2012/08/06

{08} Dangerous Temptation


D:
Jak zwykle chciałam zacząć od dziękowania za miłe komentarze, dużo dla mnie znaczą, wiecie? Poza tym, cieszę się, że podoba wam się mój drugi blog, na którym, swoją drogą, prawdopodobnie jutro pojawi się rozdział :) Zapraszam do czytania i komentowania obu blogów x

Rozdział 8.
Louis zamieszał zupę w garnku stojącym na piecu, z ulgą, że zdołał nie zepsuć chociaż tego. Choć tak naprawdę niełatwo da się schrzanić podgrzewanie zupy z puszki. Nie ważne, jakby się starał, zwyczajnie nie posiadał żadnych umiejętności kucharskich. Szkoda biednego Nathana, posiadającego oboje rodziców, którzy okropnie gotowali.
Usłyszał, otwieranie drzwi frontowych, oraz dźwięk obcasów uderzających o kafelki. Mocniej ścisnął w ręce łyżkę, przygotowując się na spotkanie swojej żony po ich wczorajszej kłótni i jego chwili niewierności.
- Cześć – powiedziała zmęczona Eleanor, wchodząc do kuchni.
Louis odwrócił się, próbując wymazać ze swojej twarzy jakiekolwiek wyrazy poczucia winy.
- Cześć – powiedział, rozglądając się i uświadamiając sobie, że Nathan poszedł do swojego pokoju. – Jak było u rodziców?
- Mogło być lepiej. Nie byli zbyt szczęśliwi – powiedziała Eleanor, opierając się o ladę naprzeciw i lekko krzyżując ręce na piersi.
- Dlatego że?
- Dlatego że chcę rozwodu – wyszeptała, spuszczając wzrok na ziemię.
Louis wyprostował się, a jego usta lekko otworzyły, gdy zastanawiał się, co prawdopodobnie powinien powiedzieć w tej chwili. To chyba dobrze, prawda? Eleanor chciała rozwodu. Mogli robić, co tylko chcą, być szczęśliwi. Więc dlaczego czuł ostry ból w klatce piersiowej,  gdy patrzył na swoją, już od blisko siedmiu lat, żonę?
Może to właśnie było to. Przez siedem lat żyli w niechybnej rutynie, teraz będą musieli się denerwować i na nowo przystosować. Ale nie tylko do swoich nowych żyć, to dotyczyło również Nathana. Louis wiedział, jak to jest dorastać bez obojga rodziców, choć przypuszczał, że temu, co robili razem z Eleanor, było daleko do zapewniania odpowiedniego środowiska ich synowi.
- Powiedz coś – poprosiła Eleanor, a Louis przeniósł na nią wzrok.
- Czy my… musimy mieć oddzielnych prawników? Jak w ogóle podzielimy rzeczy? Mamy dom i…
Eleanor zaśmiała się nerwowo i potrząsnęła głową.
- Zabawne, jak nawet nie protestujesz – powiedziała.
- Cóż, myślę, że oboje wiedzieliśmy, że wszystko dążyło do tego już od dłuższego czasu –wytknął Louis. – My… nawet się już nie całujemy, El.
Eleanor pokiwała głową i przebiegła ręką przez swoje brązowe włosy.
- Racja, cóż, chyba będziemy mieli osobnych prawników. Powiem mojemu, żeby skontaktował się z twoim i ustalił spotkanie – powiedziała, odpychając się od lady, o którą się opierała i skierowała swoje kroki do wyjścia z pomieszczenia.
- Czekaj, gdzie idziesz? – spytał.
- Do rodziców. Nie możesz oczekiwać, że tu zostanę – powiedziała.
- Ale… ale wszystko było w porządku. – Zmarszczył brwi. – Ja zostanę w pokoju gościnnym tak, jak wcześniej, a ty-
- Och, ale nie jest w porządku, Louis – powiedziała, jakby mówiła do dziecka i cała ta sytuacja była trudna do zniesienia. – Bierzemy rozwód po blisko siedmiu latach. Byliśmy razem przez osiem. Ty… straciłeś swoją jebaną pracę. Nic nie jest w porządku. Zabieram dziś ze sobą Nathana, pakuje swoje zabawki. Myślę, że możesz przyjechać i zabrać go gdzieś w ciągu tygodnia – powiedziała, odwracając się na pięcie i opuszczając pomieszczenie.
Louis stał nadal w tym samym miejscu z otwartymi ustami i uczuciem, że nigdy nie był bardziej samotny, niż w tej chwili.
-
Louis naprawdę nie miał co robić samotnie w domu. Teraz, gdy nie miał pracy, głównie siedział przed telewizorem. Nie odbierał telefonów od swojej mamy, która niewątpliwie chciała dowiedzieć się, kiedy przyjedzie z Nathanem na obiad. Nie był gotów przyznać tego na głos. Nie był gotów, by przyznać, że to on był tym, który totalnie wszystko spieprzył.
Nie mając nic do roboty, zauważył, że częściej chodzi do Tesco. Może to jego podświadomość, podpowiadała mu, że Harry skutecznie go zdekoncentruje, choć za każdym razem, gdy dostrzegał burzę brązowych loków, zawstydzony chował się za rogiem. Tak jakby przez naturalną panikę, która się w nim znajdowała. Jak miał powiedzieć Harry’emu och, tak, rozwodzę się? Czy Harry będzie mu współczuł? Powie mu, że to było oczywiste? Nie będzie go już chciał? Co, jeśli urok żonaty mężczyzna, który niewątpliwie jest nieszczęśliwy przez swoje żałosne życie zniknie?
Podczas jednej, szczególnej wizyty, zapełniał koszyk produktami potrzebnymi do zrobienia gulaszu. Wiedział, że podejmie wielkie ryzyko, przygotowując obiad dla siebie i Nathana, ale oglądał wiele programów o gotowaniu, gdy naprawdę w telewizji nie było niczego ciekawego.
Udając się do kas, wydał z siebie lekkie westchnienie ulgi, gdy została otwarta nowa i zaczął wyciągać rzeczy na taśmę.
- Ma pan kartę club card? – spytał dzieciak, zaczynając kasować produkty.
- Ach, tak – wymamrotał Louis, sięgając do kieszeni i wyciągają portfel.
Wyjął kartę i podał ją dzieciakowi, który ją skasował i chciał ją oddać, ale zamarł, gdy jego oczy zawiesiły się na nazwisku z jej drugiej strony i spojrzał w górę na Louisa z podekscytowaniem wypisanym  na twarzy.
- Więc pan jest Louis Tomlinson – powiedział, a Louis zabrał z powrotem kartę, z lekko umordowaną miną.
- Uh, tak? – odpowiedział.
Ciemnowłosy chłopak odwrócił się do kasy obok i oczy Louisa nagle zawiesiły się na Harrym. Ten przygryzł wargę, gdy ich spojrzenia się spotkały, po czym rzucił ciemnowłosemu błagalne spojrzenie. Chłopak zdawał się nic sobie z tego nie zrobić i odwrócił się do Louisa z szerokim uśmiechem.
- Więc – zaczął, zaniżając głos, jakby w obawie o ludzi dookoła. – Harry obciągał ci już ustami?
Oczy Louisa rozszerzyły się i wydał z siebie zdławiony dźwięk, jakby to była,  całkiem prawdopodobnie, ostatnia rzecz, o którą oczekiwał być spytanym.
- Przepraszam? – wyszeptał szorstko.
- Pytam tylko dlatego, że ma pierwszorzędne usta. Te rzeczy, które potrafią jego wargi – urwał chłopak, jakby z utęsknieniem i zaczął kasować dalej produkty.
- Zayn, zamknij się – Louis usłyszał, jak prosi Harry, nie przejmując się klientem, którego obsługiwał.
Louis z powrotem spojrzał na Zayna, nagle zastanawiając się, jak wiele wiedział i jak właściwie dowiedział się tyle o ustach Harry’ego.
- Nie ma się czego wstydzić – kontynuował Zayn. – Harry jest całkiem przyzwoitym facetem i nie mówię tu tylko o jego umiejętnościach w rżnięciu. Jest również dobrym przyjacielem i – auu!
- Moja brzoskwinia! – krzyknął klient, którego obsługiwał Harry, gdy owoc wyleciał z jego ręki i uderzył Zayna w plecy.
Louis był rozdarty między rozbawieniem, zażenowaniem i okropną ciekawością, więc po prostu skupił się na pakowaniu swoich zakupów, gdy Zayn  wypowiedział bezgłośnie ordynarne słowo pod adresem Harry’ego. Gdy wszystkie produkty zostały skasowane, podał Zaynowi pieniądze bez słowa i zebrał swoje reklamówki.
Gdy już chciał wychodzić, usłyszał głos Harry’ego mówiący – Zobaczymy się później, Lou?
Louis odwrócił się na pięcie, spoglądając na siedemnastolatka i pokiwał głową. Posłał mu uśmiech, nie mogąc odrzucić miłego uczucia, że Harry nadal chciał się z nim zobaczyć i teraz to było wszystkim, co się liczyło.
-
Po zatrzymaniu się w sklepie spożywczym, Louis pojechał odebrać Nathana z domu rodziców Eleanor. Stwierdzenie, że było to niezręczne, byłoby niedopowiedzeniem. Tata Eleanor sztyletował go spojrzeniem, a Louis jeszcze nigdy nie chciał tak bardzo po prostu rozpłynąć się w powietrzu. Chociaż Nathan cieszył się, że go zobaczy, podbiegając do niego z otwartymi ramionami, co sprawiło, że spojrzenia ojca Eleanor były tego warte.
- Więc… zrobię dziś obiad – zakomunikował Louis, gdy weszli do domu i położył dwie torby Nathana przy schodach.
Nathan zmarszczył brwi, zanim powiedział – Ale… ale tato, ty nie potrafisz gotować. Ani ty, ani mama nie potraficie.
- Hej, muszę ci powiedzieć, że oglądałem ostatnio dużo programów o gotowaniu w telewizji! – uśmiechnął się Louis, sięgając do włosów syna i lekko je czochrając. – Ale jeśli okaże się złe, nie mów mamie.
- Okej – zaśmiał się Nathan. – Mogę iść pooglądać telewizję? – spytał, mrugając rzęsami, a jego twarz została ozdobiona niewinną minką.
- Dobrze – powiedział Louis, wiedząc, że nie potrafi odmówić swojemu synowi. – Ale nie za długo, aż skończę robić obiad. Potem może w coś zagramy? – powoli zasugerował z nadzieją, że jego syn będzie do tego chętny.
Podekscytowany Nathan pokiwał głową, po czym potruchtał do salonu. Louis zaśmiał się do siebie, podnosząc reklamówki ze sklepu spożywczego i skierował się do kuchni. Zamarł, gdy usłyszał delikatne pukanie do drzwi, odłożył torby i poszedł otworzyć. Zamrugał, a jego oczy się rozszerzyły, gdy zobaczył Harry’ego, stojącego na jego schodach z niewinnym wyrazem twarzy.
- Co ty… co ty tu robisz? –  wydyszał.
- Ty, uh, zapomniałeś jednej z reklamówek w Tesco. Chciałem ci ją podrzucić – powiedział Harry, podając torbę.
- Skąd wiedziałeś, gdzie mieszkam? – zmarszczył brwi, zabierając reklamówkę i spoglądając do niej, aby zobaczyć, że było tam mięso do planowanego gulaszu.
- Err – zaczął Harry, odrzucając loki i oblizując dolną wargę. – Czy… przerazi cię, jeśli powiem, że użyłem informacji dołączonych do twojej karty Tesco?
Louis zamrugał, zanim krzywo się uśmiechnął.
- Tylko trochę – przyznał. – Ale tylko dlatego, że to ty, mogę przymknąć na to oko. – Harry wyglądał, jakby mu ulżyło, gdy również uśmiechnął się do Louisa. – Mogłem przyjechać i ją zabrać, gdybyś zadzwonił.
- Nie, w porządku, Zayn był mi coś winien za to wcześniejsze – powiedział, pokazując głową na miejsce, w którym zaparkował Zayn.
- Dobrze – powiedział Louis, odrywając wzrok od Zayna, który bezczelnie do niego pomachał. – Jest twoim… uhh, jest twoim przyjacielem? – spytał ostrożnie.
- Tak, przyjacielem. Byliśmy kimś więcej, jak wspomniał – odpowiedział Harry, wzruszając ramionami. – Ale teraz już tylko przyjaciółmi, przyrzekam. – Louis przytaknął ruchem głowy, czując oczyszczającą go ulgę. – Wiesz – zaczął bezceremonialnie Harry. – To takie słodkie, kiedy jesteś zazdrosny.
- Nie jestem zazdrosny! –zaprzeczył szybko Louis.
- Naprawdę  wycedził Harry z szerokim uśmiechem.
Louis stwierdził, że zmiana tematu jest konieczna, jeśli chciał uniknąć rumienienia się jak idiota i powiedział – Cóż, dzięki, że mi to podrzuciłeś. Uratowałeś dzisiejszy obiad.
- Żaden problem – odpowiedział szybko Harry, po czym spojrzał na podjazd, upewniając się, że nikogo nie ma w pobliżu. Przysunął się do przodu, dając Louisowi szansę na wycofanie się i powiedział – Zadzwoń do mnie, czy coś, gdybyś chciał. Po prostu… po prostu czuję, że unikasz mnie po tym, co się stało.
Louis powstrzymał się od odpowiedzi, że unikał Harry’ego i zamiast tego uśmiechnął się i zaoferował ciche – Zadzwonię.
Zanim mógł powiedzieć coś jeszcze, czuł delikatne, ciepłe usta Harry’ego na swoich i kurczowo ścisnął futrynę, aby nie upaść przez zawroty głowy.  Jego druga ręka, która trzymała reklamówkę, puściła ją, pozwalając uderzyć o podłogę z małym trzaskiem. Harry łagodnie sięgnął do jego bioder i ścisnął je, podchodząc do przodu tak, że oboje znaleźli się w domu, z dala od potencjalnych oczu wścibskich sąsiadów. Gdy jego język przebiegł po dolnej wardze Harry’ego i został przyparty do ściany obok drzwi, usłyszał okropny dźwięk klaksonu.
Harry oderwał się z małym jękiem.
- Zayn – wymruczał. – Muszę iść – powiedział, szybko się przesuwając. – Porozmawiamy później.
Louis drętwo pokiwał głową, patrząc, jak Harry oddala się i wsiada do samochodu, uderzając Zayna w głowę, zanim odjechali. Wzdychając, zamknął drzwi i podniósł porozrzucane reklamówki Skierował się do kuchni, ale zamarł, gdy zobaczył swojego zlęknionego, sześcioletniego syna wystawiającego głowę zza przejścia do salonu.
- Nate – wydyszał.
- Dlaczego całowałeś Harry’ego? – spytał Nathan, z twarzą zmarszczoną w lekkim zakłopotaniu.
- To nie tak, jak wyglądało, stary – powiedział desperacko Louis.
- To było całowanie! Wiem, co to całowanie! – powiedział, z nutką dumy w głosie, jakby był szczęśliwy, że jest dość duży, by wiedzieć o takich rzeczach.
- Kurwa – wymruczał Louis, nerwowo żując wargę. Gdyby Nathan mruknął o tym choć słowo do Eleanor, pełnomocnicy mieliby mu do zarzucenia dużo więcej, niż utratę pracy. – Nathan, tylko nie mów o tym mamie, dobrze? – spytał, czując się całkowicie rozdarty przez fakt, że prosił Nathana, by kłamał. Ale to nie do końca było kłamanie, może bardziej ukrywanie prawdy?
- Dlaczego nie? Nie lubisz całować Harry’ego?
Louis wydał z siebie zdławiony dźwięk, zanim wypuścił wymówkę – Cóż, nie chcemy zranić uczuć mamusi, gdyby dowiedziała się, że kogoś całowałem, prawda? Chcemy, żeby mamusia była szczęśliwa.
Nathan ostrożnie przemyślał odpowiedź, po czym pokiwał głową.
- Okej – zgodził się. – Nie powiem.
Louis powoli westchnął, zanim powiedział – Może wrócisz do oglądania telewizji, a ja zacznę robić obiad? Potem możemy zagrać w co tylko chcesz.
- Jej! – rozweselił się Nathan, biegnąc do salonu z powrotem przed telewizor, a Louis odepchnął od siebie obawę, że będzie musiał przekupywać swojego syna, by ukryć małe kłamstwo.

7 komentarzy:

  1. Cóż, obiecałam ci mega długaśni komentarz i dotrzymam słowa, ale pojawi się na twoim drugim blogu pod nowym rozdziałem. Myśle że tam więcej mam do powiedzenia : D
    Tak czytając ten rozdział, stwierdziłam, że cholernie mi szkoda tego, że opowiadanie za niedługo dobiegnie końca, bo zostały 3 rozdziały i epilog *.* Zbyt mało, noo :c ale to nie twoja wina wiec sie nie wściekam :D I nawet nie wiesz jak bardzo podziwiam cie, że masz siłe i tłumaczyc i pisac jeszcze rozdziały na swój blog, duży szacunek! : *

    [destiny-is-death.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nathan jest najcudowniejszym dzieckiem pod słońcem <3 tekst "Czemu? Nie lubisz całować Harry'ego?" rozłożył mnie na łopatki, że najpierw zrobiłam wielkie AWWWWW, aż mama wpadła z pytaniem, czy dobrze się czuję, a potem, jak zorientowałam się czemu zrobiłam awww, wybuchnęłam śmiechem :D to najwspanialszy dzieciak, o jakim czytałam :D uwielbiam go <3 nie mogę doczekać się nowego, kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam, że to się w końcu stanie.. I ten rozwód i to, że ktoś ich w końcu nakryje. No i właśnie się stało. I bardzo jestem z tego zadowolona, że biorą rozwód. No a z tego, że Nathan zobaczył to już trochę mniej, ale jestem.;3 Ogólnie rozdział baaaaardzo mi się podoba. Tłumaczenie świetne. Nie popełniasz błędów i bardzo dobrze się to czyta. Czekam na kolejny równie cudowny rozdział. Zapraszam do mnie : becausetruelovecannothide.blogspot.com - Larry, Niam

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozwód? Cóż to było nieuniknione... Ale widać, że Lou nie bardzo się tym przejął. :P W końcu nie będzie już zdradzał żony, bo jej nie będzie miał. Plus tej sytuacji.
    I ta scena w sklepie. Muszę powiedzieć, że ja na miejscu Lou poczułabym się strasznie zażenowana. No kurde... Młody chłopak obciągał mu, a ona ma żonę, do tego zwierzył się jakiemuś chłopakowi. I jeszcze to wszystko mówił jak gdyby nigdy nic przy kasie.. Ale nie powiem ciekawie.
    No i karny kutas dla Lou za głupotę. Jak on mógł do tego dopuścić. Przecież było 50/50 szans, że mały ich przyłapie, a on w swojej sytuacji to już w ogóle powinien się tego strzec.
    Ale coż, stało się. :P
    Czekam na następny rozdział :P
    www.i-hate-you-and-love-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak to się dzieje, że zawsze na tym blogu czytam nowe rozdziały chwilę po opublikowaniu, a komentuję tak późno? oO
    Chyba muszę w końcu przyznać rację moim przyjaciołom, bo rzeczywiście opierdzielam się jak mało kto -.-
    Dobra, ale przejdę do rzeczy, mam tu świetny rozdział do skomentowania:D

    Ominę pierwszą część [rozmowa z Elką], bo dwie następne były dużo ciekawsze i zabawniejsze, choć wcześniej muszę wspomnieć, że rozwód to chyba najlepsza rzecz, jaka mogła się przytrafić tej dwójce. Począwszy od nieplanowanej ciąży, przez ślub z przymusu, aż do siedmiu długich lat nudnego małżeństwa, najlepsze lata ich młodości były jedną wielką pomyłką. Dobra, może na początku się kochali i tak dalej, ale później? Lou sam powiedział, że od pewnego czasu nawet się nie całowali... więc o czym my tu w ogóle rozmawiamy xD Jedynym szczęściem w nieszczęściu jest Nathan.

    Potem było Tesco i od razu powiem, że umarłam xD Zayn był tam tak bezpośredni, że w ogóle się nie zdziwiłam, iż Louis zapomniał części zakupów;> Ja na jego miejscu chyba też starałabym się jak najszybciej stamtąd uciec;)
    A to tylko przybiło wieko mojej trumny:
    „Moja brzoskwinia!” krzyknął klient, którego obsługiwał Harry, gdy owoc wyleciał z jego ręki i uderzył Zayna w plecy."
    Nawet teraz, po przeczytaniu tego rozdziału po raz trzeci, nie mogę przestać się śmiać;D Jezu, uwielbiam takie poczucie humoru.

    Ale trzeba też podziękować Zaynowi: gdyby nie zawstydził Lou i tamten nie zostawił torby w sklepie, Harry nie miałby czego mu przynieść do domu:D A kiedy to zrobił... Aaaa, wepchnął go do środka, przycisnął do ściany i pocałował *_*
    Lubię, gdy dzieją się takie rzeczy;33
    Chociaż... mogli pomyśleć o Nathanie, przecież malec na pewno słyszał pukanie do drzwi i mógł sobie pomyśleć, że przyszła jego mama, albo ktoś taki, a wtedy oczywiste było, że pojawi się przy drzwiach i natknie się na tatusia i Harry'ego. Gdybym nie wiedziała, jakie będą tego konsekwencje, wkurzyłabym się na Lou za jego głupotę, ale w tym wypadku nie mogę przestać się po prostu uśmiechać;p

    Ach, wyszło jak zwykle bez sensu, no ale to już norma;D
    Lecę skomentować 'Torn', bo o ile się orientuję, tam też zostawiłam komentarz na później.
    Ściskam Cię mocno i czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie rozwód! Tak! Teraz Lou będzie wolny ;>
    Zdziwiłam się tylko, że to Elka zaproponowała, bo przecież kiedyś wydawała się taka, jakby to ująć, no chodzi mi o to, że wolała, żeby Nathan wychowywał się z obojgiem rodziców.
    Rozmowa w sklepie była chyba najlepsza! hahaha. Już sobie wyobraziłam tą rozmowę, i to kiedy Zayn dostał brzoskwinią haha.
    A końcówka, była taka awww, ale dopóki Nathan tego nie zauważył, mam nadzieję, że nie powie tego ''mamusi'' bo jeszcze Louis straci prawa rodzicielskie, a to by było źle..
    Także czekam z niecierpliwieniem na kolejny. I z góry przepraszam, że nie skomentuję na bieżąco rozdziałów na tym blogu i na Twoim, jeśli się takie pojawią, bo do soboty nie będzie mnie w domu od jutra, ale jak wrócę oczywiście wszystko nadrobię. ;)

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na nowy rozdział na:
    http://on-larrystylinson.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń