D:
Cóż mam tu napisać… dziękuję za tych kilka komentarzy pod ostatnią
notką, doceniam to :) Jak chyba wiecie, zmierzamy ku końcowi. Prowadzę
również drugiego
bloga ze swoim własnym
opowiadaniem, na którego serdecznie zapraszam :) Nie kończę z tłumaczeniem.
Posiadam zgody na tłumaczenie jeszcze kilku opowiadań i już za niedługo pojawi
się mój kolejny blog z tłumaczeniem opowiadania o Narrym. Mam nadzieję, że
przypadnie wam do gustu w tak wielkim stopniu, jak mi. Postać Harry’ego jest
tak wspaniale wykreowana *-* Ale o tym się jeszcze (mam nadzieję) przekonacie :)
Póki co zapraszam na tłumaczenie dziewiątego rozdziału. Proszę każdą osobę, która to czyta,
o zostawienie komentarza. Nieważne
jakiej długości :) x
Rozdział 9.
- Halo?
- Cześć, tu Harry.
- Tak, wiem.
- Wiesz?
- ID dzwoniącego.
- Ach, racja. Oczywista odpowiedź. Zastanawiałem się tylko, czy
robisz coś dziś wieczorem. Jest taki film, który bardzo chcę zobaczyć, ale Zayn
powiedział, że nie pójdzie, bo jutro idzie na niego z Liamem. Więc, tylko się
zastanawiałem, czy chciałbyś go może zobaczyć. Jeśli nie, to spoko, chciałem
tylko zaoferować, na wypadek gdyby-
- Harry, ględzisz.
- Och, racja, przepraszam.
- Więc tak jakby chcesz się ze mną umówić?
- Err… tak, w zasadzie. Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Nie, znaczy, nie mam. Ale możemy przełożyć to na kiedy indziej?
Dziś jadę do mojej mamy.
- A, tak, tak, pewnie.
- Przepraszam, następnym razem?
- Tak. Baw, uhh, baw się dobrze u swojej mamy.
- Dzięki, porozmawiamy później?
- Pewnie.
-
- Mogę w czymś pomóc? – spytał Louis, obserwując, jak jego mama
wyjmuje danie z piekarnika i kładzie je na nim.
- Lou, po raz setny, nie – odpowiedziała Jay, zdejmując rękawice i
żartobliwie rzucając nimi w syna.
- A mógłbym-
- Louis! To nie tak, że nie ufam ci w kwestii jedzenia, no może
trochę tak, ale wszystko jest gotowe. Twoje siostry nakryły do stołu, więc
naprawdę nie ma już nic do zrobienia.
- O, chciałem ci tylko zaoferować lampkę wina – Louis mrugnął.
- Cóż, to możesz zrobić – powiedziała Jay z małym uśmiechem. – Potem
zawołaj swoje siostry i syna na obiad.
Louis kiwnął głową, udając się w stronę lodówki i wyjmując z niej
schłodzone, białe wino. Nalał lampkę mamie, później sobie, z nadzieją, że wraz
z Nathanem zostaną na noc. Po podaniu wina mamie, udał się do salonu, gdzie
Phoebe i Daisy bawiły się z Nathanem.
- Ej, to jest oszukiwanie, Daisy! – krzyknęła Phoebe, ze złością
rzucając pieniądze na planszę.
- Wcale nie! Oszukiwałam, Nathan? – spytała Daisy, odwracając się
do Nathana, który patrzył z szeroko otwartymi oczami, ponieważ nie miał
pojęcia, o co chodzi.
Louis zdecydował się uratować swojego syna od odpowiedzi i wszedł
do pokoju.
- Obiad prawie gotowy – zakomunikował. – Powinniście wszyscy pójść
i powiedzieć, co będziecie chcieli pić.
Phoebe lekko fuknęła, wstając i mamrocząc, że Daisy oszukuje.
Daisy pomogła wstać Nathanowi i wyprowadziła go z pomieszczenia. Louis tylko
potrząsnął głową z rozbawieniem, po czym udał się na górę. Zapukał do drzwi
Fizz, wystawił przez nie głowę i zauważył, że prowadzi rozmowę video z jakimś
kolesiem.
- Obiad gotowy. Pożegnaj się z chłopakiem.
- Nie jest moim chłopakiem! – krzyknęła zawstydzona Fizz równo z
facetem, twierdzącym, że nie jest jej chłopakiem.
Louis tylko mrugnął do siostry, po czym opuścił pokój, idąc do
Lottie. Kilkakrotnie zapukał, ale nie otrzymał odpowiedzi. Drzwi były
zamknięte, więc fuknął.
- Dalej, Lott! – powiedział, pukając mocniej.
Jego siostra w końcu otworzyła drzwi, ukazując pokój tonący w
czerni.
- Spałaś? – zapytał, widząc zmęczoną twarz siostry. Lottie tylko
pokiwała głową, a Louis sporządził sobie w głowie notatkę, by porozmawiać z nią
po obiedzie. –Dobrze, obiad gotowy.
- Nie jestem głodna– powiedziała natychmiast, przygotowując się do
zatrzaśnięcia drzwi.
- Nie obchodzi mnie to i mamy też nie. Chodź na dół i przynajmniej
usiądź przy stole. Minęły wieki, od kiedy byliśmy tu z Nathanem.
Lottie westchnęła, za nim powiedziała – Dobra.
- Oczekuję cię za niedługo na dole – ostrzegł Louis, odwracając
się i wracając na dół, po rzuceniu siostrze znaczącego spojrzenia.
Gdy był z powrotem w kuchni, chwycił swoją lampkę wina i udał się
do jadalni, gdzie wszyscy już siedzieli i zaczynali jeść obiad. Usiadł na końcu
stołu, naprzeciwko swojej mamy, po czym zerknął na Nathana, ucieszony, że Fizz
pomogła mu pokroić mięso na mniejsze kawałki. Z radością, że jego syn otrzymał
pomoc, zaczął nakładać sobie jedzenie na talerz.
Rozmowa była wesoła, dziewczyny ujawniały Nathanowi i Louisowi,
jak im szło w szkole i na zajęciach pozalekcyjnych. Lottie była cicha w czasie
obiadu, skubiąc bułkę z niemal znudzoną miną i Louis poddał się w próbach
zachęcenia jej do rozmowy. Gdy Fizz zaczęła pytać Nathana, czy podoba mu się w
szkole, sześciolatek zaczął ględzić o losowych sprawach.
- Jest super! Moja nauczycielka jest bardzo miła, chociaż każe nam
podnosić ręce na lekcjach i to jest wkurzające. Czasami przychodzę do domu i
boli mnie ramię od trzymania jej w górze! Will jej powiedział, że w końcu mu
odpadnie, a ona odpowiedziała, że ma przestać prze-przedz-przedzasać –
powiedział Nathan, zacinając się na wyrazie ze zmarszczonymi brwiami.
- Przesadzać – zasugerował grzecznie Louis, sprawiając, że Nathan
rozpromienił się i pokiwał głową.
- Kto to Will? – spytała Phoebe.
- Mój najlepszy na całym świecie przyjaciel! – odpowiedział Nathan
z podekscytowaniem. –Czasami chodzę do jego domu się pobawić. Gra ze mną w
piłkę nożną, a jego starszy brat zaprzyjaźnił się z tatą!
Louis zamarł na chwilę, z obawą, jak wiele powie Nathan. Gdy
powiedział mu, że ma nic nie mówić, tyczyło się to tylko Eleanor, nie innych
ludzi.
- Nie jesteśmy przyjaciółmi – zaprotestował słabo Louis, wiedząc,
że podejrzenie w głowach rodziny wzbudzi już sam fakt przyjaźni.
- Ale… tato – zaczął Nathan ze zmarszczonymi brwiami. – Nie
jesteście? Rozmawiacie i w ogóle.
- Ponieważ to miłe – powiedział, unikając spoglądania na swoją
mamę, której wzrok na sobie czuł.
- A co z tym, kiedy się całowa-
- Nathan! – wydyszał szybko Louis, ale było już za późno.
Widelec Jay upadł na jej talerz i przy stole zapadła gęsta cisza.
Louis zacisnął powieki i palce u nasady nosa, biorąc powolny wdech, by się
uspokoić. Usłyszał Fizz wymieniającą imię Nathana i mówiącą, by wrócił, więc
otworzył oczy, by zobaczyć syna odchodzącego od stołu i wybiegającego z pokoju.
Ignorując resztę osób przy stole, wstał i szybko podążył z
Nathanem, gdy uruchomił się jego instynkt rodzicielski. Skierował się do salonu
i zobaczył skulonego na krańcu kanapy Nathana, z głową wciśniętą w poduszkę. Po
cichu usiadł obok, a jego ręka powędrowała do pleców Nathana, kojąco kreśląc na
nim okręgi.
- Hej, stary, nic się nie stało – wyszeptał.
- Przepraszam – wymamrotał Nathan w poduszkę.
- Nie, Nathan, nie masz powodu, by przepraszać. Naprawdę nie
zrobiłeś niczego złego – zaznaczył Louis, unosząc twarz syna znad poduszki i
wycierając ślady łez wstydu i zażenowania.
- Dlaczego nie chcesz, żeby ludzie wiedzieli? – spytał Nathan,
patrząc na niego, jakby próbując pojąć trudne wyobrażenie. – Nie lubisz
Harry’ego?
- Nie, to nie to, stary – powiedział. – Ja… lubię go. – Westchnął,
nie będąc pewnym, jak wiele powiedzieć synowi. – To po prostu nie jest dobry
czas, by go lubić.
- Ale nie chcesz z nim być? Z nim uśmiechasz się częściej, niż z
mamą.
Louis cicho i nerwowo się zaśmiał, zastanawiając się, jak jego
synowi udało się zauważać takie rzeczy. Dzieci były spostrzegawcze, czasami
nawet za bardzo.
- Kłopotałoby cię, gdybym kiedyś z nim był? Spytał Louis.
Nathan rozmyślał ostrożnie nad pytaniem, po czym pokręcił głową.
- Nie, bo lubię Harry’ego. Nie w taki sposób, w jaki lubisz go ty,
bo to raczej obrzydliwe go całować – powiedział Nathan, lekko marszcząc nos.
Louis nie był w stanie powstrzymać chichotu, przebiegając ręką
przez brązowe włosy syna.
- Hej, Nathan? Może pójdziesz dokończyć obiad? – przerwał głos Jay.
Louis zdrętwiał, wiedząc, że mama chce z nim porozmawiać. Nathan
ześlizgnął się z kanapy, wcześniej lekko klepiąc nogę swojego taty, jakby chcąc
go zapewnić, że będzie dobrze, po czym opuścił pomieszczenie. Jay zajęła
miejsce na kanapie obok Louisa, posyłając mu ostrożne spojrzenie.
- Jak to się stało? – spytała w końcu.
Louis przycisnął dolną wargę zębami, zanim powoli odetchnął.
- Kilka razy na siebie wpadliśmy. Nie wiem, to wszystko jest po
prostu… spotęgowane.
- Eleanor o tym wie? – spytała, na co Louis pokręcił głową. – Tylko
Nathan?
- Cóż, Nathan i przyjaciel Harry’ego – powiedział, myśląc o Zaynie
i incydencie w sklepie.
- Ile lat ma Harry?
- Siedemnaście – wymamrotał Louis, drapiąc się po karku.
Jay uniosła wysoko brwi, zanim krzyknęła – Louis! On nawet nie
jest pełnoletni?!
- On… już prawie jest – powiedział, wiedząc, że nadal brakowało
blisko całego roku do osiemnastych urodzin Harry’ego.
- Jest młodszy od twojej siostry – wytknęła Jay. – Umówiłbyś się
kiedykolwiek z którymś z jej przyjaciół? – Louis zmarszczył nos na tę myśl i potrząsnął
głową. Większość dzieciaków, z którymi zadawała się Lottie, była okropna i
niegrzeczna. – A teraz jesteś związany z kimś nawet młodszym. Dlaczego, Louis? –
spytała delikatnie Jay.
Louis powoli westchnął, przebiegając ręką przez włosy.
- Ja… nie wiem co w nim jest. Jest inny. Zabawny, mądry,
atrakcyjny…
- A ty żonaty z synem.
- Eleanor i ja się rozwodzimy – powiedział tępo Louis, nie
znajdując powodu, by znów kręcić się wokół tego tematu.
Jay wpatrywała się w niego przez chwilę zaskoczona, zanim powiedziała
– Nie jestem pewna, czy mam się cieszyć, czy współczuć.
- Najlepiej cieszyć – powiedział lekko Louis. – Znaczy, może teraz będę miał szansę, by
robić coś, co mnie uszczęśliwi, znaleźć kogoś, kto mnie uszczęśliwi.
- Ale, Lou, kochanie, nie sądzę, by Harry był odpowiednią do tego
osobą.
Louis potrząsnął głową, zaczynając powoli frustrować się faktem,
że jego mama wydawała się być przeciwko.
- Jesteś w błędzie.
- Louis, co będzie, kiedy on skończy uniwersytet lub college
jesienią? Ruszy dalej i zapomni o tobie, a ty zostaniesz ze złamanym sercem.
To była myśl, której Louis nigdy nie chciał rozważyć, szczególnie
dlatego, że nie była to rzecz, o którą nie musieli się martwić w ciągu
najbliższych kilku miesięcy. Uświadomiło go to również w fakcie, że naprawdę
powinien zacząć szukać innej pracy albo czegoś do roboty, ponieważ nie mógł tak
siedzieć i rozczulać się nad sobą i nad tym, jak patetycznie się czuł, do końca
swojego życia.
„Nie powiem ci, co powinieneś zrobić, jesteś wystarczająco
dorosły, by samodzielnie podejmować decyzje, ale chcę, żebyś był ostrożny,
Louis. Nie chcę, by to, cokolwiek to jest, z Harrym przekształciło się w coś,
co cię zrujnuje.” Louis kiwnął głową, wiedząc, że mama chce dla niego
dobrze. „Chodź,” powiedziała Jay, wstając z kanapy. „Chodźmy dokończyć obiad.
Jestem pewna, że dziewczyny chcą opowiedzieć ci o tym, co wydarzyło się
ostatnio na zajęciach.”
-
Gdy obiad się skończył bez wspominania czegokolwiek o Harrym i
cały stół był już czysty, Louis udał się schodami na górę i stanął przy
drzwiach Lottie. Jego siostra opuściła ich niemal natychmiast po skończeniu
obiadu i znów odnalazła ukojenie w swoim pokoju. Zapukawszy kilkakrotnie w
drzwi, czekał dobrą minutę, zanim w końcu się otwarły.
- Och, spójrzcie, to mój kochany brat, który pieprzy nieletniego –
powiedziała Lottie bez wyrazu twarzy.
- Nie pieprzę go! – powiedział szybko Louis, co było całkowitą
prawdą. Jedno obciąganie nie zaliczało się do pieprzenia. – Skąd wiesz, że jest
nieletni?
- Nathan nam powiedział, kiedy rozmawiałeś z mamą. Co za różnic,
pieprz, kogo tylko chcesz pieprzyć.
- Dobra, tak jak bardzo chciałbym o tym z tobą rozmawiać,
przyszedłem tutaj z innego powodu – powiedział. Lottie nie odpowiedziała, tylko
patrzyła na niego zaciekawiona. – Err, mogę wejść?
Lottie westchnęła i bardziej otworzyła drzwi, pozwalając mu wejść
i zająć miejsce na krześle przy biurku.
- Więc o co chodzi? – spytała Lottie, sadowiąc się na łóżku.
- Co z tobą? Przez ostatnie kilka miesięcy wydawało mi się, że
podoba ci się w szkole, a potem nagle przestajesz i ją rzucasz? Teraz
tylko… chowasz się i zatrzymujesz wszystko dla siebie. To nie jest Lottie,
którą znam – powiedział ostrożnie.
- Tak, cóż, Louis, którego znam, nie kręci się, uwodząc nieletnich
– odpowiedziała.
- Nie uwiodłem go! I nie ma powodu, by się tak bronić Lott,
wytykałem jedynie oczywiste.
- I ty mi tu mówisz o bronieniu się – wymruczała Lottie, zanim
przebiegła ręką przez swoje włosy.
- Okej, skupmy się na tym, co się z tobą stało. Coś wielkiego bez
wątpienia wydarzyło się w szkole. – Lottie nic nie powiedziała, a jej oczy
nagle powędrowały w dół i skupiły się na narzucie na łóżko. – Lottie, wiesz, że
nikomu nie powiem. Przychodziłaś do mnie ze wszystkim.
Lottie wzięła powolny oddech, zanim wymamrotała – Nie możesz
powiedzieć, Lou. Nie możesz. Wie jeszcze tylko jedna osoba i ja… ale może
rozmowa z tobą pomoże.
Louis powoli odetchnął z ulgą, ciesząc się, że nie będzie musiał
siostry do niczego zmuszać.
- Obiecuję, gęba na kłódkę. Ani słowa – powiedział.
- Byłam w ciąży.
Louis poczuł, jak jego ciało zamienia się w lód, gdy pojął, co
powiedziała jego siostra i niemal zakrztusił się na to wyznanie.
- Ty jesteś co?
– powiedział, próbując nie unosić głosu.
- Byłam – poprawiła Lottie. – Byłam w ciąży. Ja… zrobiłam aborcję.
Zmusił się, by się nie zatrząść na tą myśl i odepchnął na bok
wszystkie swoje osobiste wierzenia. Jego priorytetem było dobre samopoczucie
siostry, która zrobiła to, co uważała za stosowne.
- Dlaczego? – spytał.
- Facet, z którym się widywałam nie chciał go i ja… nie chciałam
popełnić takiego samego błędu, jak ty – wyszeptała, unikając jego wzroku. Był
rozdarty między bólem a zrozumieniem, wiedząc, że jego walka w trakcie
małżeństwa musiała być bardziej niż ewidentna dla wszystkich sióstr. – Wiem, że
kochasz Nathana i w ogóle – dodała szybko – Ale to po prostu nie jest dla mnie
czas. Nie jestem tak silna, jak ty, by już to wszystko znosić.
Louis zastanowił się nad tym, powstrzymując się od komentarza, że
powinna nauczyć się ponosić konsekwencje swoich czynów. Ale jednocześnie, nie
chciał życzyć takiego związku, w jakim był z Eleanor żadnej ze swoich sióstr.
- Ja… mogę to uszanować – powiedział powoli. – Jestem tylko
szczerze zszokowany. Myślałem, że będziesz bardziej ostrożna w kwestii… no
wiesz – powiedział wymijająco, machając ręką w powietrzu, zamiast użyć słowa seks. Bo naprawdę, nigdy nie
chciał dopuścić do siebie myśli, że jego młodsze siostry uprawiają seks.
- Wiem – wyszeptała Lottie.
- Więc dlaczego nie wróciłaś po tym do szkoły? To musiało się
zdarzyć przed wakacjami.
Lottie pokiwała głową, zanim odpowiedziała – Nie chciałam widzieć
się z tym facetem. Ja tylko… chciałabym, żebyśmy to jakoś naprawili. Jestem
zmieszana i zraniona i nie dość ustatkowana, by wrócić i zajmować się całą to
szkołą. Muszę się skupić na sobie.
- Powinnaś przyjechać mnie odwiedzić – zasugerował, wiedząc, że
wyrwanie się z domu i zamkniętego pokoju wyjdzie jej na dobre. – Mam cały dom
dla siebie póki co, zanim go sprzedamy.
- Sprzedajecie go? – zmarszczyła brwi Lottie. – Dlaczego?
Louis poniewczasie uświadomił sobie, że jego siostra nie miała
pojęcia, o fakcie, że jego związek z Eleanor zmierzał ku końcowi.
- El i ja się rozwodzimy – odpowiedział.
- Och – wydusiła Lottie. – Och, i Louis? – zaczęła, sprawiając, że
Louis zamarł, prawie opuszczając pokój. – Dziękuję.
Louis uśmiechnął się, lekko kiwając głową.
- Oczywiście, Lottie – powiedział, wracając się do pokoju, by
przytulić długo siostrę, zanim wyszedł.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego pod rozdziałami jest tak mało komentarzy, ponieważ opowiadanie jest świetne. Uwielbiam tego Harry'ego, a kiedy jest z Louisem... mimowolnie się uśmiecham, nawet podczas ich głupiej rozmowy telefonicznej.
OdpowiedzUsuńBo, serio, czy można być bardziej słodkim i uroczym? Chyba nie ;D
A teraz, kiedy małżeństwo Lou&El się rozpadło, a rodzina Tomlinsona wie o ich związku [i w dodatku nie są w zbyt wielkim szoku, że Lou znalazł sobie faceta, który w dodatku jest od niego młodszy o 6 lat] już nic nie stoi im na przeszkodzie i mogą być razem;> Czekałam na to tak długo!
W dodatku jestem zauroczona tym, jak Lou obszedł się z Lottie. Niejeden brat byłby wściekły, a on zaakceptował jej decyzję i dał jej to, czego najbardziej potrzebowała- wsparcie. Ale w końcu sam przeżył w przeszłości coś podobnego, chociaż poszedł inną drogą, decydując się na ślub i wychowanie dziecka.
I jak zwykle było w tekście parę perełek, które mnie rozśmieszyły, chociaż najbardziej chyba "Harry, ględzisz" xD Boże, tylko Tommo mógł użyć słowa 'ględzisz' ;D
Aaa, i wiem, co się będzie działo w następnym rozdziale, przez co już wychodzę z siebie!;D W dodatku umarłam i jestem w niebie, bo zamierzasz przetłumaczyć kolejne opowiadania, a znając Ciebie, będą równie wspaniałe co WHY oraz Torn;D
Czekam na nn!;*
Hahaha, szczerze przepraszam za to 'ględzisz', ale zwyczajnie nigdy nie mam pojęcia, jak przetłumaczyć słowo 'ramble', bo najprościej byłoby 'pieprzysz od rzeczy', ale Lou miał to powiedzieć szybko. Tak wiesz, myk i mu przerwał, rozumiesz? Wcześniej miałam nawet 'paplasz'! Ale stwierdziłam, że 'ględzisz' już jest bardziej normalne, haha :D
UsuńDziękuję za taki miło komentarz, ugh, Ty zawsze piszesz takie fajne rzeczy ♥
I żeby sobie juz na blogach nie nabijać swoich komentarzy, od razu napiszę też, że racja, wybrałam tamten nagłówek na Torn, bo wydawało mi się, że Harry wpatruje mi się w duszę i czasami jestem przerażona, haha :D
Ale 'ględzisz' w jakiś dziwny sposób właśnie tutaj pasuje i nie wyobrażam sobie, żebyś użyła zamiast niego, np. 'pleciesz' (które mi samej przyszło do głowy) czy chociażby 'paplasz', chociaż to już prędzej :) Szczególnie tego pierwszego, bo kojarzy mi się z moją nauczycielką od matmy, a w wakacje wolałabym o niej nie myśleć :D
UsuńI cieszę się, że moje komentarze są w porządku, bo zawsze mi się wydaje, że wypisuję jakieś niestworzone bzdury, których w ogóle nie powinnam publikować;3 No ale jeżeli tak nie jest (a przynajmniej nie zawsze) to dobrze.
I powinnam też wspomnieć, że jeżeli chodzi o fajne rzeczy w komentarzach to Ty jesteś mistrzynią! Tyle razy śmiałam się podczas ich czytania, że dziękuję rodzicom za oddzielny pokój xD
Cudne<33 Kurcze kocham to opowiadanie. Kiedy Lou ma jakikolwiek kontakt z Harrym motyle w moim brzuchu urządziają sobie imprezę xD oni są taaacy uroczy<3 Nie mogę uwierzyć w to, że Lottie dokonała aborcji. Przypomniała mi się wtedy piosenka Ed'a Sheerana - Small Bump i automatycznie zachciało mi się płakać. Kurcze, ten Nathan jest taaaki kochany. Szkoda mi się go robi kiedy pomyślę, że jego rodzice się rozwodzą. - Z drugiej strony tak będzie dla nich wszystkich lepiej. Wspaniałe tłumaczenie.<3 Czekam na kolejny rozdział.;3 [LARRY, NIAM : becausetruelovecannothide.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńCzytam i innej możliwości nie widzę ^^
OdpowiedzUsuńPominę fakt, że przeczytam wszystko co napiszesz, bo wszystkim będę oczarowana : D Nie ważne czy będzie to tłumaczenie, czy twoje własne opowiadanie czytac i tak będę.
Hmmm. Za mało Larrego, cierpiałam *.* Ale to oczywiście nie twoja wina, podenerwuję się trochę na autorkę, hahah. No bo wiesz, zostały dwa rozdziały i Harrego mi brak 0.0 Ale niezłym szokiem było to, jak Nathan wygadał się rodzince, hahhaha. Ajj, gaduła z niego, ale jest taki uroczy, że nie da się na niego gniewac :D
Ja już mylę te wszystkie siostry Tomlinsona, za dużo ich! xD Ale w sumie też zdziwiłam się, że Lottie była w ciąży.
I mimo, że Hazzy nie ma, to da jakoś się to przebolec bo jakaś akcja i tak jest. : D
Dobra, nie zanudzam o moich doznaniach podczas czytania tego tekstu ( haha, fajnie to brzmi xd ) Tylko czekam na kolejny rozdział Torn, bo muszę ci przyznac, że cholernie wkręciło mnie to opowiadanie i mogłabym czytac i czytac i czytac. Aww, uwielbiam w Torn, Harrego <3.
Ale o tym wypowiadac się bedę na drugim blogu bo tu chyba nie pasuje, haha :D
Czekam też na tłumaczenie Narrego *.* Hmmm... Wole Zarrego, bo chyba jakoś Zayn jest bardziej pociągający, ale Niall w sumie też jest fajny, także z chęcią poczytam twoje nowe tłumaczenie :D I wierzę ci na słowo o doskonale wykreowanej postaci Harrego.
Buziaki, Tina <333333.
[destiny-is-death.blogspot.com]
JEZU, UMARŁAM.
OdpowiedzUsuńskfskeudkxbkfdfkdfhskfsdhzkncza
Lottie mnie zagięła, serio. ale dobrze że Jay w miarę zaakceptowała Lou jako... geja? bi? łotewa. nie wiem, co powiedzieć, w szoku jestem. czekam na nn <3
Podziwiam Cię, i w sumie chciałabym umieć tak angielski jak ty ; o
OdpowiedzUsuńZaczęłam się śmiać jak Nathan go wydał. Tak, wiem. Jestem dziwna xD Ta akcja z Lottie mnie zszokowała. Louis okazał się wspaniałym bratem. Pozazdrościć. ;) Uwielbiam cię za to, że tłumaczysz, jak i również podziwiam. Czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńlol, mimo, iż czytałam to już w oryginale to nie mogę się doczekać kolejnych odcinków tłumaczenia :D
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytac i WOW !!!
OdpowiedzUsuńSuper xD
świetne opowiadanie, cudowne tłumaczenie, dziękuję xx
OdpowiedzUsuń