dobre – stawał się nieco bardziej
odpowiedzialny.
Wiedząc o tym, Harry nie powinien był być
zbyt zdziwiony, kiedy wrócił ze szkoły do domu, a jego stopy zatopiły się w
mokrym dywanie i zauważył pianę przedostającą się z przejścia do kuchni.
- Lou? – Harry cisnął plecak na kanapę,
unosząc nogawki swoich spodni obiema rękami i idąc na palcach do kuchni. – Lou,
co do cholery?
- Harry, nie wchodź tu. – Harry
całkowicie to zignorował, przekraczając próg kuchni, a jego zielone oczy
rozszerzyły się na bezwzględny potok wypływający z pralni i zalewający ich małą
kuchnię. Głowa Louisa z włosami przyklejonymi do jego czoła i grymasem poczucia
winy na ustach wyjrzała zza rogu. – Powiedziałem ‘nie wchodź tu’.
- Co się, do cholery, stało? – Harry
puścił swoje spodnie, spiesząc pod prąd do kolejnego pomieszczenia, ponieważ,
kogo oszukiwał, i tak by je zamoczył.
Harry nie wiedział, czego oczekiwał, ale
Louis usadzony na ich pralce – która trzęsła się raczej gwałtownie, wciąż
wyrzucając z siebie fale wody – na próżno próbujący ją zamknąć i przemoczony od
stóp do głów, wcale tym nie był.
- To po prostu – Louis wskazał jedną
ręką, a jego głowa kiwała się z boku na bok w mętny sposób – eksplodowało. –
Jego usta wykrzywiły się w czymś, co prawdopodobnie miało być uśmiechem, i
lekko podskakiwał, kiedy więcej wody wydostało się obok niego i trysnęło na
podłogę.
- Wyłącz ją! – Harry przebiegł po wodzie,
a jego ręce wśliznęły się za maszynę i wyrwały wtyczkę ze ściany. Trzęsienie
ustało, a woda w środku leniwie się uspokoiła, kiedy maszyna się wyłączyła.
- Och. – Louis odetchnął. Między jego zmarszczonymi
brwiami powstała delikatna kreska. – O tym nie pomyślałem.
Zapadła między nimi chwila ciszy, gdy
Harry był jedynie w stanie patrzeć na niego niedowierzająco nadal z wtyczką w
ręku, a Louis posłał mu jedynie niezręczny uśmiech, próbując nie wyglądać tak
głupio, jak się czuł.
W końcu Harry westchnął, upuszczając
kabel i przecinając wodę w drodze obok przyjaciela na zewnątrz pomieszczenia.
- Gdzie idziesz? – Louis za nim podążył,
a jego buty wydawały okropny dźwięk chlupania z każdym krokiem.
- Do sklepu kupić mopa – odpowiedział
Harry z przejścia. Na chwilę się zatrzymał, by wyżąć swoją koszulkę. Louis
szybko się rozejrzał, zanim kiwnął głową z przepraszającym uśmiechem na ustach.
- Pójdę z tobą.
-
Nie było ich stać na kolejną pralkę, by
zastąpić tę zepsutą lub jak to lubił stwierdzać Louis, tej, która zdecydowała się zostać przed nimi Emily Rose.
Szczęśliwie udało im się znaleźć tę starą na wyprzedaży garażowej. Wyglądała na
nieco zniszczoną i Harry musiał wcisnąć pod jeden z jej rogów magazyn, który
ukradł z gabinetu dentystycznego, by przestała się kołysać za każdym razem,
kiedy jej używali, ale była ona niezawodna, aż do sytuacji sprzed kilku
tygodni.
Z ograniczonym budżetem i współczującą,
ale ostatecznie nie będącą w stanie pomóc właścicielką, dwójka zaczęła używać usług pralni
znajdującej się kilka bloków dalej. Chodzili na zmianę, Harry jednego tygodnia,
a Louis następnego. Louis zaoferował, by robić to każdego tygodnia, ale Harry
tak naprawdę nie winił go za fakt, że ich mieszkanie praktycznie stało się
obszarem zalewanym w morskim świecie i zdecydował, że uczciwie będzie dzielić
się odpowiedzialnością.
-
Był czwartek, kiedy Harry zdecydował się
przejść kilka bloków, by zrobić pranie. Posiadał samochód, ale nie było go stać
na gaz, więc zachowywał go dla spraw nieco bardziej naglących od potrzeby
wyprania swoich majtek.
Było późno, koło jedenastej, ale ulice
były dobrze oświetlone i było ciepło; niezły sposób zakończenia czwartku. Louis
zwykle robił rzeczy tego rodzaju w weekendy, ale Harry wolał rezerwować swoje
na rzeczy, które naprawdę lubił robić; nawet, jeśli Louis wypił resztkę mleka
albo Eleanor użyła resztę jego szamponu – to, że miał kokosowy zapach, nie
oznaczało, że mogła go sobie brać – było to ignorowane, aż rozpoczął się
poniedziałek.
Poprawiając torbę, przyspieszył nieco
tempa, chcąc wrócić do domu o stosunkowo przyzwoitej porze, ponieważ następnego
dnia miał zajęcia.
Miejsce było małe z jedynie dwoma rzędami
pralek i suszarek. Był tutaj wcześniej tylko dwa razy, raz wcześnie rano, a
drugi około tej samej pory, co teraz. W obu przypadkach było tu bardziej
opustoszale.
Właśnie dlatego był nieco zaskoczony,
kiedy wszedł, by ujrzeć kręcących się tam ludzi zabezpieczających swoje
pralki. Przy rzędzie pralek na lewej
ścianie figurowała dziewczyna z nogami jak gałązki i napuszonymi, beżowymi
włosami, owinięta wokół faceta piętrzącego się nad nią z ramionami jak u linebackera*. Na jego szyi widniała imponująca ilość
atramentu. Maszyny obok zajmowała matka jednocześnie zapełniająca je i
kołysząca dziecko na sowim biodrze; rzucała parze obok niezbyt subtelne
spojrzenia z pogardą kreślącą się na jej ustach.
Drugi rząd, ten przy prawej ścianie, wydawał się być
zajęty przez chłopaka z blond włosami i dużymi, białymi słuchawkami, który
leżał rozłożony na maszynach w sposób, który Harry określiłby jako zdawkowy.
Harry podszedł do niego bliżej, niepewny, czy powinien mu przeszkadzać.
Nachylił się nad nim na moment, zanim jego ręka
sięgnęła, by delikatnie szturchnąć jego ramię. Nagle patrzył w oczy, które były
najbardziej niebieskimi, jakie kiedykolwiek widział, i na chwilę zapomniał,
dlaczego tam był. Potem blondyn siadał, podpierając się na łokciach, a
słuchawki opadły z jego uszu, by luźno spocząć na jego szyi. Uniósł cienką brew
w pytającym geście.
- Um, używasz ich wszystkich? – Harry z roztargnieniem
wskazał na maszyny, nadal wpatrując się w oczy chłopaka i to, jak
niewiarygodnie i niesamowicie były niebieskie.
- Nie – Irlandzki zaśpiew w jego głosie nie został
niezauważony przez bruneta – ta jest wolna. – Wskazał na pralkę przy jego
stopie, mrugając na Harry’ego, kiedy ten znalazł namiary i wydusił z siebie
grzeczne ‘dziękuję’, zanim odszedł do swojej pralki.
Harry postanowił nie patrzeć na blondyna, kiedy
wrzucał do maszyny swoje ubrania, ponieważ uważał za dość denerwujące to, jak
niesamowicie głupim i oniemiałym go to czyniło.
- Pierzesz to wszystko razem? – spytał blondyn ze
swojej pozycji wzdłuż rzędu, a jego niesamowicie niebieskie oczy nadal
obserwowały Harry’ego.
- Um, tak? – Nagle poczuł, że robi to źle i się
ośmiesza.
Irlandczyk zaśmiał się małym, lekko wzburzonym
chichotem, który sprawił, że wnętrzności Harry’ego wykonały małe koziołki i
obroty. – Więc ich nie podzielisz? – Harry spojrzał w dół na swoje ubrania,
nagle przypominając sobie coś, co mówiła jego mama lata temu, co brzmiało jakoś
podobnie. Wzruszył ramionami, co wywołało kolejny śmiech u blondyna.
Zielone oczy zerknęły w dół, zauważając cztery pralki,
które aktualnie zajmował blondyn. – Używasz ich wszystkich?
Chłopak kiwnął głową, zeskakując ze
swojego miejsca. Harry zauważył, że chłopak był od niego kilka cali niższy, z
wąskimi ramionami i zgrabną talią.
- Tak. Mam jedną do białych, jedną do
kolorów, jedną dla delikatnych rzeczy i jedną dla rzeczy jak jeansy, skarpetki
i w ogóle. – Wydawał się być z siebie dumny, kiedy to wymieniał, a jego
niebieskie oczy jasno świeciły.
Harry był pod lekkim wrażeniem, mimo że
było to coś tak prostego, jak właściwe robienie prania.
Blondyn odwrócił się do niego ze szczerym
uśmiechem na ustach i biodrem opierającym o obrzeże pralki, wyglądając
niesamowicie zdawkowo i komfortowo. Harry nie mógł powstrzymać się od życzenia
sobie, by sam mógł być tak pobieżny.
- Swoją drogą, jestem Niall. – Uścisnęli
sobie ręce, a blondyn szeroko uśmiechał się do bruneta.
- Harry. – Niall kiwnął głową, palcami
nieuważnie bawiąc się sznurem słuchawek.
- Cóż, Harry, prawie skończyłem. Może
poczekasz jeszcze pięć minut, żeby móc właściwie oddzielić swoje rzeczy? –
Uśmiechnął się tym słodkim, uroczym i doskonałym uśmiechem, przez który Harry
kiwał głową zanim w ogóle był w stanie właściwie przemyśleć, o co chodziło.
Niall pomógł mu oddzielić kolory od
białego, co powinno być dziwne – normalnie nie pozwoliłby komuś kompletnie
obcemu przebierać w swojej brudnej bieliźnie – ale było całkiem zabawnie,
ponieważ blondyn komentował to, kiedy nie powinno się używać wybielacza i które
zmiękczacze do tkanin były najlepsze. Wydawało się, że Niall miał lekką obsesję
co do detergentów, kiedy ciągnął swoją wypowiedź jeszcze dobrych kilka minut po
tym, jak skończyli.
Po przełożeniu rzeczy Nialla do suszarek
i włożenia do pralek ubrań Harry’ego, chłopcy usadowili się na ławce na środku
pomieszczenia.
- Nie widziałem cię tu wcześniej, jesteś
nowy w mieście? – spytał Niall.
Harry szybko pokręcił głową, a jego
własny, prosty uśmiech, w końcu znalazł miejsce na jego twarzy. – Nie, mój
współlokator zepsuł naszą pralkę jakoś miesiąc temu. Nie mogliśmy kupić nowej.
– Zielone oczy przebiegły po chłopaku, gdy Harry wpatrywał się w niego z
szerokim uśmiechem na twarzy. – Czemu, przychodzisz tu często?
Niall na to zachichotał, kiwając głową. –
Tak, co tydzień od ostatnich trzech miesięcy. Ostatnio się tu przeprowadziłem i
dzieliłem pokój z przyjacielem. Nie stać mnie, by płacić mu właściwą wysokość
czynszu, więc próbuję pomagać mu z czymkolwiek tylko mogę. Robienie mu prania
stało się już częścią rutyny.
- Czemu się tutaj przeprowadziłeś? –
wycedził Harry z oczami rozświetlonymi z zainteresowania.
- Przeniosłem się do tutejszego college’u
ze specjalnym profilem. Studiuję inżynierię dźwięku. – Niall się odwrócił,
układając ciało przodem do Harry’ego, a jego kolano otarło się o udo chłopaka z
loczkami. Harry zauważył, że nie ma nic przeciwko. – A ty? Chodzisz do szkoły?
- Tak. Chodzę do college’u parę mil stąd.
Jestem na ogólnym. – Harry szybko przeskanował pomieszczenie, zauważając, że
podczas gdy matka i dziecko byli nadal obecni przy rzędzie suszarek, para PDA**
zniknęła. Nastała przerwa w rozmowie, dzięki której Harry był w stanie usłyszeć
muzykę wydostającą się z dużych, białych słuchawek, spoczywających na
obojczykach Nialla. – Czego słuchasz?
Niall wykorzystał chwilę, by wsłuchać się
w aktualną piosenkę, zanim odpowiedział. – Two Door Cinema Club. Są bardzo
dobrzy. Słyszałeś o nich?
Harry pokręcił głową i zanim był w stanie
mrugnąć, Niall nakładał słuchawki na jego uszy, niszcząc jego loki z lekkim
uśmiechem pomimo faktu, że byli teraz wystarczająca blisko, by czuć oddech
drugiego.
Spędzili tak resztę nocy; Niall bredząc o
wszystkim od muzyki do jedzenia i siedząc wystarczająco blisko, żeby ich
ramiona się stykały, a kolana o siebie obijały. Został nawet aż Harry skończył,
mimo że jego własne pranie zostało zrobione dobrą godzinę wcześniej.
Harry odprowadził Nialla na przystanek na
końcu ulicy z koślawym uśmieszkiem na twarzy i praniem przewieszonym przez
ramię. Autobus podjechał i Niall wsiadł do niego z własnym koszykiem opartym o
biodro. Odwrócił się do Harry’ego, niebieskie odnalazło zielone i uśmiech
dopasował się do tego od bruneta.
- Do następnego razu, Harry. – I po tym
odjechał. Harry odbył drogę do domu w oszołomieniu, nie będąc w stanie pozbyć
się swojego dobrego humoru, nawet, kiedy znalazł Louisa i Eleanor śpiących na
kanapie z rozsypanym popcornem i śmieciami porozrzucanymi na ziemi.
-
Louis nie mógł nie być wprawiony w
zakłopotanie zachowaniem jego najlepszego przyjaciela w ciągu ostatnich kilku
tygodni. Harry nagle przyjął odpowiedzialność robienia całego prania, nawet
protestując, kiedy Louis próbował zrobić je sam. Harry zawsze wydawał się
najweselszy w czwartki i piątki, uśmiech nie opuszczał jego ust, a małe
iskierki jego oczu. Około tydzień czy dwa po zawarciu nowego układu, Harry cały
czas robił coś przy telefonie, stale pisząc wiadomości i chichocząc do siebie w
sposób, który Louis uważał za jednocześnie uroczy i niepokojący. Nie mógł nie
pomyśleć, że Harry kogoś poznał, ale kiedy pytał, wszystkim co robił chłopak z
loczkami, było wzruszenie ramionami i uśmiechanie się nawet bardziej.
Eleanor i Liam powiedzieli mu, żeby to
zostawić, ponieważ jeśli Harry był szczęśliwy, to była to dobra rzecz i nie
powinien się wtrącać, więc tak zrobił, mimo że nadal nieco go to denerwowało.
Więc kiedy uśmiech Harry’ego zniknął, gdy
Louis przyniósł do domu całkowicie nową pralkę – była używana i znalazł ją na Craig’s list***, ale przetestował ją w domu
właścicieli, by upewnić się, że działa, więc dla nich była nowa – tego było już
za wiele.
- Okej, poważnie, co z tobą? Zachowujesz się dziwnie
od tygodni. – Louis skrzyżował ramiona, marszcząc brwi w dezorientacji. –
Zachowujesz się jak humorzasta, zakochana nastolatka. – Nie był ani trochę
zaskoczony rumieńcem, który ozdobił policzki przyjaciela.
- Wcale nie – krzyknął Harry, urażony porównaniem.
Więc on i Niall pisali ze sobą, i tak, nie mógł przestać o nim myśleć, i tak,
może trochę podobał mu się pomysł trzymania jego ręki i całowania go, i często
zauważał, że o tym myśli, ale nie zachowywał się jak zakochana nastolatka. To
by było żenujące.
- Wcale tak, Haz. Powiesz mi o tym w końcu, czy mam zamknąć
cię w domu i nie pozwolić ci dziś wyjść na twoje małe rendezvous? – Harry
wyglądał na łagodnie spanikowanego i Louis nie umiał powstrzymać małego
uśmieszku, który wykrzywił jego usta. – Tak, chyba nie sądzisz, że nie
zauważyłem, jak szczęśliwy stajesz się w każdy czwartek. – Usadowił się obok
Harry’ego, który siedział już ze skrzyżowanymi nogami na jednej z tanich szafek
kuchennych. – Teraz gadaj.
Harry przez chwilę bawił się swoimi
spodniami, zanim odpowiedział. – Poznałem kogoś w pralni. Jest blondynem i
Irlandyczkiem, i jest niesamowity, i ma najbardziej niebieskie oczy, jakie
kiedykolwiek widziałem. – Mały uśmiech powrócił na jego usta i Harry przebiegł
ręką przez swoje loki ewidentnie zażenowany.
Louis pomyślał, że chłopak wyglądał
absolutnie uroczo. Zarzucając ramię na jego barki, zmierzwił jego włosy,
szeroko się do niego uśmiechając. – Zaprosiłeś go już gdzieś?
Harry na to zarumienił się jeszcze
bardziej, kręcąc głową.
- Chcesz mi powiedzieć, że mimo że jesteś
w nim kompletnie zadurzony, nie zaprosiłeś go jeszcze na prawdziwą randkę?
Prawdopodobnie w miejsce, które jest chociaż trochę bardziej interesujące i
romantyczne od jakiejś obskurnej pralni? – Posłał przyjacielowi taksujące
spojrzenie, zanim lekko uderzył go w bok głowy. – Co, do cholery, jest z tobą
nie tak?
Harry parsknął, masując ręką swoją głowę
i gromiąc wzrokiem przyjaciela. – Dopiero się poznaliśmy, Lou, nie chcę go
odstraszyć.
- Proszę – Louis przewrócił oczami, a
jego głos ociekał sarkazmem – biorąc pod uwagę to, jak wiele pisaliście, szczerze
wątpię, że twoje pojawienie się nago w jego łóżku mogłoby go odstraszyć. –
Louis nie sądził, by było to możliwe, ale Harry zarumienił się jeszcze
bardziej.
- Zamknij się, Lou – wymamrotał głosem
zduszonym przez rękę, którą zakrywał sobie twarz. Louis przez chwilę się nie
odzywał, oparł się o ścianę i pozwolił swojemu przyjacielowi się pozbierać. –
Po prostu nie chcę tego zepsuć. – Zielone oczy spojrzały w górę, skanując
sufit, jakby mógł znaleźć na nim wypisane wszystkie odpowiedzi.
- Nie zepsujesz tego. Po prostu zaproś go
na kawę albo coś takiego. – Szturchnął ramię drugiego chłopaka, otrzymując
następnie uderzenie w swoje i uśmiech w odpowiedzi. – Jestem pewien, że tylko
czekał, aż zmężniejesz i go gdzieś zaprosisz.
- W porządku – fuknął Harry, zeskakując z
szafki i przytykając palec wskazujący do klatki piersiowej Louisa. – Ale jeśli
odmówi, oczekuj obudzenia się jutro bez brwi.
Później tej nocy, Harry szedł do pralni z
torbą ubrań zarzuconą na ramię i dwoma szklanymi butelkami coli w drugiej ręce.
Musiał wejść do trzech różnych sklepów, by je znaleźć, ale pamiętał, jak Niall
wspominał, jak bardzo je uwielbia i to wszystko będzie tego warte, jeśli
blondyn się do niego uśmiechnie.
Nie był zaskoczony, widząc, że drugi
chłopak już tam był, rozłożony na maszynach tak jak zawsze. Jego blond włosy
były zmierzwione w dokładnie idealny sposób i chłopak lekko kiwał się do muzyki
ze słuchawek z zamkniętymi oczami i ustami bezgłośnie wypowiadającymi słowa,
których Harry nie był w stanie usłyszeć.
Harry ułożył swoją torbę na ziemi, zanim
sięgnął, by zdjąć słuchawki chłopaka. Niall uśmiechał się, zanim w ogóle
otworzył oczy, a przywitania, które padło z jego ust z tym kuszącym, irlandzkim
akcentem, Harry nie był w stanie nie kochać.
- Przyniosłem ci to. – Harry wręczył mu
butelkę coli, ocierając się o niego palcami przy podawaniu. – Pomyślałem, że
może ci się spodoba.
Niall wziął butelkę wesoły, odkręcając
ją, by pociągnąć szybkiego łyka. – Dzięki, Harry. Nie sądziłem, że będziesz
pamiętał, że je lubię.
- Pamiętam o tobie wszystko. – Te słowa
padły, zanim Harry zdał sobie z tego sprawę, a jego serce na chwilę przestało
bić w całkowitym zażenowaniu, że właśnie to powiedział. Pomyślał, że teraz na
pewno będzie niezręcznie, ale Niall tylko zachichotał, palcami gładząc zimną
powierzchnię butelki.
- Ja też, stary – przyznał. Niall unikał
kontaktu wzrokowego, ale Harry pomyślał, że to dobrze, ponieważ nie do końca
chciał, by chłopak zobaczył jego głupiutki uśmiech.
Niall szybko zagłębił się w historię o
tym, jak jeden z jego nauczycieli upomniał go na zajęciach za rozmawianie i
tym, jak w końcu poznał dziewczynę swojego współlokatora – Zayna, Harry
pamiętał jego imię – i jak jedzenie w Londynie było zbyt drogie i był prawie
pewien, że jeśli szybko nie znajdzie pracy, umrze z głodu. Nawijał, kiedy
wkładali pranie do maszyn i oboje skończyli już swoje napoje. Harry mu
pozwolił, ponieważ uważał to za słodkie i urocze i uwielbiał słuchać jego
głosu.
W końcu usadowili się na swojej ławce,
ocierając się ramionami i dotykając kolanami tak jak zwykle i Niall pozwolił
Harry’emu opowiedzieć o swoim dniu. Harry mówił o Liamie i Louisie, ale ani
słowem nie wspomniał o całkowicie dobrej pralce stojącej w jego domu.
Rozmawiali tak, łatwo i wygodnie, i
wszystko to było całkowicie urocze, aż musieli przestać i przełożyć ubrania do
suszarek.
Niall wskoczył na rząd maszyn, a jego
oczy nadal nie były na poziomie tych Harry’ego, mimo dodatkowego podsadzenia.
Harry nigdy nie pytał, ale był niemal pewien że chłopak żywił jakąś fascynację
do wspinania się na różne rzeczy.
Trwała przerwa w rozmowie, kiedy muzyka
ze słuchawek Nialla stała się bardziej słyszalna i Harry poznał piosenkę z
wtedy, kiedy się poznali.
- Hej, to ta piosenka, którą mi puściłeś
pierwszego dnia. – Niall zamrugał w zaskoczeniu, zanim uśmiechnął się
uśmiechem, który rozciągał jego usta i ukazywał jego zęby, i sprawiał, że coś
trzepotało w brzuchu Harry’ego.
- Tak, pamiętasz ją? – Wyjął mp3 z
kieszeni, zwiększając głośność, żeby było ją bardziej słychać przy szumie
suszarek. Tej nocy byli tam sami, więc wątpił, żeby ktokolwiek miał coś
przeciwko.
I
tried to find a quiet place that we could go
To
help you make decisions
Oczywiście, że Harry ją pamiętał. Po
słuchaniu jej całą noc, dodał ją do swojej biblioteki na iTunes i słuchał jej
przynajmniej tysiąc razy, ponieważ przypominała mu o niebieskich oczach, blond
włosach i giętkich palcach.
- To dobra piosenka.
But
I didn’t find it easy to tell them apart
With
double vision
Niall kiwnął głową, niebieskie spotkało
zielone i wykonywało bardzo dobre wrażenie zagłębiania się w jego duszę. Harry
się odwrócił, nie stojąc już przy chłopaku, ale naprzeciw niego. Niall nic nie
powiedział, tylko przesunął kolana, by Harry mógł zająć między nimi miejsce.
Byli blisko, tak blisko, że wszystkim, co Harry był w stanie zauważyć, były
niebieskie oczy, blond rzęsy i małe piegi.
- Naprawdę cię lubię, Niall – westchnął.
Niall widocznie zadrżał i serce Harry’ego przestało bić na ten widok.
Mały, różowy język wysunął się, by
zwilżyć jego usta, zanim odpowiedział, nieco drżącym głosem. – Ja również
naprawdę cię lubię, Harry.
It’s
too late
It’s
too late
- Dobrze. – Jego kciuk przebiegł wzdłuż
linii szczęki blondyna, następnie ręka wplotła w jego włosy, palcami kreśląc
małe kółka na jego karku. – Teraz cię pocałuję.
You’ve
got another one coming
And
it’s going to be the same
Niall zaledwie wymamrotał ‘okej’, zanim
usta Harry’ego znalazły się na jego. Było to słodkie i wolne i było wszystkim,
czego Harry nigdy się nie spodziewał. Rozłączyli się po około minucie, ich usta
były wilgotne, a oczy zaszły mgłą i Niall nie mógł powstrzymać imienia
Harry’ego padającego z jego ust i po tym całowali się znowu.
Ręka Harry’ego wplotła się w jego włosy,
obracając jego głowę pod idealnym kątem, a druga spoczęła na dolnej części jego
pleców, przysuwając go wystarczająco blisko, żeby ich klatki piersiowe były do
siebie przyciśnięte i nagle pocałunek nie był już tak słodki, jak głęboki.
Niall uświadomił sobie, że nie ma nic przeciwko, nie z własną ręką wplatającą
się w loki Harry’ego i drugą znajdującą się na klatce piersiowej chłopaka, gdy
jego palce ściskały materiał jego koszulki.
Niall ciężko dyszał przez nos, gdy jego
język odnalazł ten Harry’ego, ocierając się nimi, ssąc i gryząc w sposoby,
przez które kręciło im się w głowach. Ciało Harry’ego nachyliło się nad
Niallem, sprawiając, że mniejszy chłopak wygiął się w łuk, odchylając głowę;
przez ten kąt Harry’emu łatwiej było całować go w sposób, w jaki chciał to
robić.
Niall nie był w stanie powstrzymać
jęknięcia podczas pocałunku; dźwięk zawibrował z jego klatki piersiowej i
skierował się do ust Harry’ego rażąc jego język jak prądem.
Harry przerwał pocałunek, jego palce
opuściły włosy Nialla i zamiast tego znalazły się na jego biodrach, odsuwając
od siebie ich ciała i dając obojgu nieco przestrzeni do oddychania, ponieważ
naprawdę, było zbyt wcześnie by robić coś z
tych rzeczy.
Blondyn pochylił się wprzód, jego głowa
spoczęła na obojczyku drugiego, gdy próbował powstrzymać uśmiech ukazujący się
na jego twarzy i dziwiąc się łaskotaniem swoich ust. Wypuścił z siebie drżący
śmiech, wycierając wilgotne dłonie w jeansy, a jego ciało drżało od miejsca, w
którym trzymał jego biodra Harry, aż do samej góry.
- Prawdopodobnie powinienem był cię o to
spytać tygodnie temu – wycedził Harry tym głębokim, powolnym głosem, przez
które rzęsy Nialla trzepotały, a myśli blaknęły. – Chciałbyś kiedyś gdzieś ze
mną pójść?
Niall odchylił się z przekrzywionym
uśmiechem na ustach, a jego palce odnalazły drogę do włosów Harry’ego, by je ułożyć;
jego loki były napuszone i rozczochrane przez chwytanie ich przez Nialla. –
Zapraszasz mnie na randkę, Harry?
Oboje chłopcy się uśmiechnęli, kiedy
Harry znów go pocałował, prostym, łagodnym muśnięciem. – Tak.
- Dobrze. – Niall powtórzył słowo
Harry’ego, przez co brązowowłosy zachichotał. – Z wielką chęcią.
- Kawałek dalej znajduje się tania
restauracja, jest nadal otwarta, jeśli chciałbyś pójść, jak już skończymy.
Wiesz – przechylił głowę, a mały, pewny uśmieszek wpełznął na jego twarz –
żebyśmy nie czuli się całkowicie jak puszczalscy, obściskując się w pralni.
Niall uderzył go w ramię, nie na tyle
mocno, by spowodować jakiekolwiek szkody, ale wystarczająco, by Harry się
wzdrygnął. – Głupek. – Ale uśmiechał się, więc nie sądził, by chłopak uważał to
za choć trochę obraźliwe. – Właściwie również miałem cię dziś o coś spytać. –
Harry uniósł brew z zainteresowaniem. – Zayn robi jutro u nas imprezę.
Zastanawiałem się, czy chciałbyś ze mną pójść.
- Zapraszasz mnie na randkę, Niall? –
Irlandczyk zmarszczył nos na żartobliwą nutkę w głosie chłopaka, przewrócił
oczami, zanim wykrzywił usta we własnym pewnym uśmiechu.
- Tak.
Harry się do niego uśmiechnął, uniósł
ręce, by chwycić w nie jego twarz, a jego kciuki kreśliły hipnotyzujące kółka
na kościach policzkowych Nialla. – Dobrze. – I po tym pocałował go ponownie.
*linebacker – wspomagający w futbolu
amerykańskim i kanadyjskim; ze względu na swoją pozycję (są najgroźniejszymi
zawodnikami dla drużyny przeciwnej) muszą być wysocy, szybcy i silni
**PDA, czyli Public Displays of Affection, co oznacza tyle, co
publiczne okazywanie sobie… ekhm, miłości
***Craig’s list
to coś w rodzaju naszej tablicy czy gumtree
Jakie to słooooooooooodkie! *-*
OdpowiedzUsuńNa serio kocham Cię za te tłumaczenia. Biedny Kotek, przytul go ode mnie. :D
(*) Długopisy. ;_;
Zostałaś nominowana do Liebster Award. (:
Kocham i czekam na nowe. <3 xxxxx
@LouLightMyWorld
JESTEM PIERWSZA!!! PIERWSZY RAZ UDALO MI SIE I JESTEM PIERWSZA! *-* :D xx
UsuńŚwietny oneshot !! Narry jest taki słodki ;33
OdpowiedzUsuń[*] chwila ciszy dla Twoich długopisów...
OdpowiedzUsuńi...FUCKFUCKFUCKFUCK! To było tak cholernie słodkie, roztapiam się :D
Dziękuje Ci za tak boską niespodziankę. Kocham Cię i tego one-shota, ale on się z Tobą nie równa:D
No i zdrowiej kurcze, nie poświęcaj się w sumie tak dla nas. My czekamy cierpliwie.
Czy czujesz się już lepiej D.?
OdpowiedzUsuńCzytałam,że nie czujesz się zbyt dobrze, poprawiło się coś?
Prawdą jest, że bardziej interesuje mnie samopoczucie tak cudownej osoby, niż One-Shot, który nawiasem mówiąc, przetłumaczony był po mistrzowsku. Więc, jeszcze raz: Jak się czujesz, Skarbie? - K.
Czuję się całkiem dobrze, dziękuję, misiaku :) xx
UsuńAww dziękuję ci za to bo domyślam się jak długo mysialas nad tym siedzieć!shot jest niesamowity!uwielbiam cię xxxxx
OdpowiedzUsuńcholera jak ja kocham Narrego ! :D
OdpowiedzUsuńcudowne, cudowne, cudowne. Xx
dzięki za dodanie. X]
Cudny shot.
OdpowiedzUsuńBiedne długopisy, niech spoczywają w spokoju [*]
OdpowiedzUsuńA co do szota - słoooodko *.*
To jest tak niesamowicie słodkie, że prawdopodobnie jutro na sprawdzianie na angielskim nie bede myślec o tych wszystkich czasach i opisach, tylko o tym one shocie. Genialne, dzięki za tłumaczenie <333
OdpowiedzUsuńJaka niespodzianka ! <3 świetny ! ! !
OdpowiedzUsuńNie chciałabyś przetłumaczyć Web of lies albo like Harry styles?;3 Wiem, że zrobiłabyś to świetnie i oddałabyś cały sens.;3
OdpowiedzUsuńSuper :P
OdpowiedzUsuńwow, naprawdę ten shot mi się podobał! Lubię Narrrego, ale i tak najbardziej kocham Larrego i przy tym zostaję.
OdpowiedzUsuńChociaż... to było bardzo, bardzo słodkie. Trochę krótkie jak dla mnie, ale jest okej! Dzięki xx
Zostałaś nominowana do Liebster Awards! http(://)justineavenue(.)tumblr(.)com/post/36311620119/liebster-awards
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetny shot. Narry jest niesamowicie słodki.
OdpowiedzUsuń[*] minuta ciszy dla długopisów!
OdpowiedzUsuńawwwwwwww! jaki to było urocze! Narry w tym wydaniu jak najbardziej mi się podoba! uwielbiam Cię za te tłumaczenia! JESTEŚ NIESAMOWITA! <33
@JLS_GotMyLove
Świetny *__________*
OdpowiedzUsuńAww, po pierwsze to bardzo się cieszę, że dodałaś jednak w całości, a nie podzieliłaś tego oneshota na dwie części. Tak to od razu wiadomo co i jak ;3
OdpowiedzUsuńI drugie awww (ostatnio za często piszę awww, ale nic chyba na to nie poradzę, że to takie jest, a określenie może mi z czasem minie, lol). To było takie urocze. Te ich spotkania w pralni. (tak swoją drogą przypomniał mi się teledysk Justinaa Biebera OLLG i to spotkanie w pralni, no ale ja nie o tym xD). Wszystko jak zawsze wyobraziłam sobie oczami wyobraźni i miałam takie uczucie jakbym była przy nich obok, siedząc w rogu pralni i obserwując ich z boku ;D
Ale się wkurzyłam na Louisa jak przeczytałam, że kupił dla nich nową pralkę. Całe szczęście, że potem dobrze poradził Harremu, aby zaprosił gdzieś Nialla. Choć Niall pewnie by zrobił to pierwszy, ale ważne że są już umówieni ;D
Swoją drogą chciałabym przeczytać kontynuację tego oneshota. Ale.pewnie jej nie ma nie? No trudno. I tak czuję, że będą mieli haaappy end ;D
shouldletyougo.blogspot.com
Hej, zostałaś nominowana przeze mnie do Libster Awards. Szczegóły na moim blogu: we-go-to-heaven.blogspot.com
OdpowiedzUsuń-
Jejku ty tłumaczysz takie niesamowite rzeczy, że po prostu nie da się teko nie przeczytać, nie pokochać i nie zachwycić.
Możemy ci tylko dziękować bo gdyby nie ty większość z nas, a na pewno ja nie mogłabym czytać takich świetnych rzeczy.
Powiedz mi słonko jak ty się już czujesz? Mam nadzieję, że lepiej :)
Lepiej, dziękuję:) x
UsuńNo to już wiem gdzie będę robiła pranie jak wyprowadzę się na studia... Mam nadzieję, że w Polsce też są pralnie, chociaż wątpię. :D
OdpowiedzUsuńZdanie Harry'ego rozwaliło mnie na łopatki:"...żebyśmy nie czuli się całkowicie jak puszczalscy, obściskując się w pralni."
Fajnie jest tutaj rozplanowana akcja. W sumie nie ma tego o czym rozmawiają tak dokładnie, ale jednak widać, że się do siebie przez ten czas zbliżyli.
Cóż więcej mogę powiedzieć. Myślę, że znowu mogę ci podziękować za tłumaczenie i życzyć dalszych chęci. :D No i rzecz jasna podziękować, że wstawiłaś od razu cały .:D
Zostałaś Nominowana DO Libster Award -http://my-world-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Awards. Więcej na http://1dobrocilomojswiatdogorynogami.blogspot.com/
Jesteś cudowna *_____* Tłumaczenie zajebiste ! :D
OdpowiedzUsuńJezujaniemogęcozasłodkishot. Owwwwwwwwww! To chyba jest naprawdę mega słodkie, wiesz? Boże, czekała na ten pocałunek (a nawet kilka) od pierwszych słów. Boże, Narry, awwwwwwwwwwwwww!
OdpowiedzUsuńOk, odbija mi, idę spać, egzamin coraz bliżej a ja nadal nie śpię hahah, dobranoc! xx
There were some great statement bombers, another nod to
OdpowiedzUsuńthe fall trend: coats as the new Fashion trend in the
early part of the 20s. For the first time I've seen this or the last. We knew that the traditional retail model was fundamentally broken high markups, heavy inventory, significant discounting. The product was a casualty of poor timing, arriving on the market isactually used for pulse oximeter products. In 1998, angel wings appeared on the runway, Nigel says," Unlike Lady Gaga, women can relate to her.
Feel free to surf to my site ... Ao so mi nam