D:
Myślę, że większość z was zdaje sobie sprawę z faktu, że w Anglii
nie ma formy grzecznościowej ‘pan’, gdy się do kogoś zwraca. Dlatego będę
tłumaczyła wyrazy którymi Hazza zwraca się do Lou tak, jakby byli na ‘ty’. Mam
nadzieję, że nie macie nic przeciwko. Jeśli jednak, napiszcie. Formy
grzecznościowej ‘pan’ będę używać tylko, kiedy Harry zwróci się do Lou po
nazwisku. Głupi angielski, wszystko utrudnia ;)
Co do samego rozdziału. JEST LARRY.
I mam szczerą nadzieję, że wam się spodoba. Biorąc pod uwagę fakt,
że tłumaczenie go zajęło mi prawie trzy godziny! Sama nie mogłam w to uwierzyć.
Zapraszam do czytania i komentowania! x
Rozdział 4.
Z uczuciem zdenerwowania i lekką obawą Louis znalazł się przed
drzwiami frontowymi domu rodziny Coxów. Nathan wydawał się być kulą ekscytacji
i energii od kiedy Louis wspomniał o wyjściu do Willa. Ten fakt go
dekoncentrował, Louis zaczął zastanawiać się nad tym, co może się wydarzyć.
Prawie śmiał się z siebie na głos, gdy wracał do domu ze sklepu spożywczego,
wiedząc, że prawdopodobnie będzie musiał teraz nad sobą popracować.
- Pamiętaj, kiedy będzie trzeba iść… będzie trzeba iść. Żadnych
pytań, by zostać na dłużej – powiedział Louis, rzucając swojemu synowi wymowne
spojrzenie, po czym zadzwonił do drzwi.
- Dobrze, tato – powiedział Nathan z lekkim fuknięciem, ponieważ
Louis zdążył poinformować go o tym już w samochodzie.
Drzwi otworzyły się, ukazując małego sześciolatka, którego twarz
emanowała taką samą ekscytacją, jak u Nathana.
- Jesteś! – powiedział William, bardziej otwierając drzwi. – Harry
powiedział, żebym patrzył przez okno, czekając aż przyjdziesz, żebym mógł ci
otworzyć! – powiedział, niemalże dumny, ponieważ pozwolono mu otworzyć drzwi. –
Wchodź! Mama odebrała tę nową grę, jest naprawdę zabawna!
Zanim Louis zdołał otworzyć usta, by cokolwiek powiedzieć, dwaj
chłopcy wbiegli do domu, zostawiając go stojącego w drzwiach. Zamknął je i
stanął przed nimi zażenowany. Powinien zostać tu, gdzie jest? Powinien pójść
poszukać Harry’ego w innym pomieszczeniu? W którym mógłby być? W salonie? W
kuchni? Sypialni?
- Tu jesteś – powiedział spokojny głos, przerywając myśli Louisa.
Odwrócił wzrok w prawo aż padł on na Harry’ego, opierającego się o
futrynę z ramionami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. – Nie byłem pewien, czy
naprawdę przyjdziesz.
- Dlaczego miałbym nie przyjść? – spytał Louis marszcząc brwi. – Powiedziałem,
że przyjdę.
- Po prostu stwierdziłem, że będziesz miał lepsze rzeczy do
roboty, od spędzania swojego popołudnia na pomaganiu w nauce jakiemuś dziecku –
powiedział Harry, wzruszając ramionami, po czym odepchnął się od futryny.
Harry rozpoczął swoją drogę do pokoju, przekrzywiając lekko głowę,
zanim wyszedł, więc Louis szybko za nim podążył. Kiedy szedł, nie mógł niczego
zrobić ze słowem dziecko odbijającym
się w jego głowie, które ewidentnie przypominało o różnicy ich wieku.
Wchodząc do kuchni, Louis prawie wypuścił z siebie westchnienie
ulgi, gdy zobaczył książki leżące na stole. Będzie dużo łatwiej skoncentrować
myśli, kiedy będą w kuchni, niż gdy znajdowaliby się w sypialni Harry’ego.
- Coś do jedzenia lub picia? – spytał Harry.
- Nie, na razie nie trzeba – odpowiedział Louis, siadając przy
stole i zabierając jedną z książek. – Kiedy masz z tego egzamin? – spytał,
kartkując ją.
- Jutro – jęknął Harry, opadając na krzesło obok Louisa. – Próbowałem
się trochę uczyć, ale to naprawdę do niczego nie prowadzi. Jest tam równanie,
którego naprawdę nie potrafię rozwiązać, a potrzeba do niego wielu zagadnień.
Louis podawszy bez słowa Harry’emu książkę, patrzył jak jego
długie palce przewracają kartki.
- To – powiedział Hary, upuszczając książkę na stół i wskazując na
jedno z działań.
Louis musiał się trochę przybliżyć, by na nie spojrzeć i
popracować nad nim w głowie.
- To jest takie trudne*
– powiedział
Harry niskim głosem.
Louis nie był pewien, czy Harry użył tych słów celowo, ale ich
dwuznaczność nie opuszczała jego myśli.
Odchrząknął i powiedział – Musisz zacząć od oddzielenia tej
strony.
Louis zaczął tłumaczyć problem, patrząc później, jak Harry uważnie
próbuje go rozwiązać. Zmusił się do spokojnego myślenia, choć było to coraz
trudniejsze, przez chłopaka siedzącego obok. Było w nim coś bardzo, bardzo wspaniałego; słowo, którego Louis nigdy nie
użył w odniesieniu do innego mężczyzny. Nie odnalazł sposobu, by zaprzeczyć, że
Harry mu się podobał, było to zbyt ogromne i przytłaczające.
Jego wzrok podążył w dół twarzy Harry’ego, już nie studiując maski
intensywnej koncentracji, ale patrząc na kartkę. Obserwował, jak długopis w
dłoni Harry’ego starannie i łatwo poruszał się pod naciskiem jego długich
palców.
Przez chwilę patrzył na rękę Harry’ego, łapiąc oddech i czując jak
się rumieni, gdy zdał sobie sprawę z tego, co naprawdę właśnie robił.
- Woda? – spytał, odpychając się od stołu i potrzebując chwili, by
się pozbierać.
- Co? Ach – powiedział Harry, uświadamiając sobie, czego chciał
Louis. – Szklanki są w tamtej gablocie – powiedział, wskazując jedną znajdującą
się nad zmywarką.
- Dzięki – wymamrotał Louis, podchodząc do niej i otwierając ją.
Przez chwilę patrzył na nią, zauważając, że znajduje się w niej
spora kolekcja szklanek w różnych rozmiarach i o różnych kształtach. Gdyby był
w swoim domu, wiedziałby, aby wybrać jedną z wyższych szklanek, albo Eleanor
zdenerwowałaby się, że pije wodę ze szklanki do soku.
- Czy to ma znaczenie – zaczął mówić, ale pytanie zamarło, gdy
poczuł lekki nacisk w dole pleców, natychmiastowo uświadamiając sobie, że
jest to ręka Harry’ego.
- Możesz wziąć tę – powiedział łagodnie Harry, łaskocząc oddechem
ucho Louisa, po czym sięgnął po szklankę.
Przez chwilę nic nie mówił, zamiast tego lekko się odwrócił, przez
co mógł zobaczyć, że Harry zmniejszył między nimi odległość.
- Dzięki – wymruczał ze wzrokiem utkwionym w olśniewająco
zielonych oczach Harry’ego.
Harry w odpowiedzi kiwnął głową z małym uśmiechem na ustach.
I wtedy Louis popełnił największy błąd tego dnia.
Nadal z ręką Harry’ego nisko na plecach, i ustami wygiętymi w
uśmiechu i znajdującymi się tak niewiarygodnie blisko, nie było sposobu, by
Louis dłużej wytrzymał.
Bez żadnej myśli jego usta ruszyły się do przodu, aż ich wargi
spotkały się na krótką chwilę, zanim świadomość mocno go uderzyła tym, co
właśnie zrobił. Tak szybko, jak poruszył się do przodu, teraz oddalił się,
patrząc na Harry’ego szeroko otwartymi oczami.
- Przepraszam – powiedział szybko. – Ty… Ja tylko… ja…
Uświadomił sobie, że nie potrafi wytłumaczyć tego, co przeszło
przez jego myśli i nie był pewien, czy chłopak w ogóle tego chciał. Oczywiście
pojawiały się komentarze ze strony Harry’ego, które pozostawiały go zaciekawionego,
ale młodszy chłopak mógł sobie tylko żartować. Poza tym, dlaczego miałby nie
pozadzierać sobie z patetycznym, dwudziestotrzyletnim mężczyzną, który
znajdował się w nędznym związku i miał okropną pracę?
Ręka Harry’ego poruszyła się do góry, przez co teraz jego palec
wskazujący znajdował się na ustach Louisa, efektywnie go uciszając.
- Ja nie – powiedział natychmiast Harry. – Nie masz do tego
powodu. Chcę tego – zapewnił. – Chciałem tego od kiedy zobaczyłem cię na meczu
piłki nożnej i nie miałem pojęcia, kim byłeś.
Myśli Louisa rozpoczęły maraton. Więc Harry wcale sobie z niego
nie żartował. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu podobał się szesnastolatkowi.
Zanim mógł odpowiedzieć na to, co powiedział Harry, poczuł usta
delikatnie naciskające na jego, ruszające się powoli i niemalże
niepewnie. Jego początkowe zaskoczenie szybko wyblakło i zaczął również
poruszać ustami, niemal zaciekawiony, ponieważ nigdy wcześniej nie całował
chłopaka. Jedyną myślą, która przyszła mu do głowy, był fakt, że pocałunek był
dużo lepszy od tych, które dzielił z Eleanor, szczególnie ostatnio.
Język Harry’ego począł droczyć się z jego wargami, kiedy lekko je
rozwarł, pozwalając pogłębić pocałunek, gdy ten wtargnął do jego ust. Podczas
gdy przeniósł ręce na biodra Harry’ego, lekko je ściskając i trzymając w
miejscu, wessał język Harry’ego bardziej do swoich ust. Młodszy chłopak wydał z
siebie zaskoczony dźwięk, który zawibrował w ustach Louisa, przez co ten musiał
zwalczyć satysfakcję spowodowaną faktem, że to on był tym, który zaskoczył Harry’ego.
Ciche sapanie, westchnienia i jęki przemykały pomiędzy ich ustami,
gdy kontynuowali pocałunek i ich wargi poruszały się z zapałem. Biodra
Harry’ego poruszyły się lekko do przodu i przez tą akcję coś natychmiast
zaczęło mieszać się w ciele Louisa. Z największą na świecie niechęcią oderwał
usta od Harry’ego i otworzył oczy, patrząc nerwowo na chłopaka przed sobą.
Zmusił się do przeniesienia wzroku ze spuchniętych warg Harry’ego
na jego zamroczone oczy.
- My… my naprawdę nie powinniśmy… – zaczął Louis. – Co jeśli…
- Tato? Czy Will…
Louis szybko cofnął ręce z bioder Harry’ego i lekko odepchnął
ciało chłopaka od swojego.
- Hej! Czy pan
właśnie popchnął mojego brata? – spytał William, złowrogo patrząc na Louisa i
układając ręce na biodrach.
- Nie! Nie zrobiłem tego! – powiedział szybko Louis.
- W porządku, Will – natychmiastowo odpowiedział Harry. –Tylko się
bawiliśmy. Co tam? Czego potrzebujesz?
- Chciałem wiedzieć, czy Will mógłby przyjść na obiad – powiedział
Nathan, na szczęście niepomny tego, co wcześniej wydarzyło się w kuchni.
Louis zdał sobie sprawę, że chłopcy musieli wejść już po
pocałunku, więc nie myśleli, o czym rozmawiali Louis i Harry.
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł, Nathan? Wiesz, jak gotuje
twoja mama, prawda? –powiedział Louis z lekkim grymasem.
- Tak, ale…
- Właściwie to William miał dziś iść na obiad ze swoim ojcem –
powiedział Harry. –Zapomniałeś o tym? – spytał, posyłając Willowi znaczące
spojrzenie.
- Ach, racja – westchnął Will.
- Może kiedy indziej – obiecał Louis. – Zamówię jedzenie, żebyście
się nie rozchorowali od dań mamy Nathana.
- Okej. Chodź, Will! – powiedział Nathan, wypychając przyjaciela z
pokoju i odbiegając.
Harry spojrzał na Louisa, zanim powtórzył – Mamy Nathana? Dlaczego
nie pani Tomlinson lub mojej żony?
- Ja… bo – powiedział Louis, po czym wzruszył ramionami na to
pytanie, ponieważ nie posiadał rozsądnej odpowiedzi. – Dlaczego tata Williama? – spytał łagodnie Louis.
- Bo nim właśnie jest – powiedział Harry, unosząc brew, przez co
wyglądał na nieco rozbawionego.
Louis zmarszczył brwi, przypominając sobie wcześniejszą sytuację w
sklepie spożywczym. –Czy to ma coś wspólnego z twoim napakowanym szefem, który
nazwał cię Styles?
- Tak, ma – odpowiedział Harry, poruszając się, by usiąść przy
stole. – Ale myślę, że rozmowa o rodzinie powinna zostać zachowana na inny
dzień. Mimo wszystko obiecałeś pomóc mi w nauce a ja naprawdę nie chcę oblać
tego egzaminu – powiedział Harry z szerokim uśmiechem, a Louis podszedł do
stołu, zapominając o wodzie, ponieważ nie potrafił sprzeciwić się żadnemu uśmiechowi
pana Stylesa.
*trudne –
Harry powiedział hard, co po
angielsku oznacza zarówno trudne, jak i… sztywne bądź twarde. Rozumiecie co
miał na myśli? ;)
Aż normalnie oderwałam się od czytania innego opowiadania jak tylko na twitterze całkiem przypadkowo spostrzegłam twój tweet informujący o nowym rozdziale. Na początku byłam strasznie rozkojarzona i chyba z 4 razy zaczynałam czytac od nowa. A rozkojarzona przez ciebie bo powiedziałaś że bedzie Larry! Aaaa!
OdpowiedzUsuńŻałuj, że nie widzisz mojego podekscytowania i miny. Zakładam że wyglądam o tak *o* połączone z :D
Nie żartuję, naprawdę sprawiasz mi wielką przyjemnośc tłumacząc to opowiadanie bo jest świetne.
I kocham cie normalnie za to, że tak dobrze tłumaczysz i poświęcasz na to tyle czasu. Jesteś świetna : D
A opowiadanie mimo że to 4 rozdział to cholernie wciąga.
Jak ja sie ciesze z ich pocałunku. Aaaa. Coś czuje że przeczytam ten rozdział dzisiaj po raz kolejny : 333
Juz nie moge doczekac się rozdziału 5 który mam nadzieję szybciutko dodasz : )
Buziaki, Tina <333.
[direction-yaoi.blogspot.com , tina-kawaii.blogspot.com]
kurwa, to było gorące. Jezu. co dalej? chcę więcej Larry'ego! ale by było gdyby dzieciaki ich nakryły, łuuhuhuhuh :D
OdpowiedzUsuńczekam na nn kociaku <3
[heart-without-you]
ooooooo mój Boże !
OdpowiedzUsuńDżijzys kurwa ja pierdolę, no !
Rzygam tęczą ! *____*
To było takie..
VYXEXCINZWFCUNOHXAWQ ..
. . . ZAJEBISTE ! <3
dzięki, świetnie tłumaczysz :D
OdpowiedzUsuńO ja pierdziele.! No, no mało brakowało. A zostaliby nakryci. Wow. Nie spodziewałam się tego tak szybko. Zajebiste tłumaczenie. No i to "Hard" Haha zajebiste.;) Czekam nq kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńHarry i Louis są tacy... słodcy. Ten ich pocałunek... no przecież to było widać, że oni obydwoje mają się ku sobie, prawda ? Ochh, te korepetycje zbliżą ich do siebie, jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiem jak skomentować tłumaczenie, więc dodam jeszcze tylko, że odwalasz całkiem niezłą robotę z tym tekstem. Jesteś wielka, że to tłumaczysz, naprawdę, podziwiam cię :)
Przepraszam, że nie skomentowałam ostatnio, ale już to nadrabiam i skomentuję tu os razu rozdział 3 i 4. A jeszcze co do Twojej odpowiedzi no tak, źle się wysłowiłam, chodziło mi właśnie o to, że zdanie są bardzo dobrze przetłumaczone i niczego w nich nie brakuje, wychodzą Ci one wręcz świetnie. A do scen (Wiesz jakie mam na myśli ;>) To już się nie mogę tego doczekać. Dasz radę to przetłumaczyć, daj z siebie wszystko, wierzę w Ciebie ;>
OdpowiedzUsuńRozdział 3 jest po prostu no genialny. Ciekawi mnie czemu Eleanor tak się zachowuje w stosunku do Louisa. Czyżby wypaliła się cała miłość, czy chodzi jeszcze o coś innego? Hmm. Tak wgl tak strasznie mi się podoba opisana postać Harrego, jest taki pewny siebie i wgl, że tak powiem ''bezwstydny''. Naprawdę mi się podoba. Fajnie, że Lou pomoże mu w nauce.. ;>
Odwrócił wzrok w prawo aż padł on na Harry’ego, opierającego się o futrynę z ramionami skrzyżowanymi na klatce piersiowej. „Nie byłem pewien - o mamo, wyobraziłam sobie ten widok i jestem w niebie! *_*
Kurde ja nie mogę, ten 4 rozdział bije wszystkie na głowę. jest po prostu nie do opisania. Larry!!! Tak, tak i jeszcze raz tak! To ja chcę już te kolejne rozdziały i więcej Larrego ;> Hard - ohh yeeah, doskonale wiem co miał na myśli ;>
Nie wiem co napisać, bo mnie zamurowało, także napiszę tylko, że czekam z niecierpliwością na kolejny i chciałam Cię poprosić o informowanie jeśli to by było możliwe. Nie wiem gdzie Ci będzie wygodniej, jeśli chcesz możesz na blogu:
shouldletyougo.blogspot.com albo na gg 39739377 :)
Jejeusiu jedno z lepszych tlumaczen, czy tylko ja wyobrazam sobie Lou jako takie małego pana w okularkach białej koszuli w spodniach i szeleczkach a Harry jest w te białej koszulce z dekoltem w serek, jeny jestem dziwna, ale to tak fajnie wygląda, Lou hipster 'nauczyciel' a Harry taki .... młody XD nieważne, świetne :D
OdpowiedzUsuń