D:
Przed
wami dość długi oneshot, mam nadzieję, że wam się spodoba.
Z
góry przepraszam za wszystkie migreny, których możecie dostać podczas czytania
go. Tłumaczenie w środku nocy zdecydowanie mi nie służy, bo mój słownik
powiększa się o masę wyrazów, których znaczenia prawdopodobnie nie znam za
dnia.
Dodatkowo
możecie już zobaczyć, jakie będą kolejne tłumaczenia :)
Dla
Liama Payne’a najgorszym aspektem sławy byli ludzie sądzący, że go znają. Nie podobały mu się wywiady, w których był
przedstawiany, jako ‘ten rozsądny’, ponieważ oczywiście taki obraz trzymał się
go od kiedy powstał zespół. Założenia, stereotypy, losowe przypuszczenia –
wszystko to było mu narzucone i wiele z nich już przy nim pozostało. Ta
etykietka nigdy do końca z niego nie zniknie: Liam Payne, ten niezawodny, ten
cichy, ten, który najmniej marudzi, ten odpowiedzialny, ten, który opiekuje się
resztą, przypominając im o priorytetach. Liam chciał wstrząsnąć ludźmi; chciał
pokazać im, że nie był tam tylko po to, by zajmować się resztą chłopaków.
Chciał
zrobić coś szalonego; chciał zszokować ludzi i wyrzucić z ich głów pomysł, że
jest tym nudnym i odpowiedzialnym. Była to chęć, którą stale się zamartwiał i
im dłużej to trwało, jego logika działała przeciwko niemu. Mimo wszystko nie
miał zamiaru narażać na szkodę swojej jedynej nerki przez picie, a nie będąc
nietrzeźwym racjonalność i rozsądek za każdym razem wygrywały z szalonym
impulsem. Zanim zrobił cokolwiek,
zawsze ostrożnie rozmyślał nad każdym prawdopodobnym wynikiem i jeśli znajdowało
się tam przypuszczenie ryzyka, decydował przeciwko takiemu rozwojowi zdarzeń.
To było tylko zabezpieczenie, ale tak naprawdę nikt nie wydawał się go za to
szanować.
Będąc
zmęczonym byciem tym odpowiedzialnym, Liam był zdeterminowany, by zrobić coś
nieco szalonego. Oczywiście nic na tyle głupiego, by mogło mu to przysporzyć
problemów, ale coś, czego normalny, ‘nudny’ Liam Payne nigdy by nie zrobił.
Myśl o tym była dość ekscytująca. Jednym z jego pierwszych pomysłów było
wyluzowanie się i spędzanie czasu z jakimiś szalonymi ludźmi, których mógłby
obserwować i zauważyć, co robią. Jeśli mógłby zobaczyć, że wychodzą ze
wszystkiego cało, miałby lepszy pomysł, jak powielić to osiągnięcie.
Właśnie
dlatego ostatnio spędzał dużo czasu z Louisem i jego szalonymi kolegami. Louis
miał ich dużo. Mężczyźni, kobiety, młodsi od niego, starsi od niego. Wszyscy z
nich byli dziesięć razy bardziej nadpobudliwi od małych dzieci, które zjadły
górę lodów czekoladowych. A Louis oczywiście był z nich najgorszy. Podobało mu
się patrzenie, jak Liam robi szalone rzeczy i dobrze się bawił, mówiąc mu, że
ma ‘trochę pożyć’. Innymi słowami robić rzeczy, które są durne, dziecinne i
niepolecane w żadnych książkach.
Jedną
z tych rzeczy była gra w Postman’s Knock.
Postman’s
Knock było nowym pojęciem dla Liama. Po wyjaśnieniu Louisa, było to jak gra w
butelkę, tylko nieco bardziej prywatna. Była butelka, wokół której się siada,
ktoś nią kręcił i dwie wybrane przez nią osoby zostały zamykane w szafce na
dwie minuty, podczas których mieli się całować. Przez całe dwie minuty. Nikt
nie miał prawa pytać, jak poszło, nikt nie miał prawa podglądać.
Och,
i Louis wraz ze swoimi szalonymi przyjaciółmi nie mieli nic przeciwko parom
chłopak-chłopak, dziewczyna-dziewczyna.
-
Kręć, kręć, kręć! – skandował Stan.
Louis,
samozwańczy ‘Mistrz Butelki’, obrzucił wzrokiem chybotliwe koło przyjaciół ze
zdrożnym uśmiechem. Jego przyjaciele, przyjaciele Harry’ego i trochę ludzi,
których podobno znał Stan (choć prawdopodobnie przybłąkali się z ulicy dla
zabawy) byli ze sobą zmieszani, obserwując jego i butelkę. Na nieszczęście
Louisa i szczęście wszystkich innych jego koordynacja z butelką pozostawiała
wiele do życzenia. Nie był jednym z tych zręcznych i nieco złych ludzi, którzy
byli w stanie manipulować butelką, by wskazywała pary, które sobie wybrali, by
mogli obserwować całkowicie niedobrane osoby, niezręcznie połączone na dwie
minuty. Lub jednym z tych ludzi, którzy dobrodusznie upewniali się, że ludzie,
którzy się sobie podobali, otrzymywali pocałunek, o którym marzyli. Louis po
prostu kręcił butelką całkowicie uczciwie, ponieważ był całkowicie niezdolny do
kontrolowania jej i prawdopodobnie właśnie dlatego został do tego wybrany.
Dlaczego się zgodził? Cóż, dlatego że otrzymywał szansę na zakręcenie butelką
udając, że jest ważny. Kto nie
zaakceptowałby takiej propozycji? Kochał to.
-
Mam zamiar zakręcić wyżej wymienioną, plastikową butelką – zakomunikował
powoli.
-
Po prostu nią zakręć!
-
Przestań gadać i zakręć tą cholerną butelką!
-
Muszę się wczuć! – powiedział dramatycznie Louis.
Stan
obrzucił go garścią Haribo.
-
W porządku! – zawołał Louis. – Nie szanujcie honoru i majestatu butelki!
-
Po prostu nią zakręć! – krzyknął Stan.
Louis
sięgnął, mocno chwycił butelkę i następnie niewiarygodnie mocno nią zakręcił.
Zaczęła się obracać i każdy z kółka ją obserwował, poza Liamem. Obserwował
Zayna. Znudzenie było emocją, którą Zayn okazywał tak często, że niemal
niemożliwym był stwierdzić, kiedy udawał, a kiedy nie. Siedział ze
skrzyżowanymi nogami obok jednego z przyjaciół Harry’ego, z łokciem wspartym na
kolanie i policzkiem opartym o rękę, apatycznie obserwując kręcącą się butelkę.
Nie dało się stwierdzić, czy naprawdę miał tak bardzo dość, jak na to
wyglądało, czy może po prostu grał, a Liam był zbyt zajęty analizowaniem
ekspresji Zayna, by zauważyć, że butelka wybrała go na ofiarę.
Kilka
ludzi się rozweseliło, ale Liam nie zwrócił na to uwagi. Zatracił się w
obserwowaniu każdego ruchu Zayna. Z jakiegoś powodu stawał się on coraz
bardziej fascynujący i Liam nie mógł powstrzymać się od wpatrywania się w
niego. Nie, żeby Zayn miał coś przeciwko – lubił przyciągać uwagę. Gdy Liam
krytycznie na niego patrzył, studiując jego opaloną skórę, niesamowite, pełne
życia oczy i kości policzkowe, za które można by się zabić, usta Zayna
wykrzywiły się w leniwym uśmiechu. Lubił być obserwowany.
Palce
Louisa owinęły się wokół plastiku i zakręcił butelką z pewnością kogoś, kto
wiedział, co robi. Butelka obróciła się kilkoma szybkimi, pewnymi ruchami,
zanim jej obroty się spowolniły i zaczęła się kołysać, gotowa, by się
zatrzymać-
Zayn
lekko wytknął język, a Liam obserwował go zaintrygowany. Zayn puścił mu oczko i
potem zaczął wpatrywać się w podłogę, ale się uśmiechał. Z jakiegoś powodu
oboje się uśmiechali, a Liam nie miał pojęcia dlaczego. Zdawkowo chwycił dywan,
spoglądając na podłogę, czując oczy Zayna wypalające mu dziurę na czubku głowy,
ale gdy podniósł wzrok, Zayn opierał się o krzesło w głową zwróconą do sufitu,
eksponując swoją szyję z ogromnym, zadowolonym z siebie uśmiechem na twarzy.
Liam przyjął możliwość podziwiania jego wspaniałych obojczyków, zanim Zayn
opuścił głowę i dwie pary brązowych oczu się spotkały. Z iskierkami szczęścia,
oczy Zayna niewinnie się rozszerzyły, gdy zamrugał kilka razy, trzepocząc
długimi rzęsami. Liam powstrzymał śmiech. Skandalicznie flirtowali i to go
dezorientowało, ponieważ nigdy wcześniej tego nie robili.
Butelka
się zatrzymała, bezapelacyjnie wskazując prosto na Zayna. Jego twarz się
skrzywiła, gdy wpatrywał się w nią z obrzydzeniem.
W
grupie zapadła niezręczna cisza.
-
Zakręć jeszcze raz – nakazał Zayn, już bez uśmiechu.
Louis
wpatrywał w butelkę z przerażaniem, jasno zbulwersowany tym, co właśnie się
stało. Liam wiedział, że to naprawdę było zrządzenie losu, które zarządziło
taki obrót spraw, a nie obrót palców Louisa – czasami mógł być prawdziwym
idiotą, ale nawet Louis nie mógłby zrobić czegoś tak głupiego, co potencjalnie
mogłoby zniszczyć przyjaźń, tylko dla żartu.
-
Nie mogę – powiedział zamyślony. – Takie są zasady.
-
W takim razie nie gram. – W głosie Zayna było coś dziwnego – niemal, jak panika.
-
Jestem pewien, że Liam nie całuje aż tak źle
– powiedział żartobliwie Stan.
Nerwowy
śmiech przebiegł przez pomieszczenie, ale Zayn nawet wyraził zainteresowania
żartem. Mimo że tak flirtująco uśmiechali się do siebie kilka sekund temu, nie
mógł spojrzeć w oczy Liama; z determinacją unikał jego spojrzenia.
-
Chyba musicie się z tym pogodzić – wymamrotał Louis, wyglądając, jakby chciał
zapaść się pod ziemię.
-
Tak, im szybciej się z tym pogodzicie, tym szybciej wyjdziecie z ukrycia* - dociął Stan i wybuchnął śmiechem.
-
Hahaha – zabawne – odpowiedział Zayn.
– W życiu się tak nie uśmiałem.
Louis
rzucił Stanowi dezaprobujące spojrzenie i wszyscy przestali chichotać. Zayn
wyglądał na gotowego, by popełnić
morderstwo.
-
Po prostu… - Liam przełkną ślinę. – Po prostu to zróbmy, stary. I po wszystkim,
okej?
Z
niepokojem oblizując usta, Zayn spojrzał na niego i kiwnął głową ze
zrezygnowaniem. Oboje wstali i skierowali się w stronę szafki, która wyglądała
na zbyt małą, by pomieścić ich oba chude ciała.
Wcisnęli
się do środka i Liam pospiesznie zamknął drzwiczki, ukrywając ich od ciekawskich
oczu reszty. Przytłumione kliknięcie, gdy Louis nastawił stoper, tylko podwoiło
nerwowość Liama, przez co splótł ręce i ze zmartwieniem na nie patrzył.
-
Cóż.
-
Tak.
-
W takim razie chcesz to robić?
-
Tak. – Zayn się zarumienił. – Znaczy… nie! Znaczy - cóż, ja… nie, ale niech
będzie już po wszystkim.
Przez
kilka chwil się nie ruszali, powoli przyzwyczajając oczy do ciemności. Cienka
linia światła dostawała się przez szparę między drzwiczkami, padając na twarz
Zayna, która była jedyną widoczną w ciemności rzeczą. Gdy już prawie był w
stanie zauważyć linię jego szczęki, Liam sięgnął i ostrożnie ujął twarz Zayna w
swoje ręce. Był w stanie poczuć, jak Zayn drży pod jego dotykiem; nie był
pewien, czy ze zdenerwowania, czy obrzydzenia. Powoli się nachylił, czując
zimne dreszcze przebiegające wzdłuż kręgosłupa, jak lodowata woda, a jego usta
łaskotały z ciepła, boląc w oczekiwaniu. Nie miał pojęcia, dlaczego reagował w
ten sposób; nie miał zamiaru obracać tego we właściwy pocałunek. Ich twarze na
chwilę zatrzymały się od siebie w odległości kilku cali i Liam obserwował, jak
oczy Zayna się zamykają, a długie, ciemne rzęsy opadają na jego skórę, gdy jego
ekspresja była pusta, poza liniami kreślącymi się na jego czole ze
zestresowania. Liam był w stanie wyczuć nikotynę i ulotny, miętowy zapach gumy
do żucia w jego oddechu. Nie chcąc przedłużać tego okropnego momentu, Liam
naprędce pochylił się i pocałował Zayna bardzo delikatnie, bardzo starannie,
bardzo niewinnie, w kość policzkową.
W
sekundzie, gdy jego usta dotknęły twarzy Zayna, odsunął się; za bardzo mu się
to podobało, by było to normalne. Jego krew płynęła szybko z adrenaliny i
czegoś, co okropnie przypominało pożądanie, Liam odchylił się i odsunął, jakby
stworzenie między nimi dystansu miało zmienić jego uczucia. Oczywiście nie było
tam wystarczającej ilości miejsca, by mógł się odpowiednio odsunąć; ich nogi
nadal były ze sobą splecione.
Ekspresji
Zayna nie dało się odczytać w ciemności, ale Liam czuł, jak puls przyspiesza w
jego żyłach, mrocząc jego myśli. Zanim był w stanie uzasadnić to uczucie w
jakikolwiek odpowiedzialny sposób, pochylił się do przodu, chwycił twarz Zayna
w obie ręce i ponownie go pocałował, tym razem w usta. Eksperymentalnie,
ostrożnie otworzył usta, decydując, że mu się to podoba i pozwolił swoim ręką
odnaleźć ramiona Zayna. Upewniając się, że Zayn się nie odsuwa, Liam przesunął
palcami w dół jego pleców, aż trzymał jego talię i złapał górną wargę Zayna
między swoje, łagodnie ją ciągnąc. Szybki wdech powiedział mu wszystko, co musiał
wiedzieć; pomimo jego instynktów, Zaynowi się to podobało. Liam przygryzł lekko
jego wargę, po czym delikatnie zbadał wargi swojego przyjaciela koniuszkiem
języka, próbując je otworzyć. Drżąc, Zayn cicho jęknął w proteście i próbował
odwrócić głowę, ale Liam uparcie poruszył głową w tym samym czasie, zapędzając
Zayna w róg. Cofnął go do ściany, ułożył rękę przy jego głowie i oderwał od
niego usta. Uparcie składał małe, delikatne pocałunki w kąciku jego drżących
ust, czekając na jakąś odpowiedź.
W
końcu, z jękiem, przestał być delikatny. Nie miał zamiaru odwalać całej roboty – dlaczego Zayn musiał
zawsze udawać niedostępnego? Zderzając swoje usta z wargami Zayna wystarczająco
mocno, by został po tym ślad, z determinacją pocałował go tak szorstko, jak potrafił,
by wymusić u niego jakiś ruch.
Zayn
pozostał w bezruchu.
Tracąc
chęć do kontynuowania, Liam puścił go i usiadł z powrotem z hukiem, posyłając
Zaynowi swoją najlepszą minę szczeniaczka. Odrzucenie nie było zabawne.
Nadal
nie mógł powstrzymać się od trzymania ręki na jednym z policzków Zayna – i Zayn
chwycił jego palce i przytrzymał je przy swojej twarzy z szeroko otwartymi
oczami i przerażoną miną, jakby się bał. Może tak było. Liam bał się, ale tylko
trochę. To nie powstrzymywało go od chęci kontynuowania.
Jego
usta znów odnalazły wargi Zayna, lekko napierając na nie w ciemności. Zayn
stracił kontrolę i z niskim westchnieniem, pozwolił swoim ramionom owinąć się
wokół szyi Liama, wplatając palce w włosy chłopaka i mocno je trzymając.
Pocałunek stał się niestaranny; splecione języki i wargi i ślina, przerywane
dźwiękami przyspieszonych oddechów, gdy objęło ich uczucie. Liam myślał, że to
on ma kontrolę; miał zamiar ją utrzymywać, ale usta Zayna nagle znalazły się
wokół jego, dominując w pocałunku. I nagle to wargi Liama były przygryzane i
czuł język Zayna doszczętnie eksplorujący najgłębsze zakątki jego ust. Dziwnie
było wymieniać ślinę z kimś, kto nie był dziewczyną – gdzie się podziały piersi?
Gdzie się podziały długie włosy, łaskoczące jego szyję? Gdzie się podział
kleisty smak truskawkowego błyszczyka? – ale w dziwny sposób, było lepiej.
Przez
chwilę ich usta były połączone w bezruchu.
Oddychanie
stało się irytujące i, w oczach Liama, aktualnie niepotrzebne – ale jego płuca
nie wydawały się myśleć w ten sposób. Wytrzymał bez tlenu tyle, ile był w
stanie, ale w końcu musiał odsunąć się z jękiem i nieskładnie dyszeć przez
kilka sekund. Gdy Liam uzupełniał brak tlenu, Zayn całował w górę i w dół
delikatną skórę na jego gardle, więc kiedy oboje wzięli kilka głębszych
oddechów, Liam był więcej niż chętny, by kontynuować to, czego zaprzestali.
Oboje
walczyli o dominację, żaden nie chciał pozwolić na przejęcie kontroli przez
drugiego bez walki. Liam czuł, że ich usta będą jutro obolałe; walczyli bez
opanowania, ich wargi się zderzały i odrywały od siebie, po czym uderzały o
siebie tak gwałtownie, że był zaskoczony, że nie krwawiły. Przez chwilę usta
Zayna znalazły się wokół tych Liama i emanował on zadowoleniem, wierząc, że
wygrał – po czym Liam obracał i odsuwał się, a jego własne usta przejmowały
kontrolę, zmuszając Zayna do podległości. Szeroko się uśmiechał podczas
krótkich pocałunków, lekko się odsuwając, by się podroczyć, aż do niskiego,
zwierzęcego warknięcia z frustracji Zayna, po którym znów się nachylał z
westchnieniem, chcąc flirtować i się droczyć, ale nie znając umiaru.
Zayn
pociągnął za włosy Liama i Liam przygryzł jego język i śmiali się w swoje usta,
co było dziwne i łaskotało, przez co śmiali się jeszcze bardziej, więc
siedzieli, chichocząc i całując się jednocześnie. To było całkowicie tak
dziwne, na jakie wyglądało i jak brzmiało i przez to stawało się jeszcze
dziwniejsze.
Agresja
przerodziła się w wygłupy, bo naprawdę, to byli dwaj nastoletni chłopcy,
najlepsi przyjaciele, niezdolni do bycia poważnymi przez więcej niż dwie minuty
i nawet ich walka o dominacje zakończyła się śmiechem. Dla Liama było
całkowicie niewłaściwym śmianie się, całując swojego najlepszego przyjaciela,
ale co za różnica? Czasami musiał trochę pożyć. Daddy Direction był bardzo
daleko i nie dało się zauważyć znaków jego powrotu – jak przerażające musiało
to być? Kazirodztwo. Ugh. Ta myśl sprawiła, że Liam zachichotał i zgarnął włosy
Zayna prawą ręką, biorąc w garść jego czerwoną koszulę lewą.
Na
zewnątrz coś przeraźliwie zabrzęczało, ale Liam to zignorował.
Zayn
również.
Był
to niewypowiedziany pakt ignorancji dekoncentracji. Prawdopodobnie nierozsądny.
Szeroko
się uśmiechając, Zayn popchnął Liama na drzwiczki szafki, trzymając go w
miejscu i kontynuując pocałunek. Liam był w stanie poczuć jego uśmiech, gdy ich
usta wspólnie się poruszały i nie mógł powstrzymać zuchwałego uśmieszku, spowodowanego
zwyczajnym obściskiwaniem się ze swoim najlepszym przyjacielem z ponad
trzydziestoma osobami czekającymi na zewnątrz. Kto jest teraz tym rozsądnym? Ta
myśl przysporzyła mu ogromnej satysfakcji.
Drzwiczki
zniknęły zza jego pleców i Liam upadł do tyłu zszokowany, lądując niezgrabnie
na podłodze i czując, jak ucieka z niego powietrze – to nieprzyjemne uczucie
tracenia oddechu i próby zrobienia wydechu, kiedy powinno się zrobić wdech,
ponieważ płuca są puste. Zdezorientowany próbował robić wdech i wydech
jednocześnie i zakrztusił się. Zayn leżał na nim, jego źrenice były
rozszerzone, ciężko dyszał i Liam chciał się zaśmiać, bo naprawdę, można było
stwierdzić, co dokładnie właśnie robili.
Było to niedorzecznie jasne, jego palce nadal wplecione we wcześniej
niepokalane, czarne włosy Zayna, jego zdziczałe spojrzenie i opuchnięte usta
mówiły same za siebie. Liam mógł tylko sobie wyobrazić, jak sam musiał
wyglądać.
Zachichotał.
Usta
Zayna się wykrzywiły i również zachichotał – i po tym obydwoje zanosili się
śmiechem, Zayn opadł na klatkę piersiową Liama, wstrząsały nim głośne
parsknięcia rozbawienia, podczas gdy Liam pod nim z trudem łapał powietrze ze
łzami w oczach.
Stan
i Louis, jedyne dwie twarze, które był w stanie zobaczyć Liam, patrzyli na
nich, jakby oszaleli.
Podnosząc
się do pozycji siedzącej, Zayn przewrócił lekko oczami na Liama, słabo czknął i
uderzył go w ramię.
-
Wstawaj – powiedział.
Jego
głos był szorstki, co było dziwne; nie rozmawiali od kilku minut. Liam
zakaszlał i czuł, jak jego usta wyginają się w dziwny, zadowolony z siebie
półuśmiech. Ostrożnie wstając, przestudiował oniemiałe z wrażenia twarze ich
publiczności. Niektórzy wyglądali na zszokowanych, inni, jakby byli pod wrażeniem,
kilku wyglądało na przerażonych. Niall był zdezorientowany, a Harry się śmiał.
Liam zastanawiał się, czy młodszy nie miał przypadkiem wglądu na prywatny żart
jego i Zayna.
-
W porządku? – spytał spokojnie Liam z małym uśmiechem na ustach.
-
W porządku. – Zayn wzruszył ramionami.
-
Dobrze.
-
Tak.
Dlaczego
symulowali niezręczność, pozostawało w domyśle wszystkich; zdecydowanie czuli
się ze sobą lepiej, niż kiedykolwiek. Liam usiadł, leniwie się rozkładając na
dywanie i zabrał czyjąś niedokończoną puszkę piwa. Wziął pierwszy łyk alkoholu
od czasu, kiedy w wieku czternastu lat napił się szampana w sylwestra.
Cóż,
już powiedział dowidzenia rozsądkowi – mógł skorzystać z tego całkowicie.
____________
*come
out of the closet – dosłownie „wyjść z szafy”, przenośnie - ujawnić się ze
swoją orientacją seksualną.
No cóż ... nie wiem co napisać . To jest takie słodkie !!!. I sądzę że świetnie to przetłumaczyłaś !!.
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam. Serio. Słodko było i chyba to jest najlepsze w tym shocie ;D
OdpowiedzUsuńJeej, ta miniaturka zdecydowanie mi się podobała :D Niby nic takiego, gra w butelkę i całowanie się w szafie, ale... było całkiem milutko;)
OdpowiedzUsuńOgólnie wszystko opierało się na tym, że Liam był zmęczony łatką "poukładanego i najodpowiedzialniejszego członka 1D" i bardzo chciał z nią zerwać, udowodniając ludziom wokoło, iż on także ma ochotę od czasu do czasu zaszaleć. Przecież każdy ma prawo się zabawić, dlaczego Liam miałby pod tym względem stanowić wyjątek? A Zayn, może nieświadomie, już wcześniej musiał mu wpaść w oko, ten flirt tuż przed wejściem do szafy zdaje się potwierdzać tę tezę... te spojrzenia, te uśmiechy... może bardziej w żartach, niż na poważnie, ale i tak się liczą.
Cóż, sam opis tego, co działo się w szafie, podobał mi się chyba najbardziej (kwestionowałabym mocno, czy w dwie minuty zdążyliby zrobić te wszystkie rzeczy, ale może w UK czas płynie inaczej xD bo w fanfickach to już z pewnością) i chociaż nie wyszło z tego nic wielkiego, ponieważ chłopcy nie odkryli nagle jakichś wielkich uczuć względem siebie nawzajem, to Liamowi udało się przełamać stereotyp Daddy'ego, więc może być z siebie dumny:D A może ten incydent otworzy im oczy na pewne sprawy i postanowią to powtórzyć...?;> Sądząc po ich zaangażowaniu przy pocałunkach, na pewno xD
A tak w ogóle to "Get Down On Your Knees And Beg Me To Be Bad Enough For You"! Łaaaaaa, rozwinięcie mojego ulubionego skrótu powaliło mnie na kolana - sama nazwa to sugeruje, więc co się dziwić xd Jezu, jesteś niemożliwa, K., zrujnujesz moją szkolną karierę. Musisz wynajdywać tyle obiecujących opowiadań??? Nie będzie mi się pewnie chciało czekać na tłumaczenie, więc wezmę się za nie sama i znowu wszystko pozawalam, a to wszystko przez Ciebie, Ty zła istoto -.-
Oczywiście żartuję, uwielbiam Cię za te tłumaczenia i w ogóle za wszystko;3
Ale naprawdę, każde kolejne ma coraz dłuższy tytuł xD
O ja pierdziu...
OdpowiedzUsuńYhm... No cóż, prawdę mówiąc, żadko czytam Ziama, ale to...
Skomentuję to tak:
OMFGAJDUEJSJSJXKWKSKQPPQISBZBZNAKLALQAO. Dziękuję!
Podobała mi się udawana niedostępność Zayna. A Liam... Szkoda słów, był tutaj po prostu zajebiście wykreowany.
Dziękuję Ci za te wszystkie tłumaczenia, z niecierpliwością czekam na nowe.
Z wyrazami miłości <3 xxxxx
@LouLightMyWorld :D
to było niesamowite , fantastycznie i fenomenalne ;33 Uwielbiam Ziama <3
OdpowiedzUsuńAww świetny ten oneshot, taki słodki i wgl. Ciekawi mnie co się tam u nich dalej działo. Czy będą razem, czy to było tylko takie jednorazowe? Czuję, że jednak ta pierwsza opcja. W końcu czuli motylki w brzuchu można powiedzieć, a to coś znaczy.. ;>
OdpowiedzUsuńFajnie wykreowane są tytaj postacie Liama i Zayna. Aż się teraz zastanawiam, czy Liam naprawdę nie jest taki jak w tym oneshocie? To chyba zawsze będzie dla nas zagadką ;D
shouldletyougo.blogspot.com
no-cases.blogspot.com
Świetny, cudowny, nieziemski xx
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam tego oneshota już wczoraj, ale nie miałam czasu skomentować.. przepraszam. :c
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie przepadam za Ziamem, ponieważ wolę Niama :D ale naprawdę, 120 seconds czytało mi się bardzo przyjemnie. Niemalże czułam się jakbym była Liamem. Jestem naprawdę ciekawa, co działo by się dalej. Czy byliby razem? A może to tylko takie 'doświadczenie' i nic więcej z tego nie wynikło? Naprawdę, ciekawe... Pozostawiam rozważania na ten temat w swojej głowie i dziękuję za tłumaczenie, uwielbiam Cię, ale chyba mówiłam to już kilka.. kilkanaście razy. xx
O matko... cudowny!!!!!
OdpowiedzUsuńNa koniec aż się popłakałam ze śmiechu. xD
awww nooo boooski ! < 3
OdpowiedzUsuńPrzez cały czas, gdy czytałam tego shoot'a miałam uśmiech na twarzy. Jest o po prostu wspaniały :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń@weronika1993
zadławiłam się tostem podczas czytania xD świetny shot oraz tłumaczenie! Nadal będę się modlić o Nouis'ego! xD
OdpowiedzUsuńFajny shoot i taki...słodki? Postacie fajnie wykreowane, chociaż Zayn był jakiś bezosobowy. Jak nie Zayn :D Zastanawia mnie co teraz zrobią, wydaje mi się że na pewno zostaną przyjaciółmi, ale może i coś więcej? W końcu tak dobrze spędzili czas w szafie :D Pff, chyba nigdy się nie dowiem, ale przyjmuję wersję, że są razem. Dzięki za tłumaczenie xx
OdpowiedzUsuńPS: Jest jeden błąd z imieniem, da się zrozumieć o co chodzi, ale zawsze lepiej poprawić: "Stan i Louis, jedyne dwie twarze, które był w stanie zobaczyć Louis, patrzyli na nich, jakby oszaleli." Zamiast Louisa po raz drugi powinien być Liam.
To już napewno koniec, dzięki xxx
I'm from Poland z twittera
Tak, zdecydowanie one-shoty poprawiają mi humor :) Nadrabianie zaległości na twoim blogu zostawię więc sobie na jutro. Ale na pewno zostanę wierną czytelniczką. I oczywiście podzielę się swoimi wrażeniami. Cudownie to przetłumaczyłaś. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuń@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/