D:
Hej, misie x
Jak widać mamy nową serię yaay. Trafiłam
na nią wczoraj wieczorem, lekko zarwałam nockę, żeby przeczytać, po czym
szybciutko naskrobałam wiadomość do autorki. Dziś dostałam odpowiedź, więc
równie szybciutko wszystko przygotowałam i oto powracam!
Naprawdę niełatwo było mi podzielić to na
części (póki co jest to najdłuższe opowiadanie, wcześniej było to
GDOYKABMTBBEFY, teraz mamy ponad dwa razy dłuższe YBLE) i przyznam, że są
naprawdę długie. Przepraszam, jeśli czasami części będą kończyły się w dziwnych
miejscach.
Biorąc pod uwagę długości nowych
rozdziałów, nie jestem pewna, czy będę wrzucać je tak często, jak wcześniej.
Wszystko zależy od tego, ile będę miała czasu.
W każdym razie… jestem niemal pewna, że
będziecie oczarowane tym ff równie bardzo jak ja. Jest naprawdę dobre :)
(Przepraszam też za błędy w tym
rozdziale, padam twarzą w podłogę i nie chce mi się tego sprawdzać.)
Tymczasem zapraszam was w końcu do
czytania (byłoby miło, gdybyście napisały krótko w komentarzu, że będziecie
czytać tę serię) i jeśli chcecie porozmawiać o czymkolwiek lub macie pytania,
zapraszam tutaj.
Część
1.
- Wyjdź za mnie.
Harry zmarszczył brwi i podniósł
spojrzenie ze swoich rąk na mężczyznę stojącego po drugiej stronie lady,
posyłającego mu zuchwały uśmieszek.
Był niższy niż Harry i w przyciemnionych
światłach klubu jego skóra świeciła ciemną opalenizną; odcienie niebieskiego,
czerwonego i zielonego przemykały po jego ramionach i twarzy. Był blondynem,
może brunetem – Harry nie był w stanie do końca stwierdzić. Jego otumanione i
półprzymknięte niebieskie oczy skupiały się na Harrym z uwielbieniem widocznym pod
zaszkloną warstwą.
Kolejna
pijana osoba, pomyślał
Harry i powstrzymał westchnienie. I do tego nie do końca jego typ.
- Efektywne – skomentował, spuszczając
wzrok i wracając do pracy. – Ale możliwe, że nieco zbyt proste.
Mężczyzna zaśmiał się i ułożył szklankę
na ladzie. – Jak masz na imię?
Harry zignorował to, udając, że nie
słyszy pytania przez głośną muzykę i odwrócił się, by ułożyć na półce szklanki,
które właśnie umył.
To nie był pierwszy raz, kiedy ktoś
podszedł do niego podczas zmiany. Wiedział, jak radzić sobie z taką sytuacją.
Jednak Harry nadal nie do końca rozumiał, dlaczego w ogóle ktoś miałby do niego podchodzić.
Nie był jednym z tych wyglądających
wytwornie i dumnie barmanów w biało-czarnych strojach. Nie, żeby tego chciał –
te stroje wyglądały raczej niewygodnie i Harry nie miał nic przeciwko swojej
luźnej, pomarańczowej koszulce, czarnym spodniom i czarnemu fartuchowi
przewiązanemu wokół bioder. Przepychanie się przez tłum, zbieranie szklanek i
pustych butelek po piwie, mycie naczyń i utrzymywanie baru w czystości były
jego prostą rutyną oraz pracą, w której pozostawał sam przez większość czasu.
Większość czasu.
Harry pomyślał, że to trochę dziwne,
odwracając się i widząc nieznajomego nadal stojącego w tym samym miejscu. Od
kiedy zaczął pracować w tym klubie, podchodzili do niego tylko mężczyźni. Na
porządku dziennym nigdy wcześniej nie podrywał go chłopak, zawsze dziewczyny.
Ale tutaj dziewczyny nawet nie zwracały na niego uwagi.
- Mogę prosić o dolewkę? – spytał
mężczyzna i popchnął szklankę w kierunku Harry’ego.
- Przykro mi, stary. Nie mogę tego
zrobić. Spytaj barmana.
- Ale chcę dolewkę od ciebie.
- Nie zawsze dostajemy to, czego chcemy,
prawda? – Harry grzecznie się uśmiechnął i chwycił tacę, by zniknąć w tłumie i
zebrać szklanki ze stołów. Czuł się nieco zdenerwowany, kiedy zobaczył
mężczyznę nadal stojącego przy ladzie, kiedy wrócił; jego szklanka została
napełniona i chłopak lekko się chwiał.
Harry odłożył tacę i opróżnił ją, ułożył
szklanki w zlewie i zaczął po kolei je myć.
- Gdybyś był Pokemonem, którym byś był?
Harry musiał powstrzymać uśmiech.
Podniósł wzrok na mężczyznę, który obserwował go w ciszy przez ostatnie minuty.
– Co?
- Gdybyś był Pokemonem – powtórzył –
którym byś był?
- Co to za pytanie?
- Próbuję cię poznać.
- Pytając mnie, jakim byłbym pokemonem?
- Miałem do wyboru to i superbohatera.
Tym razem Harry się zaśmiał.
- Moim zdaniem przypominasz Pikachu. –
Mężczyzna pochylił się bliżej, jego niebieskie oczy były zaszklone, ale
skupione na twarzy Harry’ego. – Mogę nazywać cię tak albo możesz mi wyjawić
swoje imię.
To był prawdopodobnie najgorszy tekst na
podryw, jaki Harry kiedykolwiek słyszał. Musiał jednak przyznać, że było to
również nieco kreatywne. Zdecydowanie był to tekst, którego łatwo nie zapomni.
- Liam – usłyszał, jak odpowiada. – Mam
na imię Liam.
Chłopak uśmiechnął się i napił swojego
drinka. – Jestem Louis – powiedział. – Louis Tomlinson.
Harry grzecznie się uśmiechnął. Wiedział,
że podawanie fałszywego imienia było głupim kłamstwem (a Liam prawdopodobnie
dałby mu dwugodzinny wykład, gdyby dowiedział się, że Harry podał jego imię
kompletnie obcemu człowiekowi), ale wiedział również, że wpadnie w kłopoty,
jeśli użyje swojego prawdziwego imienia. Już kiedyś się to stało, kiedy wyjawił
jakiemuś obcemu, pijanemu kolesiowi swoje imię. Chłopak przychodził dniami,
pytając o Harry’ego, czekając na koniec jego zmiany i chodząc za nim do domu.
Harry nie chciał, by coś takiego ponownie
miało miejsce. A ten chłopak naprawdę wydawał się wystarczająco pijany, by
zapomnieć o tym, kiedy obudzi się jutrzejszego ranka. Wspomnienie Harry’ego
zniknie.
- Okej, Louis – powiedział Harry. – Miło
się z tobą rozmawiało, ale nie wolno mi rozmawiać z klientami. Powinienem
pracować.
- Więc co ty na to, żebyśmy porozmawiali
kiedy indziej – zasugerował Louis – kiedy nie będziesz pracował? – Sięgnął po
jedną z serwetek i poprosił barmana o długopis, po czym coś napisał.
Harry obserwował go, wkładając puste
butelki do skrzynek i unosząc brew.
- Wiem, że to wydaje się nieco szalone –
przyznał Louis i przesunął serwetkę po ladzie – ale to mój numer. Zadzwonisz?
- Może* – dodał ot tak Harry.
Louis potrzebował chwili, ale w końcu
uśmiechnął się i wskazał palcem Harry’ego. – Chłopak w moim guście.
Harry odpowiedział na to zmordowanym
uśmiechem i obserwował, jak Louis odchodzi, po czym chwycił serwetkę i wyrzucił
ją, nawet na nią nie zerkając.
-
Louis obudził się z policzkiem
przyciśniętym do zimnej ściany, stopą wbijającą się w jego plecy i ogromnym
kacem. Jęknął i obrócił się, zarzucając ramię na twarz, kiedy światło słoneczne
dosięgło jego oczu.
- Niall? – spytał zachrypniętym głosem.
Jego przyjaciel nie zareagował. Leżał
twarzą skierowaną w drugą stronę łóżka, schowaną w poduszkę i odwróconą od
Louisa. Louis widział tylko blond czuprynę.
Lekko szturchnął stopą ramię Nialla. –
Stary, wstawaj.
Niall jęknął i przesunął się do krańca
łóżka, które dzielili.
- Nie pamiętam, jak się tu dostałem –
powiedział Louis i otworzył oko, zerkając na pokój. Nadal miał na sobie
ubrania, czuł zapach papierosów i potu oraz smak alkoholu na języku. Wolał
raczej nie myśleć o tym, jaki jeszcze smak czuł w ustach. – Jak się tu
dostałem?
- Taksówką. Ze mną – odpowiedział Niall i
jego głos nie brzmiał na tak skacowany jak od Louisa. – Daj mi spać.
Louis posłał mu oburzone spojrzenie, ale
nic już nie powiedział. Wspiął się nad nogami Nialla i wyszedł z łóżka, by
dostać się do małej łazienki. By tam dotrzeć potrzebował trzech kroków i po raz
pierwszy był za to wdzięczny. Jego kolana wydawały się chybotliwe i kręciło mu
się w głowie, przez co nie potrafił utrzymać równowagi.
Mieszkanie Nialla było zdecydowanie zbyt
małe dla dwóch osób. Dla dwóch osób i wszystkich rzeczy Louisa. Wcale nie było
ich tak dużo. Ale z mieszkaniem Nialla już wypełnionym jego własnymi rzeczami
ledwie wystarczało miejsca na zakwaterowanie całego życia innej osoby.
A tak się składało, że życie Louisa było
pełniejsze od życia Nialla.
Kątem oka zauważył swoje odbicie w
lustrze i miał nadzieję, że jego włosy były tak poczochrane od snu. Nie chciał
myśleć o byciu widzianym publicznie z włosami wyglądającymi, jakby coś
brzydkiego zwymiotowało na nie coś jeszcze brzydszego. Unikając widoku, Louis
pochylił głowę i ochlapał wodą twarz, po czym otworzył szafkę i wyjął leki
przeciwbólowe. Popił je szklanką wody i wpatrywał się w swoje odbicie,
marszcząc czoło na ciemny ślad poniżej szczęki.
Kiedy zrobiono mu malinkę? I co
ważniejsze – kto mu ją zrobił?
Przechylając głowę w bok, przesunął
palcem po śladzie i usiłował przypomnieć sobie cokolwiek z poprzedniej nocy. Jego
ostatnie wspomnienie było z parkietu w klubie Suicide Note, do którego zazwyczaj zabierał go Niall, kiedy
wspólnie wychodzili. Było to głośne, podejrzane miejsce z tanimi drinkami i
barmanami w nieprzyzwoitych strojach…
Oczy Louisa rozszerzyły się, a jego usta
otworzyły.
Liam, ten chłopak, którego podrywał, ten
pracujący za ladą. Ubrany w brzydki pomarańczowy z kręconymi włosami i
szczupłym, wysokim ciałem. To on był ostatnim, co pamiętał Louis.
- Niall! – krzyknął z łazienki i wbiegł z
powrotem do sypialni. Przez ten nagły ruch poczuł ostry ból w głowie, ale
zignorował go jak tylko był w stanie. Leki powinny szybko zadziałać.
- Niall – powtórzył i pochylił się, by
potrząsnąć ramieniem przyjaciela. – Wstawaj.
- Pieprz się – odpowiedział Niall w
poduszkę.
- Całowałem się wczoraj z chłopakiem?
Niall otworzył oko, by spojrzeć na
Louisa. – Nie martw się, stary. Nie uprawiałeś seksu bez zabezpieczenia z
nieznajomymi. Wziąłem cię do domu, zanim zdążyłeś – wymamrotał. – Żadnych obaw
o potencjalną ciążę.
Louis przewrócił oczami i chwycił
telefon, sprawdzając kontakty. – Naprawdę, Niall. Poznałem wczoraj idealnego
chłopaka i jeśli wziąć pod uwagę malinkę na mojej szyi, zdołałem przekonać go,
że jesteśmy dla siebie stworzeni.
Niall obrócił się na plecy i jęknął. – Może
raczej przekonać ją?
- Co?
- Ją – powtórzył Niall. – Ta malinka jest
od dziewczyny.
Louis spojrzał na niego z szeroko
otwartymi ustami.
- Masz poziom tolerancji alkoholowej,
pamięć i wygląd ryby, Louis – powiedział Niall. – Całowałeś się z jakąś dziewczyną,
kiedy wyprowadzałem cię z Sunday’s.
- Z Sunday’s?
Byliśmy w Suicide Note. – Louis
przewijał przez swoje kontakty, ale nie mógł znaleźć nowego numeru. Cóż, miało
to też pozytywną stronę, nie miał również nowego numeru żadnej dziewczyny.
- Tam byliśmy najpierw. – Niall wzruszył
ramionami. – Potem się przenieśliśmy i na chwilę cię zgubiłem. Kiedy cię
znalazłem, całowałeś się z dziewczyną, więc pomyślałem, że najlepiej będzie
zabrać cię do domu.
- Musiałem być nieźle pijany, żeby
całować się z dziewczyną. – Louis dotknął swojej skroni i skrzywił twarz z
obrzydzeniem.
- Na twoją obronę mam to, że właściwie,
to się z nią nie całowałeś. Wisiała ci na szyi, a ty byłeś zbyt pijany, żeby
się w ogóle ruszyć.
Louis jęknął i schował twarz w dłoniach.
- Okej – powiedział Niall. – Mogę teraz
już iść spać?
- Poznałem idealnego chłopaka i nawet nie
mam jego numeru, Niall. – Louis wydał z siebie zduszone kwilenie.
- Słyszałem to już wcześniej. – Niall
jęknął i odwrócił się od Louisa. Chwycił pościel i zwinął się pod nią.
- On miał kręcone włosy. I dołeczki, i
ręce dwa razy większe od moich – kontynuował Louis i ułożył dłonie na skraju
łóżka.
- Twoje ręce są maleńkie, Lou.
- I – dodał Louis, ignorując komentarz
Nialla – miał na sobie pomarańczowy i wyglądał w nim seksownie. Wiesz,
pomarańczowy to brzydki kolor. Nikt nie wygląda dobrze w pomarańczowym, Niall.
Żadnej z osób, które znam, nie pasuje pomarańczowy, ale on nosił go z
wdziękiem.
- Czy ty nadal jesteś pijany? – Głos
Nialla był stłumiony przez pościel, ale Louis nadal słyszał go wystarczająco
wyraźnie.
- Pieprz się.
Niall pokazał mu środkowy palec ponad
ramieniem. – Chętnie bym to zrobił, ale straciłem prywatność, kiedy się
wprowadziłeś.
- To tylko trzy miesiące – wymamrotał
Louis. On również nie był zadowolony z tego rozwiązania.
Został wyrzucony ze swojego małego,
kochanego mieszkania kilka tygodni temu. Biorąc pod uwagę, że został wyrzucony
przez jakąś wstrętną pleśń, która rozprzestrzeniła się po budynku, naprawdę nie
miał powodu, żeby nazywać je kochanym,
ale było to jego mieszkanie przez niemal trzy lata. Louis pokochał tamto
miejsce. I oczywiście nie mógł znaleźć nowego w okolicy. Zajęło mu kilka dni,
żeby w ogóle znaleźć jakieś, na które było go stać i kiedy znalazł idealne
mieszkanie, powiedziano mu, że może wprowadzić się dopiero za trzy miesiące.
Ale Louis naprawdę chciał tego
mieszkania. Miało dwa pokoje, dwa, i
mały balkon, i było go na nie stać. Dla studenta, który właśnie zaczął naukę,
było idealne.
Jednak, jako że musiał czekać, aż
aktualny lokator się wyprowadzi, potrzebował miejsca, w którym mógłby zostać. A
z kim zostać, jeśli nie z najlepszym przyjacielem?
- Przypomniało mi się – powiedział Niall
i odwrócił się do Louisa – że spotkałem wczoraj Andy’ego i powiedział, że zna
kogoś, kto ma pokój do wynajęcia, w którym mógłbyś zostać na te trzy miesiące.
Louis nawet nie kłopotał się pytaniem,
kim jest Andy. Niall znał przeróżnych ludzi z przeróżnych miejsc. – Wyrzucasz
mnie? – Louis westchnął zbulwersowany.
- Tak szybko jak to możliwe. – Z tym
odwrócił się ponownie i zakrył kołdrą głowę.
Louis pozwolił mu wrócić do spania i
zdecydował, że weźmie prysznic. I dlatego, że jest miłą osobą, zdecydował, że
kupi im potem śniadanie.
-
Harry lekko uniósł głowę, gdy Liam
wśliznął się na miejsce obok niego i ułożył kubek z kawą przed jego twarzą.
Niech bóg błogosławi Liama.
Harry przywitał przyjaciela krótkim
machnięciem ręki i wesołym burknięciem, zanim opuścił głowę z powrotem na stół
i luźno owinął rękę wokół kubka.
- Długa noc? – spytał Liam.
Harry wzruszył ramionami. – Skończyłem o
siódmej.
- To samobójstwo, Harry – zganił go Liam
z zaniepokojonym spojrzeniem. – Powinieneś rzucić tę pracę.
- Dobrze płacą.
Liam napił się z własnego kubka i zdjął
czapkę. Harry nadal nie przyzwyczaił się do jego krótkich włosów. Zaledwie
kilka tygodni temu nadal były one dłuższe od jego, kręcone i poczochrane. Dość
podobne do tych od Harry’ego.
Po dość nieprzyjemnej kłótni z Zaynem
zniknęły. Jednak całkowicie na próżno, bo Liam i Zayn pogodzili się po kilku
dniach i teraz Zayn nie przestawał jęczeć o tym, jak tęskni za przebieganiem
palcami przez włosy Liama.
Czasami bez ostrzeżenia przesuwał ręką
przez włosy Harry’ego i to naprawdę było przerażające.
- Są też dobrze płatne prace w dzień.
Harry wiedział o tym. Nie chciał po
prostu kłopotać się szukaniem innej pracy; pisanie podań i spotkania zajęłyby
mu zbyt wiele czasu. Dopiero zaczął studia i naprawdę nie miał czasu. Nigdy nie
sądził, że nauka będzie aż tak czasochłonna.
- Wiesz – kontynuował Liam – na pierwszym
roku powinieneś skoncentrować się na nauce. Nie dasz rady, kiedy zaczną się
egzaminy.
- Tak, wiem, poszukam czegoś innego. –
Harry przewrócił oczami, ale wiedział, że Liam jedynie się martwi. Liam zawsze
się o wszystko martwił. Ale musiał przyznać, że Liam prawdopodobnie wiedział
najlepiej. Pracował w tym samym miejscu przez dłużej niż rok. Zaczął pracować w
klubie po pierwszym roku studiów i niedawno zmienił pracę. Wiedział, o czym
mówi.
Dlatego Harry wiedział, że nie wygra
dyskusji. A Liama dało się rozproszyć tylko jednym. – Co u Zayna?
Liam złagodniał, a jego uśmiech był
ciepły. – Nadal leży w łóżku. Widziałeś, żeby kiedykolwiek wstał przed
dziesiątą?
Harry uśmiechnął się o pokręcił głową. –
Spotyka się z nami na lunch?
- Przyjdzie – powiedział Liam, po czym
odwrócił się całym ciałem do Harry’ego. – Wiesz, co do tej pracy…
- Myślałem, że już to omówiliśmy? –
przerwał Harry.
Liam przewrócił oczyma. – Andy wczoraj
zadzwonił. Nadal chcesz wynająć ten wolny pokój w swoim mieszkaniu?
Harry uniósł głowę z nad stołu i kiwnął głową.
– Zna kogoś?
- Cóż, on i Niall spotkali się kilka dni
temu i Niall powiedział, że ma przyjaciela, który szuka miejsca na około trzy
miesiące.
- Niall?
- Spotkałem się z nim kilka razy, nie
znam go za dobrze – przyznał Liam. – Ale wydaje się być dobrym kolesiem. Jest
zabawny.
Harry wzruszył ramionami. – Na trzy
miesiące?
- Tak i pomyślałem, że miałbyś dzięki
temu wymówkę, żeby brać mniej zmian i szukać innej pracy? Miałbyś większy
dochód z czynszu przez te trzy miesiące.
Harry przesunął palcami przez włosy i
wzruszył ramionami, wydymając usta. – Brzmi dobrze, racja.
- Okej. – Liam rozpromienił się. –
Zadzwonię do Andy’ego i spytam o numer Nialla.
Harry krótko kiwnął głową. – Dobrze. W
porządku.
- Okej, zobaczymy się później. – Liam
wstał i poczochrał włosy Harry’ego, zanim odszedł na zajęcia.
Harry jedynie upuścił głowę z powrotem na
stół, życząc sobie, żeby to się szybko skończyło. Chciał swojego łóżka. Swojego
ciepłego, miękkiego łóżka, w którym zostałby do późnego popołudnia. Nie musiał
dziś pracować, więc mógłby leniwie spędzić noc, prawdopodobnie zrobić zadanie
domowe i dokończyć jakąś książkę, po czym oglądać film i zasnąć przed jego zakończeniem.
Harry zastanawiał się, kiedy dokładnie
takie wyobrażenie okazało się być idealnym opisem piątkowej nocy w jego młodym
życiu.
*Chodzi tutaj o nawiązanie do piosenki
Carly Rae Jepsen – Call Me Maybe. Może
jest jednocześnie dokończeniem wypowiedzi Louisa, ale również odpowiedzią
Harry’ego.
och! genialny początek! *_*
OdpowiedzUsuńna pewno będę czytać to serię! :)
@JLS_GotMyLove
czytałam wszystko, co przetłumaczyłaś, więc to z pewnością też będę czytać :D a pierwszy rozdział bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńjuż mi się podoba ;) i cieszę się, że będzie długie, bo będę miała co czytać po maturze ;)
OdpowiedzUsuńjejku! czemu Larry!? no czemu!? Ale opowiadanie zapowiada się świetne !
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeej, jakie cudne *__*
OdpowiedzUsuńNo i OMG, TO JEST LARRY! <3 aww, cos mi odwala, i nawet sie nie rozpisze, bo znowu czytalam rozdzial an telefonie i teraz probuje cos wystukac na tej durnej klawiaturze... choc jakbym miala pisac po ekranie, too Boz...
Ale o czym ja wgl gadam? XD
Jeeeej, Harry wynajmuje mieszkanie dla Lou *,* jak slodko :D awww!
I wgl, to cudne, i ciesze sie, ze znalazlas cos ciekawego ^^
@1DWixx
Już nie mogę się doczekać kolejnych. Zapowiada się fenomenalnie ;]
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało Ci się znaleźć nowy tekst! Już mnie nim oczarowałaś. Siłą powstrzymuję się, by nie zajrzeć do oryginału, ale spokojnie, nie zrobię tego, bo wolę Twoje tłumaczenia, niż mój kaleczony angielski. Pierwsze zdanie wbiło mnie w podłogę. XD A potem wszystko zaczęło się spokojnie wyjaśniać. ;) Szkoda, że będziesz rzadziej dodawała rozdziały, ale rozumiem. Rozdziały faktycznie nie są krótkie, a cztery w oryginale były cholernie długie. Życzę Ci ogromnej weny do tłumaczenia i dziękuję za Larry'ego!
OdpowiedzUsuńk.
ggkjashkjsdhkjsafkaj tego się nie da nie czytać! <3
OdpowiedzUsuńFajnie się zapowiada. W sumie mozna sie troche domyslec jak to cale opowiadanie sie potoczy, ale i tak jestem ciekawa. Zycze powodzenia, bo ten rozdzial na serio wydaje sie byc dlugi xd No to do zobaczenia <3
OdpowiedzUsuńDshjcfktsjuvgz!Larry :)))
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnię. Na pewno bede czytac:)
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa!!!!!! Kocham to <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńFajshalsjal NOWY LARRY! *U*
OdpowiedzUsuńJeeeeej, zaczyna sie genialnie! ^v^
Dziekuje za zarwanie nocki, zeby poszukac, przeczytac i napisac do autorki. I jeszcze za tlumaczenie. c:
Loueh bedzie mieszkal z Hazza! *w*
Dahshalahaka nie masz pojecia jak sie jaram! :D
Dziekuje jeszcze raz, zycze cierpliwosci do tlumaczenia. :)
xxxxx.
@LouLightMyWorld
Oczywiście, że będę czytać, bo czytałam wszystkie. Bez względu na to czy to Larry, czy Narry, czy może Lilo.
OdpowiedzUsuńhjdhsjdjcjxnmjeuxe, oni będą mieszkać razem! I jeszcze ten głupi Harry który przedstawił się jako Liam. Idiota ♥
Czekam cierpliwie na kolejny. ;)
o matko kochana, to opowiadanie jest cudowne!!!! nie mogę doczekać się kolejnej części!!!! :)))
OdpowiedzUsuńWow, Wow, Wow ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNiesamowity FF, zaczyna się tak że ja nie mogę, jest po prostu idealny i do tego O Larrym :D
Już nie mogę doczekać się następnego :)
To będzie zajebiste :)
@TeleDul
Nienawidzę Cię, Dejv. Nienawidzęnienawidzęnienawidzę!
OdpowiedzUsuńDlaczego musiałaś znaleźć coś takiego, wrzucić kawałek na swojego bloga i rozpalić tym samym moją niezdrową ciekawość, która kazała mi natychmiast dokończyć to po angielsku?? A to ma, kurde, ponad 50k słów! Czytałam to opowiadanie od 8 rano (no naprawdę, mam wakacje, a o 8 wstaję, żeby czytać ff, co za życie) do teraz i cały dzień nie robiłam nic innego -_- Nawet nie siadłam do książek, które muszę do jutra skończyć i pewnie już nie siądę. Serdeczne dzięki. Shame on you!
+ Oczywiście nie nienawidzę Cię, Ty mój niedźwiadku pluszowy, ale jak tak dalej pójdzie, to umrę przez Twojego bloga.
Bardzo mi się spodobała pierwsza część, wszystko co wybierasz jest przyjemne i ciekawe :) x
OdpowiedzUsuńTU SĄ TEŻ CZYTELNICY ! :D
OdpowiedzUsuńNie tylko czytelniczki xD
Super, super, już mi się podoba <3
Jeej, nawet nie wiesz jak się cieszę, z powodu nowej serii! ;3
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo, bardzo dobrze.
Autorka miała świetny pomysł z tym, żeby połączyć sytuację z klubu jeszcze ze wspólnym mieszkaniem(o ile oczywiście zamieszkają razem - ale domyślam się, że tak się zapewne stanie) ;)
Będę czytac, Dejw! :D
OdpowiedzUsuńBoże, mordka mi się cieszy, bo tak baardzo lubię twoje tłumaczenia, nie ważne jakie by one nie były ( a jeszcze jak to Larry, aw. )Nowa seria jest urocza, a tekst Louisa na pewno kiedyś wykorzystam, hihi.
Jedno mieszkanie, a w nim Larry? Każdy chce podejrzewa, co może się wydarzyc!, i nie żeby było to coś złego, nie nie. A to, że opowiadanie jest długie, wydłuża banana na mojej twarzy!
Życzę Ci jak najwięcej sił kochanie, abyś jak najczęściej wstawiała tłumaczenia, oraz abyś miała jak najwięcej czasu dla siebie. Dużo czasu, w końcu nasze życie osobiste jest najważniejszy, nie?:) Xx
A nowy Larry ajhauishqwyshdaudwygwq67 *_________________________________* I Lou będzize mieszkać z Harrym awgfhjrjdjjd *________*
OdpowiedzUsuń@DemiFan60
Wiedziałam, że wynajdziesz coś równie genialnego, jak to, co serwowałaś nam do tej pory :) Zapowiada się genialnie i pewnie nie wytrzymam, by nie przeczytać oryginału, ale i tak w twoim tłumaczeniu będzie wydawało się ciekawsze. naprawdę nie wiem jak ty to robisz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego...
@KateStylees
Zapowiada się suuuuper seria i już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów <3 Larry <3 ale jest też i Ziam na którym nie przepadam (Ziall forever <3) ale nie zniechęca mnie to ^^ Życze Tobie powodzenia w tłumaczeniu i w ogóle <3
OdpowiedzUsuńOj będę czytać bo widzę, że będzie genialny ^^
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się, że długo ci zejdzie. Sama próbowałam raz coś przetłumaczyć, więc wiem ile to zajmuje. Podziwiam cię, że tak szybko tłumaczysz i życzę dobrej passy. :)
P.S.
Jak kochają to poczekają. :P
Zdecydowanie będę czytać to opowiadanie <3 jak narazie zapowiada się ciekawie i nawet dobrze, że jest długie, bo już od samego początku zaczęła mnie wciągać ta historia *.*
OdpowiedzUsuńboooskie *.* jak zawsze z reszta . trzymam kciuki, na pewno dasz rade z tłumaczniem. i mam do ciebie pytanie, prosbe...
OdpowiedzUsuńbo ta dziewczyna, ktora tlumaczyla Six Feet Under the Walls to chyba zawiesiła, bo ostatni wpis pochodzi z lutego, więc może zastanowialbys sie, aby to kiedys przetlumaczyc... ty tak fajnie wszystko tlumaczysz. baardzo prosze :]
omnomnomnom Larry *__*
OdpowiedzUsuńprzez caly rozdzial sie usmiechalam, serio, poprawil mi dzis humor. i omnomnnom to Larry *o* juz sobie wyobrazam mine Hazzy jak spotyka sie z Lou *o* ahhahaha czuje, ze to bedzie boskie.
OdpowiedzUsuńsooo, czekam na nastepny,
@iamLajka
świetne to jest <3 nie mogę się doczekać dalszych części :D Uwielbiam Cię za te tłumaczenia <3
OdpowiedzUsuńSooo… Hej! Jakiś czas temu mówiłam Ci, iż przeczytałam wszystkie Twoje tłumaczenia opowiadań, shotów, a także Twoją własną twórczość. Wspominałam także, że nie komentowałam, bo – no cóż, znalazłam tego bloga, gdy większość tłumaczeń była już zakończona, a nie chciałam „wparowywać” tak bez uprzedzenia. Poza tym czułabym przeogromną potrzebę napisania wszystkiego, co sądzę o poprzednich rozdziałach, a to zajęłoby mi naprawdę sporo czasu i zdecydowanie nie zmieściłoby się w jednym komentarzu. Teraz jednak, szczęśliwie, trafiłam na początek nowej serii i już mi się mordka cieszy. Zanim jednak przejdę do części pierwszej YBLE, pozwolisz, że choć wspomnę o poprzednich tłumaczeniach?
OdpowiedzUsuńWięc tak – Sunny Side Up było świetne, naprawdę! Bardzo podobała mi się historia. Uwielbiam Johnnie Walker Blueberries, choć nie przepadam za Lilo. Cyberspace i Art Class to jedne z moich ulubionych historii (pomimo, iż jestem LarryShipper), i w ogóle zastanawiam się, po co Ci to piszę, skoro już raz zostawiłam Ci podobny komentarz pod, jeśli się nie mylę, ostatnim rozdziałem Sunny Side Up.
Więc, ekhem, może będzie lepiej, jeśli przejdę do YBLE?
Może zacznę od tego, że wielbię autorkę za „Marry me” i „Simple but effective”. I och, „nie jego typ”? Styles, do cholery, gdzie Ty masz oczy? I naprawdę kocham pijanego Tomlinsona – te jego pytania są naprawdę rozbrajające.
Jednak moment przedstawiania się był dla mnie trochę niejasny i musiałam kilka razy to przeczytać, by się połapać. Najpierw mamy Harry’ego, a po zadawanych pytaniach domyśliłam się, że drugą osobą jest Tommo. I nagle widzę „- Liam – usłyszał, jak odpowiada. – Mam na imię Liam.” – najbardziej zbiło mnie z tropu to „usłyszał, jak odpowiada”, w każdym razie w końcu zorientowałam się co się dzieje i, och, Harry, idiota z ciebie.
„Here’s my number so call me…” „Maybe” – yeah, to było fajnie. I jej, naprawdę się cieszę (zła wanilia), że Harry wyrzucił tę serwetkę. To urozmaici akcję.
Och, Lou. Przykro mi, że twój „idealny facet”, którego „przekonałeś, że jesteście dla siebie stworzeni” okazał się dziewczyną. Naprawdę. Ale kocham Nialla, no ubóstwiam go i czczę. Świetnie zarysowana postać, jestem ciekawa, co pokaże dalej.
I, yeah, wiedziałam, że to się nie skończy tak, iż Lou znowu przyjdzie do baru Harry’ego. I kiedy tylko padło hasło o przeprowadzce – wiedziałam, że to będzie Hazza. Cudownie! Podekscytowałam się. Och, Ziam pobocznie? Ciekawie. Choć osobiście preferuję Zialla.
Ogólnie naprawdę czytało się dobrze. Wspominałaś o błędach, ja żadnego nie wyłapałam. Może dlatego, że byłam zbyt skupiona na treści, w każdym razie… Świetne. Naprawdę świetne tłumaczenie.
Naprawdę Cię podziwiam; trudno teraz znaleźć dobre opowiadania. Ja osobiście podjęłam się tłumaczenia jednej historii (autorka wciąż pisze) i powiem Ci, że nie spodziewałam się, że to będzie aż tak… Hm, może nie trudne. Jeśli zna się język, nie jest to aż tak trudne, ale momentami naprawdę nie wiem, jak przekazać coś czytelnikowi. W każdym razie to dla mnie wspaniała przygoda, ale tym bardziej Cię podziwiam. I dziękuję, bo jestem pewna, że sama nie znalazłabym tych wspaniałych historii.
Okej, kończę. Mam ochotę obejrzeć od nowa Glee. Dziwna ja.
Pozdrawiam!
wanilia.
@wanilia03 ; wanilia-story.blogspot.com
Przyznam Ci się szczerze, że nie jestem Larry Shipper, ale uwielbiam serie z Larrym. Wiem, ze to dopiero pierwsza część, ale wydaje mi się, że znajdzie się w czołówce ulubionych historii z tego bloga (zaraz po Sunny Side Up i LWMGBF) Chyba wypadałoby podziękować, więc... Dziękuję za tłumaczenie Xx
OdpowiedzUsuń[SPAM]
Ruszyłam właśnie z opowiadaniem o Ziallu. Dopiero zaczynam stawać pierwsze kroczki w świecie FF, ale staram się jak mogę i przydałaby mi się opinia kogoś bardziej "wtajemniczonego" Zapraszam Xx - http://just-you-and-the-clock.blogspot.com/
bardzo mi się tutaj u Ciebie podoba ! :)
OdpowiedzUsuń