2012/07/08

{Prolog} Dangerous Temptation



D:
Więc… oto prolog. Wyszedł mi dużo gorzej, niż pierwszy rozdział, ale nie jest aż tak źle :D Mam nadzieję, że wam się spodoba. Proszę o komentarze!


Prolog

Przyziemne.
Było to jedyne słowo, które łatwo określało spojrzenie na życie Louisa Tomlinsona. Było tak, jakby  toczyło się w tym monotonnym cyklu przez ostatnie kilka lat i nie mógł się od tego łatwo uwolnić. Był uwięziony. Uwięziony w tym samym życiu przez ostatnie sześć lat przez jedną, prostą, aczkolwiek kosztowną pomyłkę.
 Patrząc wstecz, niekoniecznie żałował tego, co się wydarzyło. Kochał Nathana, ale posiadanie syna ze swoją dziewczyną, kiedy oboje mieli tylko siedemnaście lat, nie powinno było się wydarzyć.
Ale życie ruszyło do przodu; on i jego dziewczyna uczyli się żyć ze swoimi konsekwencjami. Pobrali się, przeprowadzili do małego domu, pracowali w kiepskich zawodach i wychowywali Nathana tak dobrze, jak tylko mogli.
To nie oznaczało, że Louis był szczęśliwy.
Było mu do tego daleko.
Wiedział, że nie był jedynym, który czuł się uwięziony w tym związku; i on, i jego żona byli razem tylko ze względu na ich sześcioletniego syna. Jednak to on był jedynym, który zaczął się widocznie zmieniać. Eleanor była świetna, naprawdę. Niemalże perfekcyjna żona. Wymuszony uśmiech zawsze gościł na jej twarzy, nawet gdy olśniewający i zaraźliwy Louisa zbladł przez te lata.
Louis nie oczekiwał jednak, że uśmiech ten powróci na jego twarz za sprawą młodszego chłopaka.

-

- Louis, czy mógłbyś przestać się wiercić i stać prosto? – wybąkała Eleanor z rękoma skrzyżowanymi na piersi.
- Przepraszam, przepraszam –  wymamrotał Louis naprędce i automatycznie, zmuszając się, by przestać się ruszać.
Oboje stali w parku na linii boiska do piłki nożnej, czekając aż Nathan do nich dołączy. To był pomysł Eleanor, by ich syn zapisał się do drużyny; stwierdziła, że będzie to dobry sposób, by mógł się z kimś zaprzyjaźnić. Był to dość dobry plan, Nathan często wypełniał ciszę przy obiedzie historiami o jego przyjaciołach Alexie i Willu.
- Gdzie on jest? –  westchnął Louis. –  Ich mecz skończył się dobre piętnaście minut temu.
- Co, musisz gdzieś iść? –  zapytała Eleanor. – Myślałam, że wywinąłeś się od pracy.
- Wywinąłem –  odpowiedział krótko Louis, nie chciał odpuścić okazji, by wspierać syna. To wcale nie oznaczało, że podobało mu się stanie w parku latami i czekanie aż Nathan w końcu zejdzie z boiska.
- Spójrz, jest tam, rozmawia z Willem i jego rodziną – Eleanor wskazała miejsce. Louis podążył wzrokiem za jej palcem pokazującym na trzyosobową rodzinę wraz z ich synem. – Chodź –  powiedziała Eleanor – Zabierzmy go i jedźmy do domu.
Złapała go za rękę, podążając w stronę rodziny, ale szybko ją puściła, jakby nawet dotykanie go było czymś nieprzyjemnym.
- Witaj Anne –  przywitała się, gdy byli już blisko.
- Cześć, Eleanor – odpowiedziała Anne, uśmiechając się pogodnie. – Właśnie mówiłam Nathanowi, że powinien jutro przyjść i dotrzymać Willowi towarzystwa. Może to go powstrzyma od denerwowania brata, który musi się skupić na uczeniu do egzaminów –  powiedziała brunetka, wywołując westchnięcie wyższego chłopaka stojącego obok niej. – Nie nabzdyczaj się. Musi ci dobrze pójść, jeśli chcesz iść do college’u jesienią.
Oczy Louisa spoczęły na chłopaku, wcześniej nie miał okazji poznać starszego syna Anne. Jego wstępną myślą było, że chłopak wcale nie wyglądał tak młodo; jeśli miał iść do college’u w przyszłym roku szkolnym, oznaczało to, że nie mógł mieć więcej niż siedemnaście lat. Było w nim coś, czego Louis nie potrafił określić, biorąc pod uwagę brązowe loki, zielone oczy i szeroki uśmiech chłopaka.
- Jestem pewna że pójdzie dobrze. Nawet ja lub Louis możemy go przywieźć. Prawda, Lou? – spytała Eleanor.
- Hmm? –  zapytał Louis, odwracając głowę, przez co już nie patrzył na chłopaka. – Ach, tak – powiedział, widząc wyczekującą minę na twarzy Eleanor. – Jasne, nie ma problemu. Mogę go podrzucić jutro po pracy.
- Doskonale – Anne się uśmiechnęła. – W takim do zobaczenia jutro. Chodźcie, chłopaki –  powiedziała, prowadząc Willa i jej drugiego syna w stronę parkingu.
- Naprawdę mogę jutro iść, tato? – zapytał podekscytowany Nathan.
- Oczywiście, stary. Nie widzę powodu, by się nie zgodzić – odpowiedział Louis, rzucając krótkie spojrzenie Eleanor, która tylko wzruszyła ramionami.
- Jeśli odbierzemy cię przed obiadem.
- Okej! – zgodził się Nathan. – Może razem z Willem nadal będziemy mogli trochę podokuczać Harry’emu! Jest bardzo zabawny.
- Harry? – spytał Louis, marszcząc brwi z zakłopotaniem.
- Ta, Harry. To brat Willa. Ten koleś, który właśnie tu był – odpowiedział Nathan, lekko wzruszając ramionami. – Mogę teraz dostać loda? – spytał, lekko łapiąc ręce swojej mamy swoimi małymi i ciągnąc ją w stronę budki. – Obiecaliście mi ostatnio!
- Dobrze, dobrze – powiedziała Eleanor z cichym śmiechem idąc. – Lou, idziesz? – zapytała, odwracając się i rzucając mu rozdrażnione spojrzenie, gdy zobaczyła, że nadal stał tam z nieobecną miną.
Louis nic nie mógł poradzić, tym bardziej, kiedy obraz Harry’ego palił się w jego myślach.

10 komentarzy:

  1. ghpfthfosafjhiafofj cały czas czytałam z szeroko otwartym ryjem że tak się wyrażę...
    Kurde.... zajebiście się zapowiada, wiem, że tylko tłumaczysz to opowiadanie ale naprawdę jest dobrej jakości (czy jak to tam nazwać)...
    Kurhfushwa... jestem ciekawa co będzie potem, ale żeby podtrzymać się w napięciu poczekam, aż sama wstawisz bo po polsku lepsiej się czyta :D

    >sweet-word.blog.onet.pl<

    OdpowiedzUsuń
  2. pees: PIERWSZA skomentowałam :D
    jestem zajebistym człowiekiem xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że jestem miło zaskoczona tym prologiem. Jest naprawdę interesujący, i czuję, że to będzie jedno z najlepszych opowiadań, jakie czytam. Tym bardziej pomysł, żonatego Louisa z dzieckiem, jest naprawdę świetny. Czekam,aż rozwinie się ten wątek :)

    shouldletyougo.blogspot.com
    no-cases.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. wohoooo! to miażdży. dobrze, że nie są szczęśliwi, jakkolwiek to brzmi, ale Elka? brrrr no właśnie. będzie romans Larry'ego? ah czekam na rozdział <3
    [heart-without-you]

    OdpowiedzUsuń
  5. Akurat ładuje mi się Gra o tron, więc dla zabicia czasu weszłam na blogspot i aż przyklasnęłam dłońmi- deeejv założyła bloga! Oczywiście od razu tu weszłam, trochę się rozczarowałam, że to tłumaczenie, ale kiedy zaczęłam czytać... wow, radość wróciła, bo wszystko wskazuje na to, iż będę miała przyjemność poznania kolejnego niezłego Larry'ego ;D
    Moim pierwszym skojarzeniem, chociaż w ogóle nietrafionym i sama nie wiem, dlaczego akurat z tym sobie skojarzyłam to opowiadanie, po przeczytaniu prologu był film 'Tajemnica Brokeback Mountain' oO Kurde, może to dlatego, że to mój Ulubiony Film Wszech Czasów i tam też występuje nieszczęśliwe małżeństwo oraz chłopak, który w wieku dwudziestu kilku lat zakochał się w innym chłopaku. No, ale mniejsza z tym.
    Lubię, gdy Louis już przy pierwszym spotkaniu zwraca szczególną uwagę na Harry'ego, a z kolei Harry wydaje się kompletnie niezainteresowany (w sumie tutaj akurat nie wiadomo, co Hazza mógł sobie pomyśleć, ale zakładam, że siedemnastolatek, który przygotowuje się do jakichś egzaminów, nie będzie sobie zawracał głowy ojcem kolegi swojego brata xD). W dodatku małżeństwo Lou i Eleanor skrzypi i wisi na jedynym zawiasie, którym jest Nathan, więc w każdej chwili może runąć- zwłaszcza, gdy Tommo będzie musiał często zawozić i przywozić syna do domu Harry'ego;>
    Bardzo dobrze sobie poradziłaś z tłumaczeniem, czyta się gładko i bez zgrzytów, a jeżeli uważasz, że prolog wyszedł gorzej niż pierwszy rozdział, to ja już nie mogę się na niego doczekać;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja naprawdę nie wierzę, że tak wielcy ludzie, których podziwiam, komentują mojego bloga! :o
      Dziękuję za komentarz, ach <3
      Wiesz, że tego nie oglądałam? I obawiam się, że jeszcze dziś się za to zabiorę, o TY NIEDOBRA! :D
      Nie no, ale emocje, jejku :D

      Usuń
    2. Wielki człowiek? *rozgląda się na boki* W sensie, że ja?;O No prooooszę Cię, bez przesady xD

      I nie masz mi za co dziękować, ponieważ opowiadanie jest naprawdę tego warte:)

      (A co do Gry o tron, to ja też dopiero niedawno zaczęłam to oglądać, ponieważ wszystkie moje ukochane seriale obejrzałam i muszę sobie zająć czymś czas do wyjścia kolejnych sezonów xD I jeżeli rzeczywiście zdecydujesz się za to zabrać [a warto, zaręczam!], to radziłabym Ci nie oglądać tego przy rodzicach, bo tam seks pojawia się co 5minut, a niektóre sceny wyglądają, jakby je żywcem z pornola wyciągnęli xD)

      Usuń
    3. hahaha :D
      wszytko ładnie pięknie, dziękuję i w ogóle :D
      tylko że ja Grę o Tron widziałam i miałam na myśli Tajemnicę Brokeback Mountain :D

      Usuń
    4. Oh xd *face palm* Dobra, ja jak zwykle nie ogarnęłam, standard;D No to TBM MUSISZ obejrzeć;3

      Usuń
  6. muszę przyznać, że mnie zaciekawiło ^^ wiesz, moźe i 'tylko' tłumaczysz, ale tak czy tak sama tworzysz zdania. I naprawdę mi się podoba pod tym względem. fabuła też niczego sobie :)
    Larry *-*

    OdpowiedzUsuń