2012/11/11

{04} Get Down On Your Knees And Beg Me To Be Bad Enough For You


D:
Z góry muszę was poprosić, żebyście nie czytały tej części oneshota w oryginale w poszukiwaniu błędów, bo będzie ich naprawdę sporo. Choć nie jestem pewna, czy mogę nazwać to ‘błędami’.  Po prostu w tym rozdziale odbywa się bardzo ciekawy dialog, którego nie mogłam przetłumaczyć dosłownie, ponieważ całość straciłaby klimat. Dodatkowo oczywiście musiały pojawić się tu gry słów, których oczywiście nie da się przetłumaczyć, i które oczywiście musiałam wytłumaczyć w przypisie, przez co oczywiście duża część rozdziału może wydawać się bezsensowna. W każdym bądź razie, kiedy natkniecie się na gwiazdkę w nawiasie (Dejv, pomysłowa bestia), możecie przygotować się na nieco mało sensowną część dialogu, ale spróbujcie dotrwać do normalnej gwiazdki i wtedy przeczytajcie wyjaśnienie pod rozdziałem.
A tak z bezsensownych ogłoszeń parafialnych – dziś zmartwychwstał mój tornowy (i here without you’owy?) długopis (pamiętacie go?)! Pomyślałam, że to znak i zaczęłam pisać rozdział SOWK, ale znów umarł. Cóż, przynajmniej w końcu coś napisałam. RIP.
Okej, koniec przemowy (cześć, Rodak, kochanie).
O informowanie pytacie w komentarzach, pytania tutaj i tutaj.

Edit: Do wszystkich, których informuję: przepraszam, spieszyłam się i napisałam zły tytuł. Oczywiście miałam na myśli GDOYKABMTBBEFY :)

Część 4.

- Louis, wejdziesz w końcu to tej cholernej klasy? Mamy dziś zastępstwo i nie chcę dostać nieobecności. – Niall jęknął, próbując wepchnąć swojego przyjaciela do sali z angielskiego.
Louis solidnie utrzymywał stopy przy ziemi.
- Gdzie siedzi Harry? – spytał, próbując zajrzeć do klasy tak, by nikt go nie zauważył i nie wiedział, co robi.
- Przy oknie – whoa! – Niall niemal upadł na ziemię, kiedy Louis nagle wyrwał się z jego chwytu. Blondyn wywrócił się i złapał drzwi, obserwując Louisa podchodzącego do Harry’ego. – Jasne. Zostaw mnie. Kutas.
Louis przygryzł wargę, zanim odważył się zająć wolne miejsce obok Harry’ego i odwrócić do chłopaka z loczkami z atrakcyjnym – przynajmniej taką miał nadzieję – uśmiechem.
- Hej.
Harry nieco zesztywniał na swoim miejscu na dźwięk tego charakterystycznego głosu. Jasna cholera… on się do mnie odezwał. Próbował zdusić motyle w swoim brzuchu, zmieniając swoją ekspresję na znudzony uśmieszek, który przyjmował od momentu, w którym wszedł do szkoły. Odwrócił się na swoim miejscu, a jego oczy przebiegły po Louisie.
- Cześć? – spytał z uniesioną brwią, nieco dumny z tego, że utrzymywał swój ton pod kontrolą. Po drugiej stronie pomieszczenia był w stanie zobaczyć Zayna uśmiechającego się jak zadowolony z siebie dupek, którym był.
- Jesteś, uh, Harry Styles, prawda? – spytał Louis z nadzieją, że nie brzmiał  tak bardzo idiotycznie, jak mu się wydawało. Tak, już wiedział, że był to Harry Styles i był całkiem pewien, że Harry znał swoje własne imię, więc dlaczego w ogóle pytał?
- Z tego, co wiem. – Harry posłał Louisowi uśmieszek, ciekaw, dlaczego chłopak wydawał się być tak… zestresowany. Naprawdę tak łatwo dało się dostać w zasięg jego radaru? Prosta zmiana ubrań i nikła zmiana podejścia? Harry chciał się zaśmiać, z jego klatki piersiowej wydostał się jedynie niski chichot. – Choć to zależy od tego, kto pyta. – W roztargnieniu zastukał palcami o biurko. – A ty jesteś?
- Jestem Louis. Louis Tomlinson – odpowiedział Louis. Głos Harry’ego był niższy, niż się spodziewał i kiedy chichotał, był to tak atrakcyjny dźwięk, że Louisa nawet nie obchodził fakt, że działo się to jego kosztem. – Miło cię poznać.
- Pewnie. Przy tym zostańmy. – Harry lekko wzruszył ramionami, sięgając do torby, by wyjąć swój zeszyt, udając, że naprawdę nie obchodziło go, że chłopak, który podobał mu się od lat, naprawdę stara się przyciągnąć jego uwagę. Harry podniósł wzrok spod swoich rzęs, gdy znów się wyprostował, przez chwilę przyglądając się umięśnionym ramionom Louisa. – Jakiś powód, dla którego tu jesteś?
- Cóż, jest zastępstwo, a ja miałem nadzieję na jakieś interesujące towarzystwo dla odmiany – wyjaśnił Louis, ciesząc się, że brzmiał wiarygodnie. Wzrok Harry’ego spoczywał na nim i rozpraszał go, gdy ten próbował mówić i nie brzmieć jak kompletny idiota, rujnując całe swoje szanse u chłopaka z kręconymi włosami. – Podejmujesz wyzwanie?
- Szczerze mówiąc, nie wydajesz się specjalnie dużym wyzwaniem – fuknął Harry, przebiegając ręką przez swoje loki tylko po to, by  zrobić coś z dłońmi. Powstrzymywał rumieniec, który zagrażał ukazaniem się na jego policzkach, zdejmując kurtkę, by nieco się ochłodzić, lekko się trzęsąc, gdy zimne powietrze z okna uderzyło jego ramiona.
Louis chciał być urażony tym stwierdzeniem, naprawdę chciał, ale potem Harry zmierzwił swoje włosy i zdjął kurtkę i jak w ogóle Louis miał myśleć jasno, kiedy Harry Styles siedział przed nim z poczochranymi włosami i wspaniałymi, wystającymi obojczykami oraz tymi oczami?
- Pierwsze wrażenie może być złudne – stwierdził Louis, odrywając wzrok od gardła Harry’ego, by chłopak nie odniósł błędnego wrażenia, że Louis chciał go okaleczyć, czy coś.
- Tak, coś o tym wiem. – Harry nie mógł powstrzymać się od wymamrotania tego, zanim znów spojrzał na Louisa z kolejnym uśmieszkiem wykrzywiającym jego usta, gdy zobaczył, że Louis odwraca od niego wzrok. Właśnie przyłapał Louisa Tomlinsona na wpatrywaniu się w niego. Ta myśl sprawiła, że pragnął szeroko się uśmiechnąć. Pozostał przy kolejnym zaśmianiu się. – Widzisz tu coś, co ci się podoba, Tommo?
Louis lekko się zarumienił, zanim szeroko się uśmiechnął, próbując obrócić sytuację, w której został przyłapany na wpatrywaniu się w niewiarygodnie seksownego chłopaka.
 - A jeśli tak? – spytał Louis.
- Nie drocz się. Nie jesteś w tym za dobry. – Harry lekko pochylił się nad biurkiem w przód, wzdrygając się, kiedy ten ruch naciągnął skórę z wytatuowaną gwiazdką, którą Zayn poradził mu sobie zrobić. – Choć jesteś słodki, kiedy się rumienisz. To muszę ci przyznać.
Louis nie mógł nie zarumienić się po raz kolejny i pozwolił swoim oczom zawędrować z powrotem na ciało Harry’ego, obserwując, jak sposób, w jaki poruszył się chłopak, sprawił, że jego bicepsy napięły się przez chwilę w cudownie drwiący sposób. Jego oczy zahaczyły o kontur czegoś na wnętrzu jego ramienia. O boże. Czy to był tatuaż?
- Kto powiedział, że się droczę? Zdarza mi się, że jestem prostolinijny(*) z moimi myślami – odpowiedział Louis.
- Więc bądź wobec mnie bezpośredni – odpowiedział Harry, przygryzając wewnętrzną stronę policzka, zanim kontynuował. – Choć z tego, co słyszałem, to nie do końca w twoim stylu, prawda?
Dlaczego wcześniej nie znał Harry’ego? Ten chłopak był niegrzeczny ale również bardzo szczery i niesamowicie seksowny. Louis naprawdę nie mógł powstrzymać się od urażania się przez chłopaka i pragnięcia go jednocześnie.
- Nie. Nie jest – odpowiedział Louis, zanim sięgnął do torby i wyjął kartkę oraz ołówek, zanim zapisał swój numer i położył go na ławce Harry’ego. – Ale to jest w moim stylu.
Harry uniósł brew, przysuwając kartkę nieco bliżej swoim palcem wskazującym, próbując zignorować to, jak jego serce podskoczyło mu w klatce piersiowej. Louis właśnie… właśnie dał mu swój numer. Harry przebiegł koniuszkiem języka wzdłuż dolnej wargi, powstrzymując chęć przygryzienia jej tak, jak robił to zawsze, kiedy się denerwował. Pozwolił swoim oczom zerknąć na Zayna, który niemalże tańczył na swoim miejscu, zanim spojrzał pewnie na Louisa z diabelskim uśmieszkiem. – Cóż, to było bardziej bezpośrednie, niż się spodziewałem. Jesteś tak pewien, że to moje klimaty?
- To jedyna rzecz, której mogę być pewien, Styles – Louis pochylił się do przodu, zbliżając się do Harry’ego z uśmieszkiem. Jego oczy były rozświetlone, gdy zawiesił je na tych zielonych Harry’ego – kiedy ktoś obczaja mnie na korytarzu.
- Nie trzeba być gejem, żeby docenić tyłek, jak twój – odpowiedział Harry, zaskakując nawet siebie, gdy utrzymał spojrzenie Louisa. – Ale mogę ci powiedzieć – pozwolił swojemu głosowi się zaniżyć, zerkając na usta Louisa i znów w jego oczy – że jestem tak prosty, jak moje włosy.*
Louis musiał powstrzymać chęć zadławienia się niczym i opadnięcia na krzesło. Otrzymywał nieco interesujących oświadczeń o swoim tyłku od byłych chłopaków, ale nigdy nie takie.
A Harry próbował powiedzieć mu, że jego orientacja była tajemnicą, czy… co?
- Więc, czy to oznacza, że mogę oczekiwać telefonu? – spytał Louis.
Harry ponownie musnął zębami swoją dolną wargę, zanim spojrzał z powrotem na Louisa z uśmieszkiem, o którym wiedział, że jest wystarczająco szeroki, by ukazał ten dołeczek, przez który zawsze droczyła się z nim Danielle.
- Racja. Twój numer. Mogę być z tobą szczery, Tommo? – Harry pochylił się  nieco bliżej do Louisa, zginając jeden długi palec, w geście, mającym przyciągnąć chłopaka bliżej.
Louis musiał oderwać wzrok od tego dołeczka. Tego jebanego dołeczka. To było takie niesprawiedliwe. Harry miał jasne, zielone oczy, idealne, kręcone włosy, ciało stworzone dla boga i do tego wszystkiego miał dołeczek?
Co za dupek.
Ale mimo wszystko powoli się pochylił, znajdując się bliżej i niewiarygodnie bliżej Harry’ego.
Harry pochylił się bliżej Louisa, przechylając głowę, przez co jego usta otarły się o jego ucho. – Dziękuję za chęci… ale naprawdę nie powinieneś czekać na mój telefon. Szanse są, ale to się nie stanie – wyszeptał niskim i ochrypłym głosem, po chwili odsuwając się z uśmieszkiem, przesuwając palcami po biurku, by zręcznie podnieść numer Louisa.
Louis nie mógł powstrzymać rumieńca. Uczucie ust Harry’ego przy jego uchu i to, jak głęboko brzmiał jego głos… Było to dla niego niemal przeciążenie. Niemal, dlatego że Louis właśnie zrobił z siebie kompletnego idiotę i zainteresował się kimś, kto nawet nie chciał dać mu szansy.
Przeniósł się z powrotem na swoje krzesło, siadając i pochylając się do przodu oraz lekko spuszczając głowę. – O-och. Jasne. Okej. Co za różnica.
Harry przygryzł wargę, skradając kolejne spojrzenie na Louisa. Wyglądał na tak… zawiedzionego. Naprawdę nie był w stanie znieść widoku takiego Louisa. Wyrwał kartkę ze swojego zeszytu, szybko napisał na niej swój numer, wahając się chwilę,  zanim przesunął go na biurko Louisa. – Do twojej wiadomości. Ja nie ganiam, Tommo – powiedział Harry, odwracając się do przodu i robiąc, co w jego mocy, by nie patrzeć na Louisa, z nadzieją, że wszystkiego nie zrujnował. - Wolę być ganiany. Oczywiście, jeśli jesteś w stanie dać radę.
Louis próbował nie ukazać szerokiego uśmiechu. Naprawdę bardzo, bardzo próbował nie okazać Harry’emu tego, jak podekscytowany był otrzymaniem jego numeru. Wziął kartkę pomiędzy swoje palce, zanim zerknął na Harry’ego i wyszeptał: - Dawałem radę większym chłopcom, niż ty.
Harry lekko pochylił głowę, pozwalając swoim lokom opaść, by móc się za nimi schować. – Jesteś tego pewien? Pierwsze wrażenie może być złudne, pamiętasz? – odpowiedział cicho, wsuwając rękę do kieszeni, żeby dyskretnie wysłać wiadomość Danielle i Zaynowi z żądaniem natychmiastowego spotkania po zajęciach.
Louis szeroko się uśmiechnął z oczami zawieszonymi na nauczycielu zastępującym, który właściwie nic nie robił, przez co nie było to ani trochę interesujące w takim stopniu, jak patrzenie na obojczyk Harry’ego i wyobrażanie sobie wszystkich rzeczy, które mógłby z nim zrobić. – Zobaczymy, Harry. Zobaczymy.

-

*Wyjaśnienie większego fragmentu.
Na początku Lou mówi, że jest ‘prostolinijny’ – ‘straightforward’. Harry mówi mu, żeby był ‘bezpośredni’ (nie do końca tak, ale tak brzmi sensownie w naszym języku) – ‘straight’. Aż w końcu Harry mówi, że jest ‘prosty’ (‘straight’),  jak jego włosy. I przepraszam, ale tego zwyczajnie nie da się przetłumaczyć. Oczywiście ‘straight’ oznacza również hetero. Stąd te wszystkie niezrozumiałe fragmenty i problemy. Przestudiujcie to na nowo, a wszystko będzie miało sens :)

16 komentarzy:

  1. Ale zajebioza ! Jak to sobie wyobrażam :DDD
    te gry słowne są tak cholernie seksowne ! uwielbiam to opowiadanie ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. O booooooże! Kocham to! Kuźwa, naprawdę! Na początku to trochę było pokręcone, ale dało się zrozumieć. Kocham te Twoje tłumaczenia! I czekam na następne! <33333
    http://one-direction-ziall.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. łiiiiiiiii! ale się jaram *.* ta ich rozmowa była taka seksowna, że sama zaczęłam się rumienić i uśmiechać jak głupi do sera :D nie mogę się doczekać, co będzie dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze , Harry jest tak cholernie seksowny ( chodzi mi o wypowiedzi ) , ehh , umieraaam , slodkosc mnie zabila <3

    /K.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, uwielbiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szlag by to jasny trafił, znowu nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. Przepraszam, ale połowa mojej klasy postanowiła urodzić się w październiku/listopadzie i tak wyszło, że w weekendy nie ma mnie w domu, a tym samym nie jestem na bieżąco. Ale mniejsza z tym.
    Oj, pamiętam, że kiedy czytałam ten fragment po angielsku, zastanawiałam się, jak poradzisz sobie z tą grą słów:> Sama może bym to jakoś inaczej przetłumaczyła (jak dobrze więc, że to nie ja tłumaczę, bo niekoniecznie byłoby lepiej xD), ale Tobie wyszło całkiem fajnie i nie mam zastrzeżeń:) Może trochę dziwnie czyta się, że Harry jest "prosty", ale wiadomo, o co chodzi, a jeżeli ktoś nie wie, to dowie się z przypisu:) Także jeżeli chodzi o samo tłumaczenie, jest bardzo dobrze i nie wiem, który to już raz powtarzam, ale NAPRAWDĘ zrobiłaś ogromne postępy pod tym względem. Jeżeli porównałybyśmy pierwsze tłumaczenie z obecnymi, różnica byłaby kolosalna. Powiem szczerze,że bardzo Ci zazdroszczę. Gdybym ja w Twoim wieku, zamiast marnować czas na głupoty, zajęła się tłumaczeniem opowiadań, teraz znałabym angielki na zajebiście wysokim poziomie. Ale człowiek jest mądry po fakcie, niestety.
    I dołączam się do jednego z komentarzy nade mną - ta niegrzeczna wersja Harry'ego jest cholerrrrrnie seksowna. Jego wygląd w połączeniu z głębokim głosem oraz z "nową" osobowością dają naprawdę niebezpiecznie atrakcyjną mieszankę, na miejscu Louisa złapałabym się równie łatwo.
    Długopis odżył? To jest definitywnie znak, że najwyższa pora opublikować SOWK! Tak, tak, K., my tu niecierpliwie czekamy, więc weź się z łaski swojej w garść i zacznij pracować nadgarstkiem, żeby dokończyć w końcu pisanie rozdziałów <3 Nie mogę się doczekać:3

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam podjaaaraaa. *-*
    Co do tej części "gwiazdkowej"-ja zrozumiałam. :D
    To. Było. Zajebiste. Seryjnie.
    Harry taki bad-boy, a Loui taki grzeczniutki jakiś. Jeny, umieram. *_*
    Wybacz za-jak zwykle zresztą-nieskładny komentarz.
    Kocham mocno i czekam na nowe.
    <3 xxxxx
    @LouLightMyWorld

    OdpowiedzUsuń
  8. O MAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAATKO *___________________________________* KOCHAM TO . PO PROSTU TO KOCHAM !

    OdpowiedzUsuń
  9. ale to jest zajebiste! *.*
    dziękuję, że tłumaczysz :>

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jestem chyba tak głupia, że musze.przeczytać jeszcze raz, bo nie ogarnęłam.. ale tak poza tym to rozdział fajny. I Hazz taki, taki pociągający w tych swoich wypowiedziah jest, że aż ach..A i nie mogę się doczekać twojego opowiadania, bo poprzednie były świetne. Ostatnio nawet wróciłam do TORN.

    @iamLajka

    OdpowiedzUsuń
  11. dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki dzięki i jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI ZA TŁUMACZENIE TEGO <3 Wielbię cię ♥.♥

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zauważyłam że zapowiedziałaś kolejną część na dzisiaj to co chwile tylko wchodziłam tu i odświeżałam bo już się nie mogłam doczekać. ;d Ach, kochaaam to po prostu! Seksowny bad boy Harry... mrrr lubię to :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam to :d Kurde, jest naprawde niesamowite !

    OdpowiedzUsuń
  14. Pff, tylko ja jestem zawiedziona długością tego rozdziału x D? Uch, no cóż, bo tak czy siak... śłit, no *m*... To chyba moje ulubione op! x D

    OdpowiedzUsuń
  15. kurczę, ale to gra słowna działa na wyobraźnię.. tak to sobie wyobraziłam jakbym tam z nimi była i wszystko słyszała. No po prostu rewelacja!
    myślałam, że Harry od razu ulegnie Louisowi i bez wahania weźmie od niego numer i w ogóle będzie taki przyjazny dla niego, a tu proszę, loczek wolał się z nim podroczyć :) czego próbował też i Lou, ale jemu chyba coś nie wychodziło (zdaniem loczka) ale tak czy tak, Lou wziął numer do Harrego i na pewno teraz Hazza nie odpędzi się od pasiastego :D w sumie o to mu chodziło, zmieniając swój ubiór i 'osobowość'. Ciekawa jestem, jak Harry będzie się zachowywał na spotkaniu z Dan i Zaynem. Powinien tą dwójkę na rękach nosić, bo przez pomysł Malika i pomoc Dan przy nowej stylizacji Harrego, loczek w końcu może pogadać z Lou, a co za tym idzie może go rozkochać w sobie (co i tak mu się prawie udało po pierwszej akcji) i być z nim razem ^_^
    czekam na następny niesamowity rozdział! ;**
    @JLS_GotMyLove

    OdpowiedzUsuń