2012/08/15

{10} Dangerous Temptation


D:
Tak, doskonale zdaję sobie sprawę z faktu, że ten rozdział powinien był pojawić się tutaj w niedzielę, a dziś zamieścić miałam już ostatni – jedenasty. Kilka rzeczy się skomplikowało i nie dość, że miałam znów problemy osobiste i nie siedziałam tyle przed komputerem, to jeszcze ten rozdział jest tak długi i tak… *odchrząka* trudny do przetłumaczenia, że po prostu nie dałam rady zrobić tego w terminie.
Z góry przepraszam za pewien fragment tekstu, w którym to, co mówi Harry może być niezrozumiałe. Szczerze mówiąc, sama nie do końca mam pojęcie, co miał na myśli; cóż, mama nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
W tym rozdziale znajdują się treści, które mogą być nieprzeznaczone dla młodszej części czytelników. Nie zabronię wam ich czytać, bo wiem, że to nic nie da. Po prostu nie odpowiadam za waszą demoralizację i/lub ewentualne uszczerbki na zdrowiu psychicznym :D
I nawiązując do wyżej wymienionego fragmentu tekstu: starałam się jak mogłam dobrze go przetłumaczyć (ale niektóre słowa musiałam złagodzić lub ominąć, przepraszam, chyba jestem zbyt grzeczna :o) i zważając na ten fakt, naprawdę proszę każdego o wyrażenie swojej opinii po przeczytaniu tego rozdziału :)
Wiem, że moja notka jest dość długa, przepraszam. W następnej napiszę coś odnośnie drugiego opowiadania, którego tłumaczenie tutaj zamieszczę.
Przypominam, że po tym rozdziale czeka nas jeszcze jedenastka, a potem epilog :)

Zapraszam do czytania oraz na mojego drugiego bloga x


Rozdział 10.

Otwarłszy drzwi frontowe, Louis zamrugał kilka razy z zaskoczeniem. Nie chodziło o to, kto za nimi stał, ponieważ oczekiwał chłopaka z kręconymi włosami, tylko raczej co trzymał.
- Po co to wszystko? – spytał, patrząc na dwie brązowe torby.
- Przyszedłem z jedzeniem – odpowiedział Harry z uśmiechem.
- Mogliśmy zamówić pizzę – zauważył Louis. – Nie musiałeś niczego przynosić.
- Racja, mam porównać pizzę z jedzeniem zrobionym przez siebie? Nie trzeba nawet pytać, co jest lepsze. Gotuję dla ciebie, pogódź się z tym.
Louis nie mógł powstrzymać miłego uczucia, rozlewającego się po jego ciele, ponieważ nikt nigdy dla niego nie gotował. Próby przygotowania rodzinnych obiadów przez Eleanor zdecydowanie się nie liczyły.
- Cóż, jeśli się upierasz – powiedział z teatralnym westchnieniem.
- Tak, upieram się. Teraz niech mnie pan wpuści, panie Tomlinson.
Powstrzymując chichot, Louis odsunął się, by Harry mógł wejść, po czym zamknął drzwi. Wcześniej zauważył samochód, wycofujący się z podjazdu i wiedział, że był to Zayn, który podrzucił Harry’ego. Louis naprawdę wątpił, by Anne Cox mogła to zrobić. Nie, żeby miała pojęcie o tym, co działo się między jej synem a Louisem.
- Dlaczego to robisz? – spytał Louis, biorąc jedną z toreb od Harry’ego i udając się w stronę kuchni.
- Co robię?
- To panie Tomlinson – wyjaśnił Louis, gdy weszli do pomieszczenia i  ułożył torbę na ladzie.
- Ach – powiedział Harry i Louis odwrócił się, by zauważyć, że na jego ustach pojawia się szeroki uśmiech. – Podoba mi się, jak bardzo cię to frustruje.
- To aż tak oczywiste? – spytał, zaciągając lekko dolną wargę pomiędzy zęby.
- Tak, od kiedy po raz pierwszy to zrobiłem. Chyba przyzwyczajasz się do mojego droczenia. Muszę to kiedyś zmienić.
Louis był cichy, niepewny, czy zmiana sposobów drażnienia czy taktyk flirtu Harry’ego była dobrą rzeczą, czy może nie. Oboje zdecydowanie znajdowali się w  komfortowej pozycji ze sobą nawzajem, a komentarze Harry’ego nie wywierały już na nim tak bolesnych efektów. Choć wcale nie można powiedzieć, że chłopak do niego nie trafiał.
Poprzedniego dnia Louis spotkał Harry’ego podczas jego przerwy na lunch w Tesco. Poszli do sąsiedniego sklepu z lodami i Harry dość niegrzecznie lizał i ssał swój wafelek z loda. Louis nie pamiętał, kiedy ostatnio był tak twardy w miejscu publicznym. Ale Harry tylko pozwolił mu się z tym pogodzić, będąc niewątpliwie zadowolonym z faktu, że mógł rozbudzić Louisa i zostawić go boleśnie podnieconego, kompletnie nie robiąc nic w tej sprawie. Nie, żeby Louis był tak szalony, by zakraść się do łazienki lub alejki; ostatnim razem robili cokolwiek w hotelu i Louis miał za dużo klasy, by robić to w losowym, brudnym miejscu.
- Więc co robisz? – spytał Louis, zaczynając przeglądać torby.
- Fajitas – powiedział Harry z niemal zuchwałym uśmiechem na twarzy. – Nie byłem do końca pewien, jakie jedzenie lubisz, ale to jest jedno z prostszych dań do zrobienia no i kto nie lubi dobrego (dobrych? – przepraszam, nie mam pojęcia – D.) fajitas?
- Dobry argument. – Louis szeroko się uśmiechnął, a w jego brzuchu prawie burczało z ekscytacji.
Pomógł Harry’emu rozpakować torby, układając produkty na ladzie. Zatrzymał się, gdy sięgnął po butelkę wina, wyjmując ją i unosząc brew, gdy spojrzał na Harry’ego.
- Uch… Zayn to dla mnie wybrał – powiedział Harry, bez wątpliwości myśląc o całym aspekcie zakupu.
- Domyśliłem się – odpowiedział szybko Louis. – Ale… wino? – spytał, powstrzymując uśmiech.
- Wino… fajitas… film, brzmiało dobrze – powiedział Harry i Louis zauważył na jego twarzy niespotykaną i niewinną minę, po której na jego policzkach ukazały się rumieńce.
- To brzmi dobrze – powiedział Louis, pochylając się, by delikatnie cmoknąć jeden z rozpalonych policzków Harry’ego. – Jaki film?
- Przyniosłem kilka – powiedział Harry, z widoczną ulgą, spowodowaną zmianą tematu. Louis obserwował, jak Harry sięgnąwszy do jednej z toreb, wyjął kilka filmów i natychmiastowo zabrał je z wyprostowanej ręki Harry’ego. – Deska do krojenia i nóż? – spytał Harry.
Louis bez słowa wskazał na szafkę, gdzie znajdowało się to zaopatrzenie.
- Mogą być na nich pajęczyny – wymamrotał, przeglądając małą selekcję filmów.
- Uroczo – odpowiedział Harry. – Na pewno dużo gotujesz.
- Tak, co możesz stwierdzić przez te plamy na piecu – powiedział Louis, choć piec tak naprawdę nienagannie lśnił, ponieważ był rzadko używany. Gdy otworzył jedno z pudełek z myślą, że jest to Kac Vegas, zatrzymał się i powstrzymał mały chichot, spowodowany faktem, jaki film naprawdę znajdował się w środku. – Bambi? – spytał.
- Co? – spytał Harry, a Louis podniósł wzrok, by zobaczyć Harry’ego, który już zaczynał kroić papryki i cebule.
- To jest Bambi, nie Kac Vegas 2 – powiedział, unosząc pudełko, by pokazać je Harry’emu.
Harry wydał z siebie zdławiony dźwięk, zanim zaciął się przy wytłumaczeniu – To film Willa!
Louis zacisnął usta, szeroko się uśmiechając i kręcąc głową.
- Nie, wcale nie – powiedział. – Na pewno jest twój.
- Lou-
- Haz-
- Haz? – powtórzył Harry, zmieniając wyraz twarzy na zaciekawiony nagłym użyciem przezwiska.
- Och, przepraszam – powiedział szybko Louis. – Ja tylko… wiesz… Harry, Hazza… ja tylko-
- Podoba mi się – powiedział cicho Harry, spoglądając w dół na warzywa, które kroił z zadowolonym uśmiechem. Louis powstrzymał westchnienie ulgi, szczęśliwy, że Harry nie miał nic przeciwko przezwisku. – Hej, Louis, chodź tu – powiedział Harry, przerywając krótką ciszę, która wypełniła kuchnię.
Louis zastosował się, niemal z wahaniem, i zastygł, gdy zauważył Harry’ego, wystawiającego nóż w jego kierunku.
- O nie, nie, nie – wydusił z rozszerzonymi oczami, gdy patrzył na niebezpieczny sprzęt.
- Co? – spytał Harry, łącząc brwi. – To tylko nóż. Mógłbyś to pokroić, żebym ja mógł przygotować kurczaka?
- Ja… raczej nie używam noży – przyznał, spoglądając na nóż, jakby ten miał go zabić.
- Co masz na myśli? Nie możesz ich dotykać?
- Mogę, chyba –wyjaśnił powoli. – Po prostu nie do końca wiem, jak ich używać lub sobie z tym ufać.
Harry patrzył na niego przez kilka sekund i było ewidentnym, że chłopak rozdarty jest między śmiechem a współczuciem.
- Okej, chodź tu – powiedział Harry, odkładając nóż i lekko oddalając się od lady.
Louis podszedł bliżej, a Harry pokierował go, aby stanął przed deską do krojenia. Czuł ciało Harry’ego lekko napierające na jego plecy i później duże, ciepłe ręce, chwytające jego nadgarstki.
- Teraz podnieś nóż – wymruczał Harry.
Louis kiwnął głową, niemal sztywno, gdy jego ręka ostrożnie uniosła nóż za rękojeść. Ręka Harry’ego przeniosła się na grzbiet jego, starannie doprowadzając go do cięcia warzyw.
- Nie tak źle, co? – wydyszał Harry do jego ucha.
Louis wiedział, że nie było źle, ponieważ prowadził go Harry.
- Nie tak źle – powtórzył.
-
Kuchnia Harry’ego była, szczerze mówiąc, jedną z najlepszych, jakich kiedykolwiek smakował. Naprawdę dorównywała gotowaniu jego mamy i Louis zauważył, że jest zazdrosny o fakt, że gotowanie przychodziło młodszemu chłopakowi tak naturalnie i łatwo.
Zabrawszy mały łyk swojego wina, odłożył ostrożnie szklankę na ziemię, chichocząc, gdy Harry wydał z siebie dźwięk protestu, spowodowany jego zmianą położenia.
- Przepraszam – powiedział cicho, wolną ręką przebiegając przez włosy Harry’ego.
Harry wydał z siebie dźwięk zadowolenia, brzmiący niemal jak mruczenie i Louis zdał sobie sprawę z faktu, że nie było w tej chwili lepszego miejsca, niż te na kanapie, z głową Harry’ego na jego podołku, obaj szczęśliwi i zrelaksowani po wspaniałym obiedzie, filmie i kieliszkach wina.
- Louis? – spytał Harry, przerywając ciszę.
Louis obserwował, jak Harry otworzył oczy i starał się przestać próbować sobie przypomnieć, w jaki sposób właściwie skończyli w takiej pozycji na kanapie.
- Hmm? – podpowiedział.
- Przeraża cię to czasami? – spytał Harry. – Znaczy, siedemnastoletni ja i ty dwudziestotrzyletni… Eleanor… Nathan… – urwał Harry.
Louis wpatrywał się w dół, w nefrytowe oczy Harry’ego, po czym pokręcił głową.
- Znaczy, tak, myślę, że na początku trochę tak, ale potem się przyzwyczaiłem. I jak to powiedziałeś w parku, wiek jest tylko liczbą. Chyba, będąc z tobą, zapominam, że masz siedemnaście lat. Wydajesz się być starszy.
- Jestem po prostu mądry i inteligentny. – Harry szeroko się uśmiechnął. – I cóż, ty nie wydajesz się mieć dwudziestu trzech lat. Naprawdę myślałem, że jesteś dużo młodszy, kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem.
- Więc wyglądam młodo i dziecinnie? – spytał lekkim tonem.
- Nie! – powiedział szybko Harry. – Po prostu… nie staro. Wyglądasz… przystojnie – wydusił Harry z tą samą nieśmiałością na twarzy, którą Louis już wcześniej zdołał wywołać.
- Przystojnie? – powtórzył z zaskoczeniem, choć jego serce zabiło szybciej na to słowo. – Na pewno nie masz tego na myśli, Styles.
- Mówię poważnie – powiedział Harry, sięgając ręką w górę i przesuwając palcami po dolnej linii szczęki Louisa.
Louis lekko odsunął głowę, gdy głowa Harry’ego się uniosła, a ich usta spotkały się w pocałunku do góry nogami i ich zęby niezręcznie się ze sobą zderzyły. Louis odsunął się, chichocząc i wiedząc, że kompletnie im nie wyszło.
- Chyba musimy zostawić obściskiwanie się do góry nogami Peterowi Parkerowi i Mary Jane – powiedział Harry, odnosząc się do filmu, który właśnie obejrzeli.
- Tak, to prawdopodobnie mądry pomysł – uśmiechnął się szeroko Louis.
Harry odepchnął się z jego podołka do pozycji siedzącej, po chwili pochylając się, by ich usta zetknęły się w delikatnym pocałunku, który był tysiąc razy lepszy od ich ostatniej próby. Louis cicho westchnął, palcami sięgając do głowy Harry’ego, by przytrzymać ją blisko swojej. Niemal jęknął, kiedy Harry przerwał pocałunek, ponieważ nie chciał, by kończył się tak wcześnie.
- Lou? – spytał Harry, sprawiając, że Louis szybko otworzył oczy, by ujrzeć lekko bojaźliwy wyraz twarzy Harry’ego.
- Haz? – podpowiedział, używając swojego nowego ulubionego przezwiska.
- Proszę – wydusił.
Louis nie musiał pytać, o co Harry prosi. Łatwo mógł się domyślić po wyrazie twarzy, zawahaniu i prawdopodobnej niecierpliwości oraz podekscytowaniu, czego Harry chciał. Część jego nie była do końca zaskoczona, ponieważ, gdy powiedział Harry’emu, by wpadł na film i obiad, pozwolił sobie wziąć pod uwagę możliwość, co jeszcze może się wydarzyć. Co mogłoby być, potencjalnie, kolejnym krokiem w ich dość pokręconym związku.
Ale tak naprawdę był on dla niego pokręcony tylko ze względu na Eleanor. I coś w nim nakazywało mu odmówić. Choć patrząc na twarz Harry’ego, będącą tylko kilka centymetrów od jego, wiedział, że nie ma sposobu, by mógł to zrobić. Od pierwszego dnia nie było opcji, by mu odmówił.
Kiwnąwszy głową, wstał, wciągając jedną rękę do Harry’ego. Twarz młodszego chłopaka wydawała się tonąć w uldze, gdy złapał ją i wstał.
- Pokój gościnny – wydusił Louis, ponieważ wiedział, że nie może nawet myśleć o robieniu czegokolwiek w łóżku, które kiedyś, wieki temu, dzielił z Eleanor.
Harry kiwnął głową, nie potrzebując wyjaśnień, po czym na krótką sekundę złożył na ustach Louisa delikatny pocałunek, zanim chwycił jego rękę i poprowadził schodami w górę. W drodze do pokoju, skradali sobie okazjonalne pocałunki, jedne szybkie, jedne delikatne, inne niestaranne. Intensywność kontynuowała podbudowywanie wariacji i, gdy znaleźli się już w pokoju gościnnym, oczy Harry’ego zastraszająco ściemniały, a Louis łapał małe ilości powietrza, próbując odzyskać kontrolę nad buzującymi hormonami.
Ich usta się spotkały, gdy stali na środku pokoju, język Louisa wtargnął do ust Harry’ego, czując słodki, gorzki smak wina, który pozostał na jego języku. Czuł, że Harry zaczyna unosić jego koszulkę i rozdzielił ich usta, by dać mu szansę na całkowite pozbycie się jej. Pochyliwszy się do przodu, wydał z siebie dźwięk protestu, gdy Harry odmówił pocałunku. Zanim mógł spytać, lub powiedzieć cokolwiek, Harry upadł na kolana i zaczął odpinać jego guzik i zamek.
Louis powoli oddychał przez nos, nie pozwalając sobie rozochocić się przez bliskość ust Harry’ego i jego twardniejącego wybrzuszenia, nadal stulonego w bokserkach i spodniach. Wbił zęby w soją wargę, zapobiegając wydobyciu z siebie jakiegokolwiek dźwięku, gdy Harry całkowicie zdjął z niego spodnie wraz z bokserkami. Wiedział, że na jego policzkach widniały rumieńce, nie tylko z podniecenia, ale również z zażenowania. Kiedy Harry obciągnął mu w hotelu, tak naprawdę go nie widział. A teraz jego erekcja była całkowicie wyeksponowana i Harry znajdował się niewiarygodnie blisko niej.
- Idealnie – Louis usłyszał, jak mamrocze Harry, łapiąc oddech, ale zanim mógł zaprzeczyć temu komentarzowi, usta Harry’ego owinęły się wokół główki jego członka i szybko zaczęły zatapiać się na całej jego długości.
- O kurwa – jęknął Louis, czując usta Harry’ego owijające go całkowicie.
Harry przez chwilę pozostał w miejscu, unosząc spojrzenie i spotykając wzrok Louisa. Gdy Louis skończył niespokojnie rozmyślać, jak zajebiście idealnie czuło się Harry’ego i zajebiście, tak dobrze i kurwa, zajebiście, ten języki i po prostu kurwa, pomyślał, że Zayn miał rację; Harry był niesamowity w obciąganiu ustami. To tak, jakby miał do tego naturalną zdolność, Louis nie mógł tego do niczego porównać, ale te usta, gęste ciepło i brak sprzeciwów czy zawahania sprawiały, że to wszystko było tak zajebiście, cholernie dobre.
- Har-Harry – powiedział, wydając z siebie małe westchnienie, gdy wiedział, że jest już niemal zawstydzająco blisko szczytu. – Ja… dojdę, jeśli nie przestaniesz.
Harry nie przestał, zamiast tego kontynuował szybko i mocno ssać członka Louisa. Louis zrozumiał wskazówkę i przyjął ją, już dłużej się nie opierając i pozwalając sobie na orgazm, na którego skraju już się znajdował. Nie do końca był świadom swojego jęczenia i dojścia w ustach Harry’ego, później nie do końca świadom Harry’ego, pomagającego mu wyjść ze swoich spodni i bokserek, które były owinięte wokół jego kostek i bycia prowadzonym, na trzęsących się nogach, w stronę łóżka.
„Boże, jesteś dobry,” wydyszał, układając się na łóżku i relaksując na poduszkach, po czym wyciągnął rękę, by przyciągnąć Harry’ego.
Harry jedynie pokręcił głową z ucieszonym i bezczelnym uśmieszkiem na twarzy i zaczął powoli zdejmować ubrania. Oczy Louisa podążały za każdym ruchem części garderoby, zanim mógł obrzucić wzrokiem nowo widoczną skórę. Serce ciężko tłukło mu w piersi, gdy Harry stał w samych bokserkach i zaczął je z siebie zsuwać. Poczuł, jak jego usta wysychają, kiedy sztywny penis Harry’ego został uwolniony, bo, kurwa, był sztywny dla niego i to była myśl, która pozostawiła go z zawrotami głowy z ekscytacji. Harry go chciał i tylko to się w tej chwili liczyło.
Po tym młodszy chłopak pochylił się i zaczął grzebać w kieszeni swoich jeansów, a oczy Louisa nie potrafiły oderwać się od podziwiania zaokrągleń jego pośladków, po czym stanął i przeglądał portfel. Wyciągnął dwie paczuszki zanim upuścił portfel na ziemię i przeniósł się na łóżko.
- Spójrz na siebie, całkowicie przygotowany – lekko dociął Louis.
Harry wypuścił z siebie lekki chichot, zanim usiadł okrakiem na jednym z ud Louisa.
- Mmm, po prostu już od pewnego czasu tego chciałem – przyznał, delikatnie przesuwając palcami wzdłuż górnej części uda Louisa.
Louis kiwnął głową, całkowicie rozumiejąc i czując dokładnie to samo, bez względu na to, czy rozpoznał to świadomie, czy nie. Harry pochylił się i złożył delikatny, długi pocałunek na ustach Louisa i po raz pierwszy Louis czuł słaby smak spermy w ustach chłopaka. Harry odsunął się, a oczy Louisa otwarły się, by zobaczyć chłopaka, otwierającego opakowanie i zaczynającego rozprowadzać lubrykant na swoich palcach.
- Z-zrobiłem to, myśląc o tobie – powiedział cicho Harry. Ale zanim Louis mógł spytać co, zobaczył ruch ręki Harry’ego i chłopaka, rozpoczynającego przygotowywanie się palcami powyżej jego uda. Harry jęknął, zanim powiedział – Zazwyczaj biorę tylko dwa palce i z myślą o tobie to już za wiele. I po prostu, och, kurwa,  nie mogę już czekać, by cię poczuć.
Louis czuł, że jego oddech przyspiesza, gdy obserwował Harry’ego, zaczynającego pieprzyć swoje własne palce i, boże, to była jedna z najgorętszych rzeczy, jakie kiedykolwiek widział. Jego własny członek zaczynał już reagować na sam widok, znów sztywniejąc w szybkim czasie, przez co znów czuł się jak niedorzecznie napalony nastolatek.
- Lou? Chcę… chcę się na tobie przejechać – powiedział Harry, z jękiem opuszczającym jego usta, gdy próbował przemówić jeszcze raz, po czym jego plecy wygięły się w łuk, gdy wydał z siebie nieznaczny krzyk z przyjemności.
- Tak. Kurwa… tak – wyszeptał Louis, trzęsącymi się rękoma sięgając po prezerwatywę, którą Harry rzucił na łóżko. Pracował nad otwarciem opakowania, używając zębów, by oderwać róg, po czym szybko rozwinął ją na całej swojej długości.
Gdy tylko to się stało, Harry wycofał swoje palce i przesunął się nad nim. Jedna z rąk Harry’ego spoczęła na klatce piersiowej, druga ścisnęła członka Louisa, w sposób, przez który Louis syknął. Harry powoli osunął się w dół i Louis robił co w jego mocy, by nie poruszyć się w górę w witające go ciepło, kiedy Harry zaczynał go wsuwać w siebie.
Jego wzrok spoczywał na twarzy Harry’ego, która zmarszczyła się od nieznacznego bólu, który ewidentnie odczuwał, ale Harry kontynuował schodzenie w dół, podczas gdy małe westchnienia i skomlenia opuszczały jego usta. Gdy Louis był już w nim całkowicie, ta myśl pozostawiła na jego ciele dreszcze, a Harry zaczął powoli unosić się do góry i później znów opadać. Następstwo przyspieszanych ruchów sprawiło, że Louis wydusił z siebie niski jęk, ponieważ prawdopodobnie nie mogło być nic lepszego.
Kiedy ciało Harry’ego wydało się być bardziej zrelaksowane i komfortowe z napięciem, pochylił się i Louis spotkał jego usta w niestarannym pocałunku, podczas gdy ich wargi wspólnie się zataczały. Usta Louisa uległy językowi Harry’ego i pocałunek stał się bardziej desperacki, gdy ich ciała rytmicznie się razem poruszały.
Harry pierwszy przerwał pocałunek; krótkie, szybkie oddechy zmieszane z jękami opuszczały jego usta, a ich spojrzenia się spotkały. Louis, uświadamiając sobie, że totalnie zawalił w poświęcaniu jakiejkolwiek uwagi członkowi Harry’ego, sięgnął ręką, by go złapać. Ale Harry był szybki, by zapobiec jego staraniom, złapał jego nadgarstek i przycisnął go do łóżka, kręcąc głową.
- Dojdę w taki sposób – wymamrotał Harry. – Dojdę.
Louis obserwował, jak ciało Harry’ego wydawało się przez chwilę napinać, zanim jego powieki się zacisnęły, podczas gdy czysta przyjemność rozlała się po jego ciele. Obserwując chłopaka i czując jego mięśnie zacieśniające się wokół jego własnego przyrodzenia, Louis nie mógł odeprzeć oddania się drugiemu orgazmowi tego wieczoru.
Leżał tam, kompletnie zdyszany po wyjęczeniu imienia Harry’ego.  Czując, jak chłopak z niego wstaje, w ospałym otumanieniu sięgnął na dół, by zdjąć prezerwatywę. Po zawiązaniu jej i wrzuceniu do kosza na śmieci obok łóżka, odwrócił się i przyciągnął Harry’ego blisko siebie.
Młodszy chłopak wyglądał jak definicja czystego zadowolenia i całkowicie usatysfakcjonowany wtulił się w klatkę piersiową Louisa i pochylił, by złożyć na niej ospały pocałunek.
- Dziękuję – wyszeptał, chowając głowę w bok Louisa i oboje nie wykonali żadnego ruchu w kierunku posprzątania reszty brudu, który narobili.
- Nie, to ja dziękuję – poprawił cicho Louis, jedną rękę delikatnie wplatając we włosy Harry’ego, podczas gdy drugą utrzymywał ich ciała przyciśnięte do siebie.

6 komentarzy:

  1. Bambi.


    Buahahhahahahhahaha, nie mogę, Bambi xD I wiesz, dopóki nie wspomniałas tam o Peterze i Mary, to serio myslałam, że oglądali to Bambi. Hahahaha. Czytając pierwszą cześc trochę się pośmiałam. Taa, Harry się tylko tłumaczył, że to Willa, a tak naprawdę to jego :D Ale bajki też są fajne ^.^ A czy Bambi to już nie wiem. Ale nie spotkałam się jeszcze z chłopczykiem 6, który oglądałby Bambi... Dobra, już kończę moje wywody na temat tej bajki bo chyba zaszły za daleko xDD

    Oczywiście, pełnoletnia jeszcze nie jestem, został mi rok z kilkoma miesiącami do osiemnastki, ale wiesz, mnie już nie można bardziej zdemoralizowac, wiec z uśmiechem na ustach sobie czytałam drugą częśc tekstu dopóki mama nie wpadła mi do pokoju, żeby dac mi czekoladki *.* No i się całkowicie rozproszyłam i już nawet podczas takiej sceny nie wiedziałam o co chodzi. Następnym razem się zaknebluje w pokoju, wyzamykam byleby mi tylko nikt nie przeszkadzał :D
    Ale zaczęłam czytac drugi raz i już wiem XD I czuje sie spełniona. Haha.

    A co do tego, że rozdział jest później, to wybaczam, bo wiadomo, że życie realne od bloga jest ważniejsze.
    Ale to i tak nie zmienia faktu, że ja w prost nie mogę się doczekac 11, epilogu, nowego tłumaczenia i wreszcie piątki na The Torn :D
    <3
    [destiny-is-death.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze po prostu mrrrr.. ;)
    teraz czekac tylko az dodasz 11 ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile ja na to czekałam! I nie mam tu na myśli Twojego rzekomego opóźnienia, ponieważ wyznaję zasadę: prawdziwe życie przede wszystkim;D Blogi są super, ale jednak nie zastąpią tego, co się dzieje po odejściu od komputera;>

    Najpierw Bambi i gotowanie kolacji oraz całkowity brak talentu Louisa do gotowania:D Moment, w którym Harry pomaga mu we właściwy sposób uchwycić nóż jest strasznie, ale to strasznie gorący (wiem, że to po polsku dziwnie brzmi, ale ostatnio coś mi się stało i myślę głównie po angielsku, a żadne inne słowo niż 'hot' nie przyszło mi do głowy oO) i w jakiś sposób intymny.
    Tak, pisanie o intymności pozycji, w jakiej znaleźli się w kuchni krojąc coś tam, wypada blado przy tym, co dzieje się później, no ale co ja mogę na to poradzić, że uwielbiam takie maciupeńkie scenki? Budują napięcie i są takie adorable *_*
    No i seks.
    To jest właśnie to, co kocham w tym opowiadaniu: tu nic nie dzieje się tak, jak w innych historiach i nawet seks nie powiela schematów! Nareszcie jest jakoś inaczej (wybacz, nie będę się rozwodzić nad tym, co oni po kolei robili, bo nawet ja poczułabym się głupio xD), a dzięki temu interesująco i nie muszę przyznać, że puls mu przyspieszał za każdym razem, gdy czytałam od początku ten rozdział.
    Boże, zabrzmiało jakbym była jakimś zboczeńcem, który szuka tylko sex-scen w opowiadaniach xD A to nieprawda! Przynajmniej nie zawsze.
    W ogóle uważam, że bardzo dobrze poradziłaś sobie z przetłumaczeniem tego wszystkiego, ale pamiętając poprzednie rozdziały, nie mogło być inaczej;3 A pomijanie przekleństw itd. wyszło chyba tylko na lepsze, ja też nie przepadam za bardzo za wulgaryzmami w formie innej niż "pieprzyć", "opierdzielać" i czasami "chujowo". Zbyt duża ilość takich słów psuje przyjemność czytania.

    W ogóle to jest mi smutno, bo został nam już tylko ostatni rozdział oraz epilog i historia się skończy :C
    Dobrze, że mam jeszcze Torn. No i będziesz tłumaczyć coś nowego.
    Kończę ten bezsensowny komentarz, cztery dni w namiocie pozbawiły mnie mózgu xD
    Buziaki;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział. Haha Bambi. Uroocze<3 Hah.. Ten ich pocałunek był świetny Haha. No i Larry w łóżku... Spełnienie marzeń. ;3 Cudowne tłumaczenie. Czekam na kolejny wspaniały rozdział. Kocham. <3 [becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam.]

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah xD
    Super tłumaczenie też bym tak chciała znac angielski :3
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  6. najlepszy rozdzial! dzięki, że tłumaczysz :D

    OdpowiedzUsuń