D:
Cześć, misie x
Nie wiem, co mam tu napisać, więc nie
napiszę nic.
Co w sumie już spieprzyłam, jakby nie
patrzeć, bo przecież piszę tu coś cały czas.
Nieważne.
Piszcie do mnie tutaj, jestem samotnym
człowiekiem i szukam przyjaciół (nie, serio, haha). I pytania też proszę
zadawać na asku, nie chcę zaśmiecać sobie komentarzy :)
Część
2.
- Nialler, zgadnij, co się stało – mówi
Louis, wchodząc do salonu w ich mieszkaniu i zdejmując szalik. – Chyba poznałem
dziś swoją bratnią duszę.
- Yep – mówi Niall, nie kłopocząc się, by
oderwać wzrok od telewizora. W tej sytuacji nie jest prawidłową odpowiedzią, przez
co Louis zabiera pilota z jego dłoni i wyłącza telewizor, co wywołuje – Hej,
czemu to zrobiłeś? – od jego współlokatora.
- Bo są ważniejsze sprawy, na których
powinieneś się skupiać bardziej niż na powtórce Judge Judy, którą oglądałeś
przynajmniej tuzin razy – mówi mu Louis – na przykład spytanie mnie o tę
bratnią duszę, którą znalazłem.
- W porządku, niech będzie – mówi Niall,
wzdychając i siadając, kiedy Louis wskakuje obok niego na kanapę. – Kto to tym
razem?
Louis przez chwilę nad tym rozmyśla i
dochodzi do wniosku, że nie wie, jak ma odpowiedzieć.
- Cóż, nie wiem – mówi, a Niall przewraca
oczami, co nie jest zbyt miłe, biorąc pod uwagę powagę sytuacji.
- Więc go wymyśliłeś – mówi Niall –
wyobraziłeś sobie jakiegoś ładnego dzieciaka, a teraz próbujesz mnie wrobić w
kupienie tej historii. – W odpowiedzi Louis uderza Nialla w ramię. – Oddaj mi
pilota.
- Nie – odpowiada Louis, trzymając pilota
poza zasięgiem Nialla. – Nie, dopóki nie wysłuchasz mojej historii o
niewymyślonej bratniej duszy.
- Dobrze – burczy Niall. – Słucham,
Tommo.
- W porządku – mówi Louis. – Cóż, zacznijmy
od tego, że ma najseksowniejszy głos, jaki kiedykolwiek słyszałem, i jest
bogatym dobroczyńcą.
- W końcu znalazłeś sobie sponsora. –
Niall z powagą kiwa głową. – Zawsze wiedziałem, że nadejdzie ten dzień. Niech
zgadnę, jest jednym z tych posiadaczy biletów sezonowych i jest tak stary, że
muszą wozić go na wózku inwalidzkim do obszaru dla niepełnosprawnych?
- Bardzo zabawne. – Louis robi nadąsaną
minę. – Ten koleś od wózka to ten, który był zły przez przesłonięty widok, nie
moja bratnia dusza, ogarniaj.
- Och, racja – mówi Niall – wybacz mi,
sir, że nie nadążam za przebiegiem całej twojej zmiany, kiedy mam swoją. –
Louis go za to uderza. – Więc jak ma na imię ten chłopak?
- Tego również nie wiem – mówi Louis, a
Niall posyła mu spojrzenie, mówiące, że nie może uwierzyć, że tego słucha. – Ale
wiem, że ma przyjaciół gejów, więc nie miałby nic przeciwko, gdybym chciał
dostać się do jego spodni w razie okazji, co zamierzam zrobić, jeśli będzie to
możliwe.
- Stary – mówi Niall – posiadanie przyjaciół
gejów nie sprawia, że sam jesteś gejem, idioto. – Wskazuje na swoją klatkę
piersiową. – Widzisz? Dowód rzeczowy A.
- Sprawia, że jesteś otwarty na myśl o
dobrym obciągnięciu – żartuje Louis – a ty jesteś zwyczajnie zbyt przytłoczony,
by zdać sobie sprawę z okazałej, metroseksualnej divy, która w tobie siedzi,
Nialler.
- Nie wiem co to w ogóle jest – mówi Niall,
za co Louis ponownie go uderza. – Więc nie znasz imienia tego chłopaka i nie
wiesz o nim nic, poza faktem, że ma przyjaciół gejów, dla których, wnioskuję,
chce kupić bilety, i prawdopodobnie nigdy więcej nie będziesz miał szansy z nim
porozmawiać, dobrze rozumiem?
Louis marszczy brwi. – Cóż, kiedy mówisz
to w ten sposób, ta perspektywa jest mniej wesoła niż wcześniej.
- To dlatego, że to prawda, kretynie – mówi
Niall, ale Louis nie pozwala, by jego nieuprzejmość zniechęciła go do misji
dostania się do spodni tego chłopaka. – Teraz oddaj mi pilota, klienci
krzyczeli na mnie cały dzień o premierę nowego Call of Duty i chcę pooglądać
jakieś kiczowate, przereklamowane programy, żeby to sobie wynagrodzić, okej?
Louis fuka i rzuca pilotem prosto w jego
głowę, bo nie widzi żadnego powodu, dla którego znosi Nialla mieszkającego w
jego domu.
-
Następnego ranka główny telefon dzwoni o
dziewiątej trzynaście.
- Dzień dobry, Centrum Sztuk Scenicznych
Cowella – mówi z ustami pełnymi karmelowego macchiato – gdzie przychylamy ci
nieba, w czym mogę pomóc?
- Louis? – mówi głos, a Louis niemal
wypluwa pianę i syrop karmelowy.
- Nie mogłeś powstrzymać się od
usłyszenia ponownie mojego głosu, prawda, tajemniczy dzwoniący? – żartuje Louis,
co prawdopodobnie jest niewłaściwe, ale nie obchodzi go to. – Namyśliłeś się
nad tymi biletami na Phantom?
- Nie – mówi głos, a ciekawość, którego
pytania tyczy się ta odpowiedź, już grozi doprowadzaniem Louisa do obłędu przez
cały dzień. – Znaczy… byłem ciekawy, wspomniałeś o następnym sezonie, a ja
mógłbym kupić im teraz bilety na jakieś późniejsze przedstawienie i dać im je
już w listopadzie, prawda? Myślisz, że to dobry pomysł?
- Nie widzę powodu, przez który miałoby
tak nie być – mówi Louis, głośno siorbiąc resztę kawy. – Drukujemy i wysyłamy
bilety w ciągu siedmiu do dziesięciu dni, chyba że używasz Will Call, w tym
wypadku możesz zawsze sięgnąć po broszurę sezonu i wyjaśnić pomysł.
- W porządku – mówi głos, zatrzymując się
następnie, by to przemyśleć. – Okej. Jakie są przedstawienia w następnym
sezonie?
- W lutym zaczynamy Legalną
Blondynką – mówi Louis z pamięci – potem mamy ograniczoną liczbę Rock of Ages w kwietniu, Ten Irish Tenors w czerwcu, Shrek the Musical od lipca do sierpnia, Beatles w październiku, White Christmas przez halloweenowy
weekend – ironiczne, wiem – i kończymy rok Next
to Normal, ale to by było za późno, prawda? Mimo że zawsze możesz kupić to na
prezent w przyszłym roku – może w przyszłym roku to jemu te chłopak będzie
kupował prezent, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z nadziejami Louisa, więc
decyduje, że podrzucenie wskazówki może mieć sens – to właśnie tym osobiście
jestem najbardziej podekscytowany.
- Tak? – pyta chłopak. – Widziałeś to już
kiedyś?
- Chciałbym – mówi ze smutkiem Louis –
ale niestety nie byłem w Nowym Jorku od promocji w ostatniej klasie.
- Promocji w ostatniej klasie – powtarza tępo
chłopak i normalnie Louis byłby zdumiony, ale nieudolność chłopaka jest częścią
jego uroku. Albo może mógłby powiedzieć cokolwiek tym głosem i Louis byłby
jednakowo zauroczony i podniecony, co, po namyśle, jest chyba bardziej
prawdziwe. – O co chodzi?
- Opuszczasz egzamin do
muzyczno-teatralnych profili college’u, coś takiego – odpowiada – jedziesz do
Nowego Jorku lub Chicago i modlisz się o agenta lub eliminacje, lub cokolwiek,
co nie jest brzuchem pełnym nowojorskich bagietek. – Ma nadzieję, że
rozgoryczenie w jego głosie nie jest na tyle ewidentne, by było słychać je na
drugim końcu linii. – A jeśli ci się nie uda, handlujesz biletami na
przedstawienia, których nie rozumiesz, by choć częściowo być sobą. – Cóż,
dokładnie tak.
- Huh. – Głos rozważa. – Myślałem, że
raczej byłbyś z tych, którym by się udało. – Zatrzymuje się, po czym dodaje – Z
twoim śpiewem i w ogóle.
- Moim śpiewem? – mówi Louis, symulując
dezorientację, choć cała jego świadomość krzyczy pamięta twój śpiew, na Jowisza, chce się z tobą przespać, Tommo.
- Nieważne – mówi głos, ponownie robiąc
to coś, przez co brzmi, jakby był wytrącony w równowagi. – Okej. Czyli siedem
przedstawień w następnym sezonie?
- Tak – mówi Louis, po czym dodaje,
krzyżując palce wokół kubka z kawy, który nada trzyma – możemy wysłać ci
broszurę, jeśli chciałbyś zostać wpisany na naszą listę.
- Och – mówi głos, po czym niszczy
nadzieje Louisa na nazwisko i adres mówiąc – nie, to nie będzie konieczne. Nie
sądzę. Ja. Um. Pomyślę o tym i się skontaktuję?
- Oczywiście – mówi Louis, próbując
donośnie nie westchnąć, bo jeśli ten chłopak się nie droczy… – Myślę, że twoim przyjaciołom
spodoba się wszystko, cokolwiek im wybierzesz – dodaje.
- Tak sądzisz? – pyta głos, po czym
dodaje – Znaczy… wiem. Po prostu chcę, żeby to było coś wyjątkowego, tak myślę.
Louis kiwa głową, po czym uświadamia
sobie, że chłopak go nie widzi. – Oczywiście – powtarza. – Wydaje mi się, że
muszą być wyjątkowymi przyjaciółmi, więc jestem pewien, że chcesz, by prezent
to odzwierciedlał. – Mógłby wymierzyć sobie za to teraz policzek przez to, jak
to brzmi; nie chciał zasugerować, że chłopak urządza z nimi domowe trójkąty lub
coś w tym stylu.
- Są, są dobrzy – mówi łagodnie głos –
dużo pomagali mi w przeszłości, chodziliśmy razem do szkoły, a teraz, kiedy
mnie stać, chcę zrobić dla nich coś miłego.
Louis kiwa ponownie, w jego głowie
pojawia się milion pytań o to, czym chłopak się zajmuje i z czym pomogli mu
przyjaciele, ale mówi jedynie jednakowo uroczyście – Rozumiem. Tak myślę.
- Naprawdę? – pyta głos poważnie, z
nadzieją i innymi paskudnymi uczuciami, które sprawiają, że Louis chce kopnąć
się za to, jak bardzo troszczy się o kogoś, kogo nigdy nie spotkał.
- Tak – mówi.
Przez chwilę po drugiej stronie zalega
cisza.
Louis nienawidzi ciszy, mimo że ta nie
jest niezręczna, więc przerywa ją – Cóż, pomyśl o tych przestawieniach i
odezwij się, kiedy podejmiesz decyzję, dobrze?
- Dobrze – mówi głos. – Wtorki, tak?
- Wtorki?
- Wtedy nie pracujesz, prawda? – mówi głos,
uciszając się, jakby sądził, że Louis pomyśli,
że to źle, jeśli o tym pamięta. Ale jedynym, co Louis uważa a złe, jest to, jak
bardzo rośnie mu serce przez to, że chłopak pamiętał.
- Doskonała pamięć, przyjacielu – mówi Louis,
promieniejąc. – Nie stresuj się za bardzo z podejmowaniem decyzji, słyszysz?
- Nie będę – mówi głos, mimo że jego ton
wskazuje na coś innego.
- I odezwij się jeszcze – dodaje Louis,
wrzucając kubek do kosza na śmieci przy drzwiach.
- Odezwę się. – I tym razem wydaje się,
że chłopak jest bardziej pewny swojej odpowiedzi.
Awww, to takie słodkie! *-* Miód na moje serce, serio. :')
OdpowiedzUsuńPowoli akcja się toczy i to jest fajne. To zdanie było bez sensu, prawda? :x
Asdfghjkl, Harry się jeszcze odezwie! *.* I pytał o wtorki! *_*
Dziękuję za tłumaczeniem jak zwykle życzę cierpliwości. :)
<3 xxxxx
@LouLightMyWorld c:
Awwwwww *.* cudny ;D czekam na sex przez telefon xdd
OdpowiedzUsuńKocham, kocham i od razu muszę dodać do moich polecanych, bo potem zapomnę jak zwykle -.-
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie słodkie. Jednak Harry zdaję się taki... nijaki. Jest taki jakby nieśmiały, skryty... Jestem ciekawa, czy nasz Hazz się rozkręci :)
OdpowiedzUsuńDzięki K. x
nie skomentowałam pierwszego rozdziału, szit... ale wiedz że przeczytałam!
OdpowiedzUsuńkolejne opowiadanie w którym Niall nie gra głównej roli a i tak cholernie go lubię. bo Niall jet uroczy, no ;)
Larry ^^ coś z tym wtorkami będzie na rzeczy... może Harry zaprosi gdzieś Lou we wtorek?
z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału ;)
hahahahhha ja też czekam na seks przez telefon xd
http://wantyourhelp.blogspot.com/
Podoba mi się to opowiadanie. Jedno z moich ulubionych. To wszystko jest słodkie i urocze że pamięta wtorki i że obiecał i że Louis'owi staje gdy słyszy głos Harry'ego *__* Nie próbuj zrozumieć ostatniego. Przemawia przeze mnie moja ukryta zboczona ja w tym momencie więc wiesz... haha :D W każdym razie bardzo mi się podoba i czekam na next a także pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńkurde Lou widz że masz słabość do tajemniczego chłopca a ona do ciebie :) czekam :D
OdpowiedzUsuńNo, no, no! Harry zadzwonił drugi raz i obiecał że odezwie się kolejny raz :) Już się nie mogę doczekać na ten jego telefon (choć to nie ja go odbiorę). Ciekawa jestem co z tymi wtorkami, bo jak Lou wtedy nie pracuje, to jak niby Harry z nim pogada? Czyżby szykowała się jakaś randka albo coś??
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniale przetłumaczony. Wielkie dzięki! ;**
Czekam zatem na kolejną część!
Pozdrawiam, @JLS_GotMyLove
Harry spytał 'Wtorki, tak?' mając na myśli 'We wtorki nie pracujesz, tak?'. Widzisz, nawet Lou nie zrozumiał, dlatego musiał spytać. Chodziło mu raczej o to, że we wtorki właśnie ma NIE dzwonić.
UsuńBoże, ale ja ciemna jestem o.O Dzięki za wyjaśnienie ;) xx
Usuńchciałam tylko napisać, że wynajdujesz cudowne opowiadania! takie lekkie i przyjemne w czytaniu! dzięki wielkie, wykonujesz kawał świetnej roboty z tym tłumaczeniem! :))
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie świetnie się rozpoczyna. Jest delikatne, urocze, słodkie i bardzo fajnie się je czyta!
OdpowiedzUsuńNo, ale czekaj. Mam zamiar napisać długi komentarz i nie zdziwię się, jeśli nie doczytasz do końca, ale muszę, bo naprawdę przez Twoje tłumaczenia odmieniło się moje życie ;3 (ahahah, jak to brzmi... ale to prawda XD)
Zacznijmy od początku - pięknego, środowego wieczoru pewna dziewczyna podesłała mi link do Twojego bloga. Zgodnie z jej radą, zaczęłam czytać tłumaczenie Living With My Gay Best Friend (sama się dziwię, że pamiętam całą nazwę i nie skopiowałam jej XD).
Zerknęłam na uwagę od autorki, ,,nieprzeznaczone dla osób poniżej piętnastego roku życia"... myślę, myślę. I wymyśliłam tyle, że i tak jestem zepsuta przez ten cały internet i z wypiekami na twarzy, zaczęłam czytać.
Już po pierwszym rozdziale kompletnie zakochałam się w tym opowiadaniu. Było tak słodkie, urocze. Od początku Lou i Zayn byli siebie tak blisko, co ja osobiście uwielbiam. No i shipper Harry, za każdym razem rozwalał system. W sumie skończyłam z przeczytanym opowiadaniem dwa razy. I oczywiście, nie wiesz, jakie było moje zmartwienie, gdy zobaczyłam, że to już koniec ;c.
No cóż... zaczęłam czytać dalej. Kolejno zaglądnęłam do Dangerous Tempation. Nie mogłam uwierzyć, że było to Twoje pierwsze tłumaczenie, bo serio jest świetne! Kocham je, uwielbiam od pierwszego momentu. Pokazuje, że prawdziwa miłość nie zależy od wieku, ani stanu cywilnego. Poprawia nastrój i daje nadzieję... oczywiście, jednorazowe przeczytanie opowiadania nie wystarczyło, więc przeczytałam je dwa razy ;) Jak i poprzednie zresztą XD
W sumie wydaje mi się, że lubię lekko bezczelne shoty. W LWMGBF Harry-całkowiciebezczelnyshipper i Lou-tylkoodrobinkęmniejbezczelny w stosunku do Zaynaktóyprzezdługielatawmawiałsobieżejesthetero(wielbię Cię, jeśli to przeczytałaś ^^). A w DT okropniesłodkobezczelnyHaz + lekkozagubionydelikatny Louis <3
Dobra, zaczynam już normalnie pisać ;)
Okropnie kocham wszystkie Twoje tłumaczenia, ale wysokie miejsce na mojej liście zajmuje Art Class. Takie urocze, słodkie, delikatne, ze wspaniale wykreowaną postacią Hary'ego jako lekko wycofanego artysty i Nialla, który jest tak kochany i radosny, niezrażający się Harrym.
Był jeszcze cudny, nieśmiały Lilo, problemowy Narry, internetowy Narry, zakochany w sobie Ziam i próbujący sobie zaimponować Larry. Wszystkie uwielbiam i spędziłam godziny, żeby je przeczytać, dostając parokrotny ochrzan od rodziców, że nie pomagam i nie sprzątam na święta XD
Podsumowując, kocham Cię! Za Twoje wspaniałe tłumaczenia, wybieranie tylko najlepszych opowiadać i spędzanie nad nim długich godzin. Mam ochotę Cię za to wyściskać i wycałować. KOCHAM CIĘ I NIE WYOBRAŻAM SOBIE, ŻE KIEDYKOLWIEK ZAKOŃCZYSZ TEGO BLOGA <33
@1DWixx + możesz mnie informować o nowych rozdziałach?
I Ps.: nie wiesz, czy któreś z opowiadań, ma dalszą część? Może być nawet po angielsku, ale bardzo mi na tym zależy ;3
+ Boże święty, nie miałam pojęcia, że aż tak się rozpiszę! Sorry i rozumiem, jeśli nie dotrwałaś do końca ;3
UsuńCzyżby telefoniczny głos (Harry) znał Louisa, może chodzili do jednej szkoły, a Lou traktował Harrego jak powietrze :P
OdpowiedzUsuńUuuu rozkręca się ♥
Jestem ciekawa co będzie dalej ☺
@TeleDul
:) :) :)
OdpowiedzUsuńSympatycznie, sympatycznie i chociaż Harry jest trochę dziwny, to kawę Louisa sprzedają w McDonaldzie i naprawdę jest pyszna. Cóż, nie wiem, jak to się ma do czegokolwiek, ale doszłam do wniosku, że mogłabym o tym wspomnieć.
Uciekam, nie mam za bardzo motywacji do komentowania, ale jak zwykle świetna robota, Dejv:3 Czekam na rozwój wydarzeń i może jakiś... sekstelefon?;> To by tu pasowało xD
:) :) :)
MEGA <3 tak sie ciesze ze dodałas ;) oj czekam na rozwój ;))
OdpowiedzUsuńSą święta, ale zdołałam wykraść się na chwilkę z kuchni, korzystając z momentu pieczenia się moich ciasteczek :)I warto było prawie je przypalić, by przeczytać twoje tłumaczenie, naprawdę. Cóż, ten kawałek one shota przeczytałam co prawda w oryginale, gdy wręcz nie mogłam wytrzymać po ostatniej notce, ale i tak miło było przeczytać. I dzięki temu, że czytałam sama mogę w końcu ,z pewnością niezachwianą, powiedzieć, że tłumaczysz świetnie :D Co do treści, to stwierdzam, jak sporo osób nade mną zresztą, że pasowałby tu sextelefon xD Pewnie go nie będzie, ale tak bardzo by pasował :D Jestem ciekawa co dalej, ale tym razem nie będę czytać kawałka w oryginale, bym mogła się później w pełni delektować notką u ciebie. Dziękuję! xxx
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić? Sprawa jest prosta. Jesteś geniuszem. Xx
OdpowiedzUsuń324h3km2dpoqs,ub48ybhfbwkrtw,morwoxntirimaxr Niall ty metroseksualna divo
OdpowiedzUsuńThanκs in favor of sharіng such a fаstidious thinκing, paragraph iѕ ρleаsant, thats why i have reаd it fully
OdpowiedzUsuńLоok іnto mу web-sitе ... v2 cigs reviews
Tłumaczenie świetne jak zawsze :) Dziękuję... Co do historii, to zdecydowanie nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Wciągająca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :)
@KateStylees