D:
Dziękuję za bardzo motywujące komentarze i miłe słowa. Proszę o wyrażanie opinii pod notką c:. Dodałam do bloga strony, dopisałam
kilka rzeczy do wstępu i stworzyłam zakładkę ‘Kontakt’. Tak na wszelki wypadek,
jakbyście miały do mnie sprawę ;) Zmieniłam również szablon i myślę, że będzie
wam się wygodnie czytało. Ale gdybyście miały jakieś uwagi, piszcie śmiało ;)
Zapraszam do czytania!
Oto tłumaczenie trzeciego rozdziału.
Rozdział 3.
Dla Louisa było czymś rzadkim, by spędzić dobry dzień z Eleanor,
który doprowadziłby do wspólnego spania w ich sypialni. Cholera, nawet nie był
pewien dlaczego nazywali
ją ich sypialnią, zważając na to, jak
często spał w pokoju gościnnym. Nie żeby właściwie miał coś przeciwko, miewał
przez to spokojne noce, a nawet sny, które niewątpliwie obracały cię wokół
młodszego chłopca.
Wiedział, że to złe, tak kompletnie i niewiarygodnie złe, ale nie
mógł nic na to poradzić.
Louis wcale nie widywał Harry’ego tak często. Właściwie ostatnio
widział go praktycznie dwa tygodnie temu w parku. Jednak czuł, że minęły
miesiące, nawet lata. Może właśnie dlatego Louisowi jeszcze trudniej było się
pozbyć Harry’ego ze swoich myśli. Otrzymał małą dawkę chłopaka a już był
uzależniony.
Zdołał zapewnić samego siebie, że wcale nie był aż tak okropną
osobą. To normalne, że interesował się kimś innym. Ale przypomniał sobie, że
jest żonaty i ma syna oraz że Harry ma szesnaście lat i jest chłopakiem,
wiedział, że nie zrobił niczego złego; jego myśli były niewybaczalne.
Louis nie był pewien, czy trzymanie się z dala od Eleanor
pomagało, czy tylko pogarszało sprawę. W jakiś sposób potrzebował i pragnął, by
jego żona przywróciła go do zmysłów, ale czuł, że powoli mu umykała. Możliwe,
że było na odwrót, ale tego nie zauważał. Nadal mimo wszystko nie walczył z
dystansem ani brakiem uwagi, który sobie wzajemnie okazywali i nie miał żadnych
problemów ze spaniem w pokoju gościnnym.
Cóż, raczej nie miał problemów ze spaniem w pokoju gościnnym,
dopóki Nathan nie powiedział czegoś pewnego wieczoru podczas obiadu.
- Ale dlaczego już nie śpisz z mamusią? Czy to nie również twój
pokój? – spytał sześciolatek z twarzą wykrzywioną w naiwnym zakłopotaniu.
- Twój tata był chory i było lepiej, żeby spał sam – odpowiedziała
Eleanor prostym kłamstwem, przez które Louis musiał powstrzymać dźwięk
dezaprobaty.
- Tato, jesteś chory?! – powiedział Nathan ze zmartwieniem.
- Nie! Już dobrze, nigdy nie czułem się lepiej – zapewnił Louis.
- O, w takim razie znów będziesz mógł dzielić łóżko z mamą – powiedziawszy,
Nathan wrócił do swojego obiadu.
Więc właśnie tu był Louis, niechętnie, w sypialni z Eleanor,
ponieważ nie chciał, aby Nathan pomyślał, ze coś pomiędzy nimi było nie tak.
- O, czy to nowy jasiek? – spytał, wskazując na łóżko, ale patrząc
na żonę i niewinnie mrugając.
- Zabawne – odpowiedziała sucho Eleanor, rzucając poduszki na
kanapę w pokoju. – Nic się nie zmieniło, Louis.
- Cóż, przepraszam. Jak dużo czasu minęło, od kiedy ostatnio tu
spałem?
- Twój wybór – odpowiedziała krótko Eleanor.
- Który popierałaś, mogłoby się wydawać.
- Nigdy tego nie powiedziałam.
- Ale twoje milczenie to potwierdziło – rzucił Louis, przebierając
się szybko w pidżamę, i po chwili wspiął się na łóżko.
Eleanor również się przebrała, zanim cicho ułożyła się na łóżku,
wyłączając światło bez słowa i obracając się na bok odwrócona tyłem do Louisa.
- Zapomniałem, jak wygodne jest to łóżko – wymamrotał Louis,
unosząc się lekko, aby było mu wygodniej.
Eleanor lekko fuknęła, ale nic nie powiedziała, przez co Louis
głośno westchnął. Wypuścił kolejne westchnięcie, dużo głośniejsze, kiedy nadal
nie zwracała na niego uwagi.
- Co? – spytała
ostro, odwracając się i posyłając mu piorunujące spojrzenie.
- Co się z nami stało? – spytał delikatnie. – To tak jakbyś…
jakbyś już nawet mnie nie zauważała.
- Louis – jęknęła Eleanor. – To nie jest czas na rozmowę. Rano idę
do pracy i…
- Nigdy nie ma odpowiedniego czasu na rozmowę o tym, prawda?
Zawsze tylko praca, praca, praca i pieniądze, pieniądze, pieniądze.”
- Tak, to prawda – powiedziała Eleanor. – Chodzi tylko o pracę i
pieniądze, ponieważ to jest teraz nasz największy problem.
- Nie, myślę, że naszym największym problemem jesteśmy my – poprawił Louis.
- Ja… – zaczęła Eleanor, ale Louis jej przerwał.
- Pocałuj mnie – powiedział delikatnym głosem, prosto, jednak z
żądaniem.
- Co?! – spytała Eleanor z zaskoczeniem.
- Pocałuj mnie – powtórzył Louis, pochylając się w stronę swojej
żony.
- Co to ma teraz zmienić? – spytała Eleanor.
- Wszystko czego chcę, to pocałować moją żonę. Dla mnie to
naprawdę nie jest nic wielkiego.
Eleanor przez chwilę milczała, zanim poruszyła głową naprzód i
przycisnęła swoje usta do ust Louisa.
Pocałunek był szybki, delikatny i zbyt wymuszony. Właściwie bardzo
wymuszony, to tylko potwierdzało dokładnie to, co Louis podejrzewał; iskra
pomiędzy nimi zniknęła i niewątpliwie nie było jej już od dłuższego czasu.
- Teraz idę spać – powiedziała Eleanor, po raz kolejny się
odwracając już bez słowa.
-
- Nie, tato! To nie taki bierze mama! – powiedział Nathan,
marszcząc nos, gdy obserwował, jak Louis wkłada butelkę soku do wózka na zakupy.
- O co ci chodzi? Jest napisane jabłkowy! Jaka to różnica, czy ma czerwoną etykietę, czy niebieską?
– spytał całkowicie wprawiony w osłupienie Louis.
- Mama raz kupiła ten niebieski i, i, i to smakowało jak siki! – mówił coraz głośniej
Nathan.
- Nie mów siki – powiedział Louis, wzdychając. – Dobrze, czy ten z
czerwoną etykietą jest lepszy?
- Mhmm! –powiedziawszy, Nathan uśmiechnął się do taty, ukazując
zęby.
- W porządku. Następna alejka – powiedział Louis, pchając wózek.
Niezbyt często robił zakupy w sklepie spożywczym. Za każdym razem
coś psuł i Eleanor zawsze była na niego zła. W tym tygodniu nie miał wyboru.
Eleanor była zajęta próbami sprzedania domu kilku potencjalnym nabywcom i
spędzała dużo czasu w biurze. Ale Louis nie miał nic przeciwko robieniu zakupów.
- Potrzebuję nowej pasty do zębów – powiedział Nathan, kiedy
wchodzili na alejkę z kosmetykami.
- Dobrze – powiedział Louis, kierując wózkiem i zatrzymując go przy
rozmaitych pastach do zębów. – O, spójrz na tą, Nate! Świecąca pasta z
księżniczkami! Jest nawet różowa!
- Tato! – powiedział Nathan, śmiejąc się. – Nie jestem dziewczyną!
- Nie jesteś? – spytał
Louis, udając zszokowanego. – Więc zgaduję, że nie chcesz również pasty z Dorą?
- Tato! – powtórzył Nathan, tym razem lekko piszcząc. – Nie! Chcę…
chcę tą z Transformersami!
- Dobrze – powiedział Louis, dramatycznie wzdychając. – Tą z
Transformersami – powiedział, sięgając i zdejmując ją z półki.
- Dobry wybór. Zdecydowanie wolałbym Transformersów od tej różowej
z księżniczkami –powiedział głos, sprawiając, że zaskoczony Louis momentalnie
się odwrócił.
- Harry! – powiedział Nathan z podekscytowaniem.
- Cześć stary, cześć panie
Tomlinson – powiedział Harry z rękoma swobodnie założonymi na klatce
piersiowej. Posłał Nathanowi szeroki uśmiech, po czym odwrócił się, by spojrzeć
na Louisa.
- Cześć – powiedział Louis, przypominając sobie, by dobrze to rozegrać
i oddychać. To był tylko Harry.
Nic wielkiego. – Co tu robisz?
- Pracuję tu – powiedział Harry, lekko trącając plakietkę na
swojej koszulce.
Louis prawie się zarumienił, stwierdziwszy, że koszulka zdradzała
wszystko i czuł się głupio, nie zauważając jej wcześniej.
- Racja – powiedział Louis, odwracając wzrok od chłopaka i
wrzucając pastę do koszyka.
- Nie przyszedłeś na drugi mecz – powiedział smutno Nathan i Louis
cieszył się, że nie był jedynym, który zauważył nieobecność Harry’ego.
- Naprawdę chciałem – odpowiedział miło Harry. – Ale byłem zajęty
przygotowaniami do egzaminów. Mamy by mnie zabiła, gdybym wyszedł z domu. Ale obiecuję, że na następnym będę.
- Dobrze! – powiedział Nathan, a u szeroki uśmiech wkradł się na
jego twarz. – Tato, czy mogę dostać też nową szczoteczkę do zębów? – spytał
Nathan, odwracając się, by spojrzeć na swojego ojca.
- Pewnie – powiedział nieco roztargniony Louis. – Możesz wybrać
jaką tylko chcesz – powiedział, patrząc, jak Nathan skierował się w stronę
szczoteczek. – Naprawdę nie potrafię mu odmawiać – powiedział Louis, powracając
wzrokiem do Harry’ego.
- A jeśli prosiłby o cukierka?
- Cóż, wtedy prawdopodobnie nadal pozwoliłbym mu trochę wziąć – przyznał
Louis, w efekcie czego Harry uśmiechnął się szeroko, co było zbyt zaraźliwe i
doprowadziło do tego, że Louis również się uśmiechał. – Jak idą egzaminy?
- Nie były takie złe. Został mi już tylko jeden i nie mogę się
doczekać, aż już się skończą.
- Z czego?
- Prawdopodobnie najgorszego przedmiotu – jęknął Harry. – Matma.
- W szkole nie uważałem, żeby matma była aż tak zła! To był jeden
z moich ulubionych przedmiotów. Mógłbym to jakoś wykorzystać, gdybym poszedł na
studia.
- Cóż, myślę, że jest okropna i zagmatwana. Znaczy, jaki to ma w
ogóle sens? Co byś zrobił, gdybyś otrzymał z niej jakiś stopień naukowy?
- Wtedy… wtedy bym… – Louis przerwał, marszcząc brwi. – Racja,
nawet nie wiem – przyznał z uśmiechem. – Po prostu podobała mi się w szkole.
- Naprawdę nienawidzę algebry– powiedział Harry, lekko marszcząc
nos na samą myśl a Louis szybko wyrzucił z głowy myśl, że to było całkiem
słodkie.
- Kochałem algebrę.
- Cóż, może mógłby mi pan z nią pomóc – zasugerował śmiało Harry. –
Znaczy, to… jeśli pan chce. Nie musi pan, pomyślałem tylko, że jeśli byłby pan
wolny, mógłby pan przyjść z Nathanem, żeby pobawił się z Willem i naprawdę może
pan powiedzieć nie, jeśli pan chce, bo to było raczej niedorzeczne, żeby-
- Pewnie – powiedział Louis, przerywając paplaninę Harry’ego. – Czemu
nie? O której kończysz?
- O trzeciej trzydzieści. Mógłby pan przyjść koło czwartej. Moja
mama będzie na zebraniu rodziców klasy Willa, ale jestem pewien, że nie będzie
miała nic przeciwko – powiedział Harry, wzruszając ramionami.
- Jasne, w porządku – powiedział Louis, posyłając młodszemu mały
uśmiech i próbując nie myśleć o tym, że naprawdę będzie pomagał Harry’emu
w nauce, podczas gdy Nathan będzie się bawił z Willem.
- Tato, mam! – powiedział Nathan, trzymając szczoteczkę do zębów. –
Nie umiałem wybrać pomiędzy tą z Transformersami a inną, ale ta bardziej pasuje
do pasty.
- Okej, wkładaj do koszyka, stary – powiedział Louis obserwując,
jak Nathan wrzucił ją na bok.
- Hej! Styles! Nie płacimy ci tu za udzielanie się towarzysko,
prawda? – zawołał mężczyzna stojący na początku alei z rękoma wspartymi na
biodrach.
Louis zmarszczył brwi, zastanawiając się, do kogo mówił kierownik
i kim był ten Styles, ale po chwili
Harry przemówił.
- Tylko pomagałem klientowi – powiedział szybko. – Pytał, w której
alei są lubrykanty, ale odpowiedziałem, że nie mamy i powinien sprawdzić w
aptece – powiedział Harry, patrząc niewinnie na dyrektora.
Mężczyzna przewrócił oczyma i odszedł, a Harry odwrócił się do
Louisa, by posłać mu nieco bezczelny uśmieszek.
- Wazelina? Naprawdę?
– powiedział z nadzieją, że nie
zarumienił się, wspominając o produkcie.
- Przepraszam – powiedział Harry, lekko się śmiejąc. – Z czym to
moja wyobraźnia nie wyskoczy – powiedział puszczając Louisowi oczko. – Lepiej
wrócę do pracy. Kierownik może zaraz wrócić. Widzimy się o czwartej– powiedział
odwracając się i odchodząc wzdłuż alejki.
Louis patrzył przez chwilę, jak Harry odchodzi, po raz kolejny
oniemiały z powodu chłopaka. Odwrócił się do swojego syna zauważając zmieszany
wyraz jego twarzy.
- Coś nie tak? – spytał.
- Co to lubry-lubrykant? – spytał Nathan, próbując wymówić słowo. –
To coś, co powiedział Harry?
- Nic, czym musisz się martwić – uciął szybko Louis. – Teraz
chodź, skończmy zakupy. Potem możemy pojechać na jakiś czas do Willa. Pasuje? –
spytał, a dźwięki podekscytowania Nathana po chwili wskazały na to, że
definitywnie pasowało.
Jejuuu ! Awwww ! Będzie go uczył matmy.. Takie korepetycje w których... się coś zdarzy ..? Haha, tak ja i moja fantazja. : D
OdpowiedzUsuńHarry - czyżbyś się bał, jak zareaguje Lou, gdy spytałeś o douczanie ? :>
ja nie mogę się doczekać następnego rozdziału.. Do tego już NIC nie jest pomiędzy Lou & El .. FUCK YEAH !! *__*
Czujecie to ?! YaY !!
Pozdrawiam !
Zapraszam na Zialla : http://let-the-other-side-also-be-heard.blogspot.com/?m=1
Czyżby Harry coś sugerował.? No no robi się ciekawie. Świetnie tłumaczysz.;3 Czrkam na następny. Zapraszam na becausetruelovecannothide.blogspot.com nowy rozdział:)
OdpowiedzUsuńdzięki z aświtne tłumacznie :>
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej lubię to opowiadanie. Nie wspominając, że tłumaczenie jest genialne.
OdpowiedzUsuńHarry jest taki... no nie wiem, słodki. Rozśmieszył mnie tym tekstem o lubrykancie. Definitywnie coś zasugerował naszemu Lou ;) A może Harry sam kupi jeden na zabawy z Tomlinsonem ? ;> Okej, nie zapędzam się tam daleko.
A ten pomysł z korkami... Boże, jestem pewna, że to ich do siebie zbliży ^_^
Jeżeli Lou zaczyna mieć mokre sny o Harrym, to... myślę, że podczas ich małego "sam na sam" podczas korków z matmy, różne obrazy będą mu się pchały do głowy;> Pewnie nic się między nimi aż takiego nie zdarzy, ale może jakieś delikatne muśnięcia dłoni, albo zetknięcie się kolan pod stołem...?:D Czekam, czekam na to i nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo nie mogę się doczekać!:33
OdpowiedzUsuńW dodatku Lou już nic nie powstrzyma przed zbliżeniem się do Harry'ego, no ewentualnie Nathan ('wiek to tylko liczba' , 'iskra pomiędzy nimi zniknęła')... Trzymajcie mnie, żebym nie poleciała do oryginału xD
I jeszcze miałam coś powiedzieć... *myśli*
Aha, już wiem.
W momencie, kiedy Lou zapytał Harry'ego o to, co robi w sklepie byłam pewna, że Styles odpowie mu coś ironicznego, np. "Przyszedłem popatrzeć, a ty po co przychodzisz do sklepu?" albo coś w tym stylu xD Kiedyś byłam z koleżanką w sklepie i spotkało nas coś takiego, więc kiedy Harry odpowiedział, że po prostu tam pracuje, byłam nieźle zaskoczona;D
Tłumacz szybko czwóreczkę;*
+Boże, Lou, jeżeli po tym lubrykancie jeszcze nie załapałeś, co Harry próbuje ci przekazać, to... lepiej się zastanów ;D
Hahahahhahahahaha, końcówka mnie rozwaliła. Harry ma wyobraźnię, naprawdę ^^
OdpowiedzUsuńHmmm... Powiem ci, że jak na razie odwaliłas dobrą robotę z tłumaczeniem tych rozdziałów. Ja umiem angielski, ale za chiny czy nawet japonie nigdy nie przetłumaczyłabym tak dobrze jak robisz to ty, brawo!
A opowiadanie jest strasznie ciekawe i wciąga, wiesz? : 3
Co do twojego bloga o którym wspomniałaś w poprzedniej notce na pewno będę czytac : )
Masz nową, stałą czytelniczkę i wprost nie mogę doczekac się kolejnego rozdziału ^^
I ładny szablon, świetne kolory : 3
[direction-yaoi.blogspot.com , tina-kawaii.blogspot.com ] jak masz ochotę to zapraszam do mnie : **
I mam pytanie, mogłabyś mnie informowac?
na gg 13965080 , tt: @uszati czy blogu, nie wiem gdzie ci lepiej xD
xoxo Tina